Prywatne telefony do celów służbowych
Afery i aferki, które na stałe wpisały się w działalność rządu Micheála Martina, pokazują, że ministrowie, mogą robić na swoich stanowiskach, na co tylko mają ochotę.
Niedawno wykazano, że niektórzy z ministrów, systematycznie usuwają wiadomości tekstowe ze swoich telefonów służbowych, ale to nie wszystko, co udało się ustalić. Wg The Times, przynajmniej sześć osób z Rady Ministrów, używało swoich prywatnych telefonów, do celów służbowych, co może powodować zagrożenie dla państwa.
Jak wiadomo, telefony służbowe rządu, są zabezpieczone na wypadek podsłuchu, a i mają szereg innych zabezpieczeń, by zwiększyć bezpieczeństwo prowadzonych rozmów oraz przesyłu wiadomości. Takich nie posiadają natomiast prywatne komórki członków rządu, więc prowadzenie z nich rozmów służbowych, nie jest najlepszą praktyką.
Sporawa przybrała wymiar afery, kiedy okazało się, że w kwestii nominacji specjalnego wysłannika ONZ do Irlandii, minister spraw zagranicznych Simon Coveney, usunął ze swojego telefonu, większość SMS-ów, a przede wszystkim te, które miały związek z nominacją Zappone, chociaż tłumaczył, że robi tak zwyczajowo i bez wybierania nadawców. Simon Coveney dodał również, iż działa tak ze względów bezpieczeństwa.
Co może dziwić, nawet sam wicepremier używa prywatnej komórki do rozmów służbowych, chociaż w wyjaśnieniu do tej kwestii dodano, że „od czasu do czasu”.
Podejrzewa się, że z prywatnego telefonu, do celów służbowych, w niektórych sprawach, korzystał też minister spraw zagranicznych, a to, w jeszcze gorszym świetle stawia Simona Coveneya, bo może uprawdopodobnić jego poważny związek z aferą „ZapponeGate”. Minister miał korzystać ze swojej komórki w okresie letnim, czyli intensywnych rozmów, przed pojawieniem się kandydatury specjalnego wysłannika ONZ do Irlandii.
*
W takim przypadku można domniemywać, iż część rozmów, jakie prowadzili ministrowie, miała zostać niejawna, bo odbywała się z telefonów prywatnych. Z tego można również wysnuć wniosek, że premier, nie panuje nad gabinetem i swoimi ministrami, którzy czują się zupełnie bezkarni i robią wszystko, co im tylko przyjdzie na myśl.
Bogdan Feręc
Źr: The Times