Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Prezydent znowu w sercach… i na czajnikach. Irlandka dzierga historię oczko po oczku

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nie ma drugiego takiego kraju, gdzie politykę mierzy się nie tylko wynikami wyborów, ale też wełną, wzorem i temperaturą herbaty. Irlandia udowadnia, że głowa państwa nie musi stać na piedestale, bo może stać na imbryku i chronić przed utratą ciepła.

Susan Banks z Tallaght, kobieta-instytucja i na pół etatu strażniczka narodowego morale szydełkowania, od 2017 roku tworzy ocieplacze na czajniki, a będące z odwzorowaniem… Michaela D. Higginsa. Tak, tego Higginsa – niskiego wzrostem, wielkiego duchem, patrona psów rasy Bernese oraz irlandzkiej poezji politycznej i oczywiście prezydenta.

Do dziś wydziergała ich blisko 2800 ocieplaczy, a każdy z nich powstaje przez 3,5 godziny, czyli mniej więcej tyle, ile trwa irlandzka przerwa na herbatę w pracy, tylko trochę rozciągnięta w czasie jak sweter po praniu. To tempo skromne, ale uświęcone cierpliwością pokoleń, które wiedzą, że najlepsze rzeczy powstają powoli i z lekkim bólem nadgarstka.

A teraz, co nie będzie zaskoczeniem powstaje Catherine Connolly, więc nowa prezydent Irlandii. Zanim jeszcze formalnie przejęła urząd, co stanie się dokładnie 11 listopada, Susan miała już gotowy prototyp „Catherine Connoll-Tea” i wrzuciła go do internetu. Internet, jak to internet, powiedział, poproszę dziesięć. I zamówienia ruszyły jak owce z pola na widok otwartej furtki.

Wiedziałam, że muszę kontynuować prezydenturę” — powiedziała Susan w wypowiedzi dla stacji RTÉ, w zdaniu tak irlandzkim, że powinno być wypalane na dnie ceramicznych kubków.

Bo o co tu chodzi? Nie o czajnik, nie o wełnę, nawet nie do końca o politykę. Chodzi o ciągłość państwa ujętą w dzianym splocie, o szacunek do tradycji i o to, że kiedy Irlandia coś robi, to robi po swojemu. Z lekkim uśmiechem, lekkim chaosem i miłością do gorącego naparu.

Biznes „Not Just Hats”, który Susan prowadzi z córką Rachel, wyrósł z lokalnych jarmarków rzemieślniczych, ale dziś szydełkowi prezydenci lecą w świat szybciej niż pocztówka z Dublina w sezonie turystycznym. I tu kryje się puenta: Higgins, a powoli można już mówić, był fenomenem, Connolly ma natomiast szansę podążyć tą samą wełnianą ścieżką. Jeśli popularność mierzyć w zamówieniach na czajnikowe ocieplacze – urząd dla nowej prezydent usłany będzie popularnością podobną do tej Michaela D.

I pamiętajmy, że Irlandia nie buduje mitów z marmuru, ona buduje je z wełny, ciepłe, praktyczne i lekko krzywe, jak nasze irlandzkie życie.

A prezydentura? Cóż, nie zaczyna się w pałacu, tylko przy stole, z herbatą, w kapciach, pod ochroną szydełkowego portretu. I oby tak zostało, bo w świecie pełnym chłodnych narracji takie ciepło to luksus, tradycja, która dla wielu jest święta jak gorąca herbata z szydełkowym prezydentem piątej.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Fot. Kadr z nagrania RTE

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version