Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Ogień w Citywest. Dublin wstrząśnięty po brutalnych zamieszkach przed ośrodkiem dla uchodźców

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wczoraj wieczorem w Citywest na południowo-zachodnich obrzeżach Dublina doszło do gwałtownych starć między uczestnikami protestu przeciwko zakwaterowaniu osób ubiegających się o ochronę międzynarodową a funkcjonariuszami An Gharda Síochána. To największy wybuch przemocy od czasu listopadowych zamieszek w centrum stolicy w 2023 roku.

Według informacji przekazanych przez policję w proteście udział wzięło około 2000 osób. Początkowo demonstracja miała charakter pokojowy, lecz sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Grupy zamaskowanych mężczyzn zaczęły rzucać w funkcjonariuszy cegłami, butelkami i fajerwerkami. Zdewastowano też przystanek Luas, a policyjna furgonetka stanęła w ogniu. W obliczu eskalacji napięć na miejsce skierowano oddziały Garda Public Order w pełnym rynsztunku, wsparte przez jednostki konne, psy policyjne, helikopter oraz armatki wodne. Przez ponad dwie godziny okolica Citywest Drive była areną brutalnych starć. Sześć osób zostało aresztowanych, a jedna funkcjonariuszka odniosła obrażenia stopy.

Połączenia tramwajowe i autobusowe w kierunku Saggart zostały czasowo zawieszone, a policja zablokowała okoliczne drogi, próbując rozproszyć tłum. Dopiero około godziny 22.00 sytuacja została opanowana, a spokój powrócił na ulice.

To była przemoc i bandytyzm, nie protest” – powiedział komisarz Gardy Justin Kelly, zapowiadając wszczęcie dochodzenia i identyfikację uczestników zamieszek na podstawie nagrań z kamer nasobnych i monitoringu. Według funkcjonariuszy, w tłumie widziano osoby niosące widły ogrodowe, metalowe narzędzia i drogowe pachołki, które wykorzystywano jako broń. Z relacji wynika, że helikopter Gardy został ostrzelany taserami, a w kierunku policjantów odpalano fajerwerki i race.

Wobec najbardziej agresywnych uczestników użyto gazu pieprzowego. Policja podkreśla, że reagowała „stopniowo i proporcjonalnie do zagrożenia”. Po raz pierwszy użyto także nowej armatki wodnej, zakupionej dwa lata temu, choć ostatecznie nie została ona wykorzystana, ponieważ tłum rozproszył się przed jej przybyciem.

Fala oburzenia przetoczyła się przez irlandzką scenę polityczną, a premier Micheál Martin „zdecydowanie potępił” wydarzenia w Citywest, podkreślając odwagę funkcjonariuszy. „Przemoc wobec policji i niszczenie mienia publicznego nie mają żadnego usprawiedliwienia. To nie jest sposób na wyrażanie poglądów” – oświadczył premier. Wicepremier Simon Harris nazwał natomiast zamieszki „aktem bandytyzmu wobec mężczyzn i kobiet, którzy każdego dnia chronią nasze społeczeństwo”. Minister sprawiedliwości Jim O’Callaghan dodał, że za przemoc odpowiadają „ludzie, którzy chcą siać niezgodę i nienawiść w irlandzkim społeczeństwie”, sugerując, że za częścią protestów mogą stać grupy radykalne.

Nie obyło się bez komentarzy w telewizji i w trakcie debaty prezydenckiej w RTÉ kandydatka niezależna Catherine Connolly nazwała sceny z Citywest „głęboko niepokojącymi” i wyraziła obawę przed eskalacją nastrojów antyimigracyjnych w kraju. Podobny ton przyjęła minister Heather Humphreys (Fine Gael), apelując do mieszkańców: „Idźcie do domu, nie niszczcie tego, co wspólnie budowaliśmy”.

Citywest stało się jednym z głównych punktów sporu w debacie o polityce azylowej Irlandii. W ośrodku zakwaterowania przebywa obecnie kilkuset wnioskodawców o ochronę międzynarodową, a w ostatnich miesiącach w całym kraju narastały protesty przeciwko nowym lokalizacjom tego typu. Wielu obserwatorów dostrzega w tych wydarzeniach niepokojące podobieństwo do zamieszek z listopada 2023 roku, gdy w centrum Dublina spalono autobusy, zdemolowano sklepy i zaatakowano policję po ataku nożownika pod szkołą Parnell Square.

Socjologowie ostrzegają, że retoryka antyimigracyjna i dezinformacja w mediach społecznościowych podsyca gniew części społeczeństwa, a organizatorzy niektórych protestów świadomie wykorzystują obawy mieszkańców. „To nie jest spontaniczny gniew, lecz efekt systematycznego podburzania” – mówi ekspert ds. bezpieczeństwa z DCU dr Colm O’Reilly. – „Zjawisko to przypomina modele mobilizacji znane z krajów Europy Wschodniej, gdzie małe grupy ekstremistyczne próbują przejąć kontrolę nad nastrojami społecznymi”.

Operacja policyjna w Citywest była jedną z największych w ostatnich latach. Wzięło w niej udział ponad 300 funkcjonariuszy, w tym 125 umundurowanych oraz liczne jednostki specjalistyczne. Policja zapowiada, że analiza materiałów dowodowych potrwa kilka dni. Zatrzymani mogą usłyszeć zarzuty zakłócania porządku publicznego, napaści na funkcjonariuszy i zniszczenia mienia. An Gharda Síochána apeluje do świadków o przekazywanie nagrań z telefonów komórkowych, które mogą pomóc w identyfikacji uczestników zamieszek.

Choć spokój wrócił do Citywest, atmosfera w kraju pozostaje napięta. Po raz kolejny Irlandia zmuszona jest zmierzyć się z pytaniem, jak pogodzić tradycyjną otwartość i solidarność z rosnącym niepokojem społecznym wobec imigracji.

*

Krótki komentarz i wyłącznie do słów dra Colma O’Reilly, bo o ile zgadzam się z jego słowami, że to „nie był spontaniczny gniew”, to wyłącznie z nimi. Ten gniew narasta od wielu miesięcy, ale jest w mojej ocenie, którą powziąłem z rozmów z Irlandczykami, winą rządzących, którzy w zakresie migracji mają odmienne zdanie niż politycy. Rząd natomiast nie słucha głosu ulicy, więc właśnie mamy konsekwencję tej utraty słuchu.

Wideo>>>

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Fot. Kadr z nagrania RTE

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version