Przyszłość po 24 lutego – quo vadis konsumencie?

24 lutego 2022 roku to kolejna data burząca nasz pozornie dobrze znany i opisany świat. Rosyjska agresja skierowana przeciwko Ukrainie, tuż za naszą wschodnią granicą, i związane z nią zmiany każą znów stawiać fundamentalne pytania – quo vadis konsumencie, shopperze, biznesie? Odpowiedzi szukają dla nas Urszula Dziekańska, Shopper Insight Manager IQS oraz Michał Rogowski, Chief Commercial Officer, członek zarządu IQS.

Nie pierwszy raz chcielibyśmy wiedzieć, co się wydarzy, jak zmieni się nasz świat i jak w obliczu tego zmieni się konsument. Pandemia już pokazała, że przewidywanie przyszłości nie należy do łatwych zadań. Zwłaszcza, że największym obszarem, w którym zaszła realna zmiana, był rynek pracy. Nowe zjawiska jak big resignation, duża rotacja pracowników, niechęć do powrotu do biur i nacisk co najmniej na podejście hybrydowe to tylko parę konsekwencji pandemii. Pewnie podróżowanie już nigdy nie będzie takie samo, a producenci napojów alkoholowych i przekąsek do dziś liczą zyski. Co zatem przyniesie wojna Rosji z Ukrainą?

Co zmieni wojna?

Trudno to dziś jednoznacznie stwierdzić, bo sama wojna to tylko jeden czynnik, ale  zmiennych, mniej lub bardziej powiązanych z tym konfliktem, jest dużo więcej: Polski Ład i jego nieudane początki (czyli nowa „typologia” ludzi zamożnych, nowe obciążenia podatkowe, niełatwe do uchwycenia finalne wartości pensji netto), inflacja, rosnące odsetki kredytów, zmniejszający się dochód do dyspozycji przeciętnego gospodarstwa, a w konsekwencji – mniejsza skłonność do konsumpcji.

W nieco innych okolicznościach już to przeżywaliśmy, bo kryzys roku 2008 też zahamował skłonność do wydawania pieniędzy i choć wtedy winny był sektor bankowy, nie zmienia to faktu, że efekt dla zachowań konsumenckich może być podobny: oglądanie każdej złotówki, gwałtowny wzrost roli dyskontów, nieufność konsumencka.

Uchodźcy a konsumpcja

Ale rok 2022 to nie 2008 – już napłynęło ponad 2 miliony uchodźców i nawet jeśli część pojedzie dalej, to pozostanie w Polsce rzesza ludzi do wykarmienia, ubrania, wyedukowania. Ludzi chcących żyć, przemieszczać się, mieszkać, dzwonić, leczyć, oglądać, jednym słowem – konsumować, ale i zarabiać. To może być kolejny impuls inflacyjny, ale też przyhamuje może nieco impuls płacowy ze względu na większą podaż rąk do pracy. Nie brzmi to optymistycznie, zwłaszcza gdy do tego doda się jeszcze trudne do oszacowania i przewidzenia reakcje koncernów i firm lokalnych po zamknięciu się rynku rosyjskiego i ukraińskiego lub po wycofaniu się z tych rynków, zwłaszcza z ogromnej Rosji. Czy robienie interesów nad Wisłą będzie bardziej ryzykowne mimo przynależności do UE i NATO?

Ostatecznie rozgrywające się scenariusze codzienności mogą od tych czynników być mocno zależne. Pamiętajmy też, że choć coraz mniej mówi się o pandemii, ona się wcale nie skończyła.

Czego będzie szukać shopper?

Już nie najniższa cena, a raczej konkretna wartość za akceptowalny poziom cen  -tego poszukiwać będzie shopper. To sygnał dla sieci handlowych, by jeszcze bardziej rozwijać marki własne (ale takie, które trudno pod względem jakości odróżnić od marek producenckich, które wyznaczają nowe trendy). To jednak też sygnał dla producentów, że obietnica marki nie dewaluuje się, że marka wbrew twierdzeniom z 2008 roku nie umiera, a wręcz przeciwnie – prawdziwa marka musi mieć jeszcze więcej do powiedzenia i zaoferowania, musi się angażować, musi adresować duże problemy ludzkości i codzienne wyzwania. Ale uwaga – wobec takiej marki konsument może powiedzieć „sprawdzam” i rozliczyć ją z tego, czy odpowiedzialna społecznie faktycznie jest, czy tylko bywa. Czy etycznie wycofuje się z Rosji z linią biznesową A, by generować tam zyski na linii biznesowej B. Czy bycie green to faktycznie zieleń czy tylko green washing. Czy skład produktu jest faktycznie czysty i czemu eko produkt pakuje się w plastikową tackę, owijając metrami folii.

Reasumując – nie cena a wartość za daną cenę. Nie produkt a coraz bardziej aktywna i zaangażowana marka.

Konsument przywiązany do wygody

Druga duża zmiana między kryzysem z 2008 roku a stanem obecnym to przywiązanie polskiego shoppera do wygody. To zjawisko rosnące, choć znów – nienowe. Już nie chce nam się jeździć daleko, wolimy pobliski dyskont, gdzie zrealizujemy w zasadzie każdą misję zakupową. A sklepów typu convenience jest już tyle, że zdarzają się trzy osobne Żabki w jednym bloku. Tu zatem nie ma odwrotu, raczej apetyt rośnie w miarę jedzenia: wygodne i szybkie zakupy w Biedronce jakiś czas temu, potem w Żabce po sąsiedzku z hot dogiem pod pachą na szybki lunch, a teraz nerwowe zerkanie czy dostawca z Glovo, Liska czy jush! wyrobi się w obiecane 6 minut. Oczekiwania i potrzeby shoppera nie mają granic – tu takową postawi excel i oczekiwana w biznesie rentowność. Ona zweryfikuje niejeden model biznesowy. Frisco.pl się pięknie wybroniło, budując rentowność już nie tylko w Warszawie. Q-grocery walczy, a odpowiedzią na wygodę mogą być sklepy autonomiczne – pierwsze Żabki nano już stoją w modelu store in-store. Na razie to pilotaż i bardziej gadżet niż rozwiązanie skalowalne, ale kto wie…

Więcej na portalspozywczy.pl

DlaHandlu.pl

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Minister Ryan ignoru
Deficyt witaminy D m