Nie wierzcie
„Kiedy rząd mów, że nie da, to nie da, a jeżeli mówi, że da, to mówi”.
To znane od lat powiedzenie, jakże trafnie określa sytuację budżetową w Irlandii, bo sama ustawa o wpływach i wydatkach państwa, nie została jeszcze opublikowana, a ja już czuję się oszukany. Chodzi o przecieki, jakie w kwestii budżetu trafiły do prasy, a to wskazuje nam, że słowa polityków, były półprawdami i to kolejny raz.
Nie wierzcie, jeżeli mówią, że nie wzrośnie podatek ten, czy ów, bo wzrośnie inny.
Nie wierzcie, że będą jakieś podwyżki świadczeń socjalnych, bo dla emerytów raczej ich nie będzie, a dla innych, będą, ale wręcz symboliczne.
Nie wierzcie też, że w Irlandii będzie lepiej, bo nie będzie, a to za sprawą inflacji, która nawiasem mówiąc, pochłonie nasze podwyżki pensji i świadczeń socjalnych.
Nie wierzcie, że rząd, ten rząd, rozwiąże problemy mieszkaniowe.
Nie wierzcie, iż kryzys służby zdrowia uda się pokonać.
Nie wierzcie Sinn Féin, bo to populiści.
Nie wierzcie koalicji, bo musi likwidować głęboką, jak Rów Mariański dziurę budżetową.
Nie wierzcie, jak świat polityki zacznie mówić, że wyprowadził kraj z kryzysu, bo nie świat polityki dźwiga na barkach, czytaj portfelach, ten ciężar, a my, podatnicy.
Jak to wszystko zmienić i zaprowadzić porządek? Cóż, od czasu do czasu, potrzebna jest jakaś mała rewolucja. Tą może być np., zmiana ustroju politycznego i wprowadzenie na pełną skalę okręgów jednomandatowych, w Irlandii też. Należy zakończyć/zdelegalizować działalność partii politycznych, na obecnych zasadach, a swoich przedstawicieli, wybierać na podstawie osiągnięć i fachowości. Znane w nomenklaturze polskiej Jednomandatowe Okręgi Wyborcze to nic innego, jak posłowie niezależni, znani w Irlandii, a ta grupa reprezentantów narodu, ma się tu całkiem dobrze, chociaż na niewielką skalę. Łatwiej jest ich również rozliczyć z postępowania w swojej pracy parlamentarnej, bo widać, któ®y jest aktywny, a który mniej. Tym samym, przy kolejnych wyborach, parlamentarzystów można znacznie łatwiej wymienić, co w prostych słowach oznacza, że partia ich nie obroni, więc dobry czy zły, do parlamentu wepchnięty nie będzie.
Skończą się też układy partyjne, chociaż posłowie, będą musieli się dogadywać, żeby zmienić prawo, ale co ciekawe, nie przyjdzie im to zbyt łatwo, co z kolei daje nadzieję, że w pierwszym okresie takiego układu politycznego, nikt w ustawach manipulować nie będzie.
Taki system, co zazwyczaj podkreślam w moich rozmowach z propagatorem idei JOW-ów, profesorem Mirosławem Matyją, jest z jednej strony dobry, ale jednocześnie nieodpowiedni, bo o porozumienie, będzie nader trudno. Tym samym, powinno, jak np. w Irlandii, zmienić się jedno, czyli podział mandatów i to posłowie niezależni, powinni stanowić większość parlamentarną, a ugrupowania, stać się tylko pomocnikami w realizacji propozycji niezależnych, wybranych z Jednomandatowych Okręgów Wyborczych parlamentarzystów. Czy taki układ w ogóle się pojawi? Nie, bo nie wierzcie, że komukolwiek z polityków, na tym zależy, nawet kiedy propagują taką ideę.
Bogdan Feręc