Praca zdalna miała być symbolem nowoczesności – dowodem, że technologia może nas wyzwolić z biurowych murów. Zamiast korków, kawa w ulubionym kubku. Zamiast open space’u, cisza i spokój. Ale coraz częściej pojawia się pytanie: czy to rzeczywiście postęp, czy raczej powolne rozmontowywanie więzi, które trzymały firmy i społeczeństwa w całości?
Irlandzki miliarder Denis O’Brien, jeden z najbardziej wpływowych przedsiębiorców w kraju, nie ma wątpliwości. W jego ocenie praca zdalna to „błąd”, który sprawia, że kraj „zbliża się do zatrzymania”. O’Brien mówi wprost: kultura pracy właśnie się rozmywa, a tempo rozwoju spada. W jego wizji gospodarki praca biurowa nie jest kaprysem menedżerów, tylko koniecznym warunkiem utrzymania rytmu współpracy i innowacji.
Podobnie, choć z większą ostrożnością, wypowiada się ekspert ds. HR Peter Cosgrove i w rozmowie nazwał pracę zdalną „największym eksperymentem społecznym od 200 lat”. Zauważył, że część ludzi rzeczywiście osiąga w niej świetne wyniki, ale dla większości organizacji to eksperyment związany z wysokim ryzykiem. „Bardzo trudno zmierzyć, jak wiele tracisz w budowaniu relacji i zaufania z ludźmi, jeśli nie spotykasz się z nimi osobiście” – podkreślił.
Cosgrove zwraca uwagę na coś, co często umyka w statystykach produktywności: człowieka uczącego się od człowieka. „Jeśli pozwolimy dwudziestolatkom pracować z domu pięć dni w tygodniu i nigdy z nikim się nie spotykać, wiele tracą” – ostrzega. Bo biuro to nie tylko miejsce pracy, ale i przestrzeń przypadkowych rozmów, spontanicznych pomysłów, żartów przy kawie. To tam młodzi uczą się nie tylko zawodu, ale i tego, jak funkcjonowania w grupie.
Z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że praca zdalna daje coś, czego wcześniej brakowało: elastyczność i czas. Dla wielu ludzi możliwość pracy z domu oznacza lepszą równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. W kraju, w którym ceny mieszkań i koszty dojazdów stale rosną, praca zdalna stała się także formą ekonomicznej ulgi.
Problem w tym, że tam, gdzie zyskuje jednostka, często traci wspólnota. Mniej interakcji to mniej innowacji, mniej zaufania, a w konsekwencji – mniej motywacji. Cyfrowa efektywność bywa więc chłodna, a może być też zgubna dla społeczeństwa, jako jedności.
Irlandia, jak wiele krajów Zachodu, stoi dziś przed wyborem: czy bronić kultury biurowej, czy zaakceptować rozproszony model pracy, który rozmywa granice między życiem a obowiązkami. O’Brien i Cosgrove przypominają, że w tej rewolucji wygoda może okazać się najdroższą walutą – taką, za którą zapłacimy utratą więzi, mentorstwa i wspólnego rytmu pracy.
Praca zdalna może być błogosławieństwem dla poszczególnych osób, ale jeśli stanie się normą, może okazać się przekleństwem dla całych pokoleń.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by Mad Fish Digital on Unsplash


