Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Państwo we mgle cyfrowej. Jak to możliwe, że nikt nie wie, kto nie płaci podatku drogowego?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

W teorii żyjemy w epoce, w której technologia śledzi niemal wszystko: nasze zakupy, nasze preferencje wideo, nasze nocne rajdy po aplikacjach. W praktyce okazuje się jednak, że państwo, wyposażone w stos narzędzi nadzoru i cyfrowe bazy danych, wciąż chodzi jak dziecko po mgle, próbując zgadnąć, ilu kierowców faktycznie płaci podatek drogowy.

Problem ujawniono podczas posiedzenia Komisji Finansów Publicznych, na które przybyli urzędnicy Ministerstwa Transportu. Gdy posłowie zadali proste pytanie, ilu kierowców uchyla się od płacenia podatku, odpowiedź brzmiała jak z kabaretu technokratycznej bezradności. Zastępca sekretarza departamentu zapewnił, że jego zdaniem skala uchylania się jest niska… po czym przyznał, że nie mają jak tego sprawdzić. Dane? Brak. Monitoring? Brak. Centralna baza? W ogóle nie istnieje.

Ekspertka motoryzacyjna Ger Herbert, stwierdziła, że trudno w tej sytuacji ukryć zdumienie, a w jej słowach pobrzmiewało coś między śmiechem a rezygnacją: rozrzucone po różnych agencjach bazy danych tworzą pejzaż tak chaotyczny, że państwo nie jest w stanie ustalić, kto faktycznie płaci, a kto jedzie bez opłaty. To tak, jakby próbować prowadzić orkiestrę, mając nuty zapisane na trzech kontynentach.

Tymczasem Irlandia zapowiada, że pójdzie śladem Wielkiej Brytanii i zrezygnuje z papierowych naklejek, które przez lata były jedynym widocznym dowodem opłacenia podatku drogowego. Po ich zniknięciu zostanie tylko system cyfrowy, ten sam, którego niesprawność właśnie wpadła na nagłówki gazet. Herbert ostrzega, że bez porządku w danych cała operacja kończy się budowaniem domu na fundamentach z cukrowej waty. Trudno ufać systemom, które nie wiedzą, co mają wiedzieć.

Zeszłoroczny wpływ z podatku drogowego wyniósł ponad 928 milionów euro. To kwota, przy której państwo powinno mieć laserową precyzję w ewidencji, a nie wzruszać ramionami i liczyć na szczęśliwy traf oraz uczciwość kierowców w kraju. Tymczasem wygląda to tak, jakby cyfryzacja była wielkim, pięknym hasłem, za którym chowa się rachityczny mechanizm baz danych, zlepiony z tego, co akurat było pod ręką.

Wychodzi na to, że system, który miał być nowoczesny, stoi podparty kijem, ale na dodatek ten kij się chwieje. Taka opowieść o państwie w XXI wieku mówi więcej o jego kondycji niż niejedna kampania wyborcza. I trudno nie czuć w tym ironii: w świecie, w którym urząd potrafi ustalić, czy ktoś zalega z opłatą za bibliotekę, nie potrafi ustalić, kto jeździ bez podatku drogowego. Ta mgła, w której błądzi administracja, zaczyna pachnieć czymś poważniejszym, utratą kontroli i plejadą cyfrowych obietnic, które brzmią pięknie, dopóki nie trzeba ich spełnić.

Bogdan Feręc

Źr. News Talk

Photo by David Bayliss on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version