Po słabym początku roku irlandzka branża turystyczna wreszcie ma powód do umiarkowanego optymizmu. Sierpień to tradycyjnie najważniejszy miesiąc sezonu, przyniósł wzrost liczby odwiedzających, głównie dzięki dwóm magnesom: koncertom legendarnego zespołu Oasis oraz spektakularnemu meczowi futbolu amerykańskiego w Dublinie.
Według danych Centralnego Urzędu Statystycznego Irlandię odwiedziło 772 800 zagranicznych turystów, czyli o 1% więcej niż w sierpniu 2024 roku. To pierwsza pozytywna zmiana po kilku miesiącach spadków, a dla branży sygnał, że zagraniczni goście jeszcze o Zielonej Wyspie nie zapomnieli. Niestety, wzrost liczby turystów nie przełożył się na ekonomiczne odbicie. W sierpniu wydatki zagranicznych gości były o około 9% niższe niż rok wcześniej, kontynuując trwający trend spadkowy. Irlandzka Federacja Hoteli alarmuje, że w skali roku wydatki turystyczne spadły już o ponad 14%. Średnia długość pobytu – 8,6 nocy – pozostała na poziomie z 2024 roku, choć jest wyraźnie krótsza niż w rekordowym 2023 (9,9 nocy).
Nowe dane Irlandzkiej Konfederacji Przemysłu Turystycznego (ITIC) potwierdzają paradoks: turystów jest więcej, ale zostawiają coraz mniej pieniędzy. Jedynym naprawdę silnym rynkiem pozostaje Ameryka Północna – liczba gości z USA i Kanady wzrosła aż o 21%. Eoghan O’Mara Walsh – szef ITIC, podkreśla: „Sierpień to kluczowy miesiąc dla irlandzkiej turystyki. Koszty działalności nadal obniżają marże, dlatego przyszłoroczny budżet będzie miał ogromne znaczenie”.
W branży hotelarskiej wyczekuje się jednej decyzji: obniżenia stawki VAT na usługi gastronomiczne do 9%. Rząd sugeruje jednak, że ewentualne zmiany nastąpią dopiero w lipcu 2026 roku, co spotyka się z rosnącą frustracją przedsiębiorców.
Dyrektor generalny Irlandzkiej Federacji Hoteli (IHF) Paul Gallagher nie kryje obaw: „Pomimo nadziei na odbicie w szczycie sezonu, sytuacja się pogarsza. Przychody rok do roku nadal spadają, a koszty działalności są nie do udźwignięcia. Rząd musi działać, jeśli sektor ma przetrwać”.
Poprawa w sierpniu kontrastuje z wcześniejszymi danymi. W lipcu do Irlandii przyleciało 646 tys. turystów zagranicznych, czyli o 1% mniej niż rok wcześniej, a w czerwcu – 654,5 tys., co oznacza spadek o 2%. W szerszej perspektywie statystyki wyglądają jednak blado i od stycznia do sierpnia Irlandię odwiedziło 4,2 mln turystów, czyli o 9% mniej niż rok temu. To wprawdzie o 1% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, ale wciąż daleko od rekordów.
Główna ekonomistka Deloitte Ireland Kate English podkreśla: „Tegoroczne dane wracają do normy po rekordowym 2024 roku. Sierpień nieco się wybija – o 1% więcej turystów niż rok temu i o 5% więcej niż w sierpniu 2023 roku. Wpływ miały bez wątpienia duże wydarzenia”.
Średnie wydatki na osobę w pierwszych ośmiu miesiącach roku wyniosły 1170 euro – o 4% mniej niż rok wcześniej.
Koncerty Oasis w Croke Park zgromadziły łącznie około 160 tys. osób, z czego znacząca część przyjechała z zagranicy. Z kolei rozgrywany na Aviva Stadium mecz futbolu amerykańskiego między Kansas State a Iowa State University przyciągnął 24 tysiące zagranicznych fanów. Takie wydarzenia ewidentnie działają – choć krótkofalowo. Widać to także w danych o ruchu lotniczym: w sierpniu z Irlandii wyleciało 2,4 mln pasażerów, co oznacza wzrost o 4,7% rok do roku. Co ciekawe, prawie 59% z nich stanowili mieszkańcy Irlandii lecący na wakacje za granicę, a ponad 9% to obywatele Irlandii Północnej korzystający z portów w Republice.
Irlandzka turystyka po pandemicznym i pobrexitowym boomie znów wchodzi w fazę ostrożnych prognoz i jeden udany miesiąc to za mało, by odwrócić trend spadku wydatków oraz skracania pobytów. Branża mówi jednym głosem: jeśli rząd nie zareaguje – szczególnie w kwestii podatków i kosztów działalności – to przyszłoroczny sezon może nie zostać uratowany nawet kolejnym stadionem pełnym fanów z gitarą w tle.
Bogdan Feręc
Źr. Independent