Premier Martin nie wie, co się dzieje… 1/3 ministrów może ukryć wszystko
Ogólnie 1/3 wszystkich obecnych ministrów, w tym wszyscy z Partii Zielonych, używają komunikatora, który pozwala na trwałe usunięcie wiadomości.
W tym gronie znalazła się również minister sprawiedliwości Heather Humphreys, bo i ona używa szyfrowanej aplikacji „Signal”. Do tych rewelacji dotarł Sunday Independent, który informuje, że przynajmniej siedmiu z osiemnastu członków gabinetu, używa tej aplikacji, a jedną z jej możliwości, jest właśnie trwałe usunięcie dowolnej wiadomości.
Przesłana informacja może być usunięta zarówno przez nadawcę, jak i odbiorcę, a znika także z serwerów „Signal”, ale może być też usunięta automatycznie, co jest jedną z jej podstawowych funkcji. Komunikator „Signal”, od początku swojego istnienia, reklamuje się, jako ten, który stawia na całkowitą prywatność, a także w bezpieczny i pełny sposób, szyfruje przekazywane dane. W związku z tym każda wysłana wiadomość może być usunięta i właściwie, nie pozostaje po niej ślad, czyli nie można ustalić, jakie treści są przesyłane i na co umawiają się ministrowie.
Z komunikatora korzystają oprócz wymienionej już minister Heather Humphreys, szef resortu finansów Paschal Donohoe, transportu Eamon Ryan, kultury Catherine Martin, dzieci Roderic O’Gorman, minister stanu Pippa Hackett oraz Stephen Donnelly, bo i minister zdrowia, ma tę aplikację na swoim telefonie.
Głos w sprawie zabrał też premier Micheál Martin, który ostrzegł swoich podwładnych, że korzystanie z nieautoryzowanych źródeł przesyłu danych, a także prowadzenie działalności rządowej bez oficjalnej dokumentacji, jest niezgodne z przepisami.
*
Biedny ten premier, bo cały rząd robi, co chce, a on sam, wydaje się zagubiony w tym wszystkim i musi się co jakiś czas tłumaczyć, co nawyrabiali jego ministrowie. Nawet nie warto wspominać, że Martin, nie ma najmniejszej nawet kontroli nad postępowaniem ministrów z Fine Gael, a już nad działaniami Leo Varadkara, czyli swojego zastępcy, to już w ogóle. Cóż, ten rząd, przejdzie chyba do historii irlandzkiej polityki, ale raczej, jako najmniej zaradny i pozbawiony kontroli taoiseacha. Chciał Martin być premierem, to ma, czego chciał, a nie nadaje się do tego, jak mało kto.
Bogdan Feręc
Źr: Sunday Independent