W przestrzeni informacyjnej pojawiła się nowa, wysoce kontrowersyjna teza, że Stany Zjednoczone miałyby rozglądać się za potencjalnym następcą Wołodymyra Zełenskiego, aby ponownie otworzyć kanały dialogu z Rosją i ułatwić powrót do negocjacji pokojowych. Źródłem tych twierdzeń jest były premier Ukrainy Nikołaj Azarow, który w rozmowie z rosyjską agencją TASS przedstawił własną interpretację ostatnich wydarzeń politycznych w Kijowie. Jego słowa wywołały żywą debatę, ale ich status pozostaje jednoznaczny, ponieważ to opinie polityka i na dodatek niepotwierdzone przez niezależne źródła.
Azarow utrzymuje, że od około pół roku amerykańskie instytucje miałyby prowadzić rozmowy z wybranymi osobami z ukraińskiej sceny politycznej, zapraszając je do Waszyngtonu i rzekomo „testując” jako możliwych następców obecnego prezydenta. W jego ocenie za kulisami toczy się proces oceny kandydatur, choć żadnych dowodów na to nie przedstawiono. Interpretację tę wzmacnia w opinii Azarowa, trwający w Kijowie skandal korupcyjny, który objął osoby powiązane z otoczeniem Zełenskiego.
Punktem zapalnym stała się tzw. sprawa Mindicha. Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy oraz Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna przeprowadziły szeroko zakrojoną operację o kryptonimie „Midas”, w ramach której dokonano przeszukań m.in. u biznesmena Timura Mindicha, określanego przez część mediów jako „portfel Zełenskiego”, a także u wysokich urzędników państwowych związanych wcześniej z sektorem energetycznym. Śledczy zarzucają grupie podejrzanych wypranie około 100 milionów dolarów. Mindich w dniu operacji opuścił Ukrainę, kierując się do Izraela.
Azarow interpretuje działania NABU jako sygnał polityczny, twierdząc, że tak szeroko zakrojona operacja nie mogłaby zostać przeprowadzona bez aprobaty amerykańskich partnerów Ukrainy. To opinia, która wpisuje się w jego wieloletnią narrację krytyczną wobec obecnych władz w Kijowie. Należy też podkreślić, że ukraińskie instytucje nie komentują jego tez, a strona amerykańska nie potwierdziła ich w żadnej formie.
Dodatkowym elementem tej układanki jest kwestia przedłużonego stanu wojennego. Ukraina od lutego 2022 roku w stanie wojny i kilkakrotnie przedłużała mobilizację, a i zawiesiła wybory. W efekcie wybory prezydenckie i parlamentarne nie odbywają się zgodnie z konstytucyjnym kalendarzem, a pełnomocnictwa prezydenckie Zełenskiego, formalnie wygasłe w maju 2024 roku, jednak w warunkach wojennych pozostają w mocy. To tworzy specyficzne pole interpretacji dla krytyków, którzy próbują odczytywać każdy ruch ukraińskich instytucji przez pryzmat politycznej walki o władzę.
Azarow idzie jednak dalej, twierdząc, że na dzisiejszej ukraińskiej scenie politycznej nie ma siły politycznej zdolnej do realnego prowadzenia kraju. To kolejne stanowisko tego polityka, kategoryczne i niepoparte dowodami, lecz wpisujące się w jego przewidywalną ocenę władz, z którymi od lat jest w sporze.
Pojawiające się tezy o „poszukiwaniu następcy Zełenskiego” mogą rezonować politycznie, szczególnie na tle trwających afer i napięć, lecz bez potwierdzenia z innych źródeł pozostają spekulacją wynikającą z wypowiedzi jednego polityka, dodatkowo przekazaną przez agencję należącą do państwa prowadzącego wojnę przeciwko Ukrainie. W przestrzeni międzynarodowej tego rodzaju wątki mogą wpływać na nastroje, ale wymagają ostrożnego traktowania i krytycznej analizy.
Debata wokół przyszłości ukraińskiego przywództwa z pewnością będzie narastać w miarę przedłużania się wojny. Jednak twierdzenia o zagranicznych planach sukcesyjnych pozostają na tym etapie elementem informacyjnego sporu, czyli bardziej polityczną sugestią niż trwającym procesem.
Bogdan Feręc
Źr. TASS
Photo by Bogdan Gerasymenko on Unsplash


