Restauracje i kluby obawiają się o przyszłość
Przedstawiciele branży hotelarskiej, restauracyjnej, klubów nocnych i pubów wyrazili obawy, że i nadchodzące święta Bożego Narodzenia, mogą być dla nich stracone.
Po ostatnich decyzjach gabinetu w kwestii przywrócenia niektórych ograniczeń, po pierwsze zmniejszy się ilość klientów nocnych, a po drugie, część osób, idąc za wezwaniem gabinetu, może zrezygnować z wyjścia do pubu lub restauracji. Jeszcze gorzej sektor rozrywki i gastronomii zareagował na sugestię premiera Martina, by odwołać tegoroczne Christmas Party, jakie organizowane są przez zakłady pracy, więc to również nie napawa sektora optymizmem.
Dużo mówi się również o jednej z części wypowiedzi premiera, który dał sygnał, że powrócić mogą także inne ograniczenia, o ile sytuacji ze wzrostem zakażeń, nie uda się opanować, więc branża jest pełna obaw, że to właśnie hotele, restauracje, kluby nocne i puby, ucierpią z tego powodu najbardziej.
Właściciele klubów i restauracji, ale też pubów przypominają, że nie tylko oni, jako firmy, odczuwać będą dodatkowe ograniczenia, bo również zatrudnione tam osoby. Część pracowników, przede wszystkim tych, którzy zatrudnieni byli w godzinach nocnych, nie będzie już potrzebna, co oznacza, że wkrótce, rozpoczną się redukcje etatów, a zatrudnieni w branży, ponownie staną się bezrobotnymi.
Najwięcej żalu widać w stosunku do ostatniej decyzji rządu z kierunku małych miast, miasteczek i wsi, gdzie lokalne knajpki, zaczęły swój powolny powrót do normalności, ale jak dodają, nie było tam takiej ilości klientów, jak przed covidem, więc w 2019 roku. Właściciele, a są to najczęściej firmy rodzinne, uważają, że to może doprowadzić do upadku ich biznesów, a jeżeli gabinet wprowadzi dodatkowe obostrzenia i konieczne stanie się zamknięcie tych miejsc, to już nie będą w stanie, otworzyć się kolejny raz.
Ogólnie rzecz ujmując, cały sektor rozrywkowo-gastronomiczny jest obecnie w złym nastroju, a są też opinie, że zniknęła też nadzieja dla wielu restauracji i pubów, że uda się im wyjść kiedykolwiek z problemów finansowych.
Są też właściciele pubów i kawiarni, którzy powiedzieli otwarcie, że to dobijanie ich interesów, bo od chwili otwarcia, nie odzyskali rentowności.
Bogdan Feręc
Źr: Independent