Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Przerwany sen o szczęśliwym dzieciństwie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Mówili, że będzie cała góra wsparcia, gniazda bez zimna, obiady bez strachu, przyszłość na wypasie. Miało być rodzinie i ciepło, jak na niedzielnym rosole u babci, a tymczasem ponad 100 tysięcy dzieci w Irlandii budzi się codziennie nie przy słońcu, tylko przy zimnej ścianie, z pustym żołądkiem i długiem dopisanym do imienia. Rok do roku przybyło 45 tysięcy małych życiorysów przygniecionych biedą, a to jakby z mapy kraju zniknęło jedno średnie miasto dzieciństwa.

Rząd powtarzał: „Rodzina jest najważniejsza, dzieci to priorytet, obietnica jest z betonu, a nie z piasku. Tyle że beton okazał się piaskownicą w listopadzie – wilgotną, zimną i bez zabawek.

Gdy średni czynsz przekracza 2000 euro miesięcznie, a inflacja nie idzie, tylko sprintem ucieka do przodu, tysiące rodzin nie żyje już w domach – one koczują, przeczekują, oddychają z ulgą tylko wtedy, gdy listonosz nie przynosi kolejnego rachunku. Tanya Ward z Children’s Rights Alliance mówi to bez znieczulenia: dzieciństwo w biedzie to zimno, wilgoć i strach przed każdym nieprzewidzianym wydatkiem. Szkolny obiad jest luksusie, a klasowa wycieczka mission impossible, by choroba na koniec okazała się finansowy armagedonem.

Owszem, są jasne punkty: darmowe podręczniki, ciepłe posiłki w szkołach, lekarz rodzinny dla najmłodszych, inwestycja miliarda w opiekę nad dziećmi. Fajnie, ale szkoda, że to tylko fasada, bo może to i ładne, z pewnością potrzebne, nawet wzrusza, ale nie pozwala iść dalej, bo za rogiem czai się rzeczywistość: 4775 dzieci bez dachu nad głową. Co miesiąc więcej. Przeludnione mieszkania, konflikty, brak miejsca na naukę, brak miejsca na sen, brak miejsca na bycie dzieckiem. Wskaźnik przeludnienia się niemal podwoił od 2021 roku, o czym mówią oficjalne statystyki. Co czwarte dziecko zagrożone jest w Irlandii ubóstwem i dorasta w warunkach, które nie powinny istnieć poza powieściami Dickensa.

A jeśli coś pęka w środku – jest Trusla. Tylko że Tusla też pęka, odnotowując 70% więcej skierowań od 2019 roku, budżet, który ledwo łata dziury, i brak 50 milionów euro, które mogłyby zatrzymać tę katastrofę, zanim przejdzie z korytarzy urzędów do biografii dzieci.

Największym jednak żartem są podwyżki zasiłków na dzieci oraz dla rodzin, bo to kilka euro tygodniowo. Tyle, co… szampon i butelka mleka, a państwo z uśmiechem zadowolenia wrzuca te grosze do studni bez dna i nazywa to planem.

Prawda jest brutalna, ale prosta: bieda dziedziczy się szybciej niż mieszkania w Dublinie, a rząd, który miał ją pokonać, został z emocjonalnym wystąpieniem zapisanym na papierze.

Niestety budżet na 2026 rok znowu jest tylko plastrem zamiast niezbędnej operacji, a to może oznaczać, że kolejne pokolenie małych mieszkańców Zielonej Wyspy nawet nie zapyta o przyszłość. Ono przestanie w nią wierzyć. A państwo, które traci własne dzieci w ubóstwie, nie rośnie. Ono się tylko starzeje i robi to w coraz zimniejszych pokojach.

Bo rodzina to nie statystyka, to nie PDF w ministerstwie, to łóżko, w którym jest ciepło, obiad, który jest, a nie bywa i ktoś dorosły, kto nie czuje obawy przed rachunkiem. To wszystko jednak obce jest irlandzkiemu rządowi, który problem może i dostrzega, ale nie umie go naprawić.

Bogdan Feręc

Źr. Breaking News

Photo by Trym Nilsen on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version