Nie tylko władze „FF” mają problem
Kiedy w ubiegłym tygodniu obradowała partia Fianna Fáil, uznano, że należy zachować pełną tajemnicę rozmów i zapobiec wyciekowi informacji, co doprowadziło do odebrania uczestnikom ich telefonów komórkowych.
Takie działanie władz Fianna Fáil, nie spodobało się większości i swoje niezadowolenie, przelali na szefostwo partii. Pomyli się ten, który uzna, iż tylko Fianna ma takie problemy, gdyż niezadowolenie z działań swoich najwyższych władz, wyrażają również członkowie Fine Gael i twierdzą, że pomiędzy nimi a najwyższym szczeblem, jest ogromna przepaść, która nie daje możliwości wypowiedzi i zgłaszania własnych inicjatyw. Najbardziej przy tej okazji dostało się czołowym politykom Fine Gael, więc Leo Varadkarowi, Paschalowi Donohoe oraz Simonowi Harrisowi i Simonowi Coveneyowi, bo to oni w ostatnich kilku miesiącach, nie schodzą z czołówek tytułów prasowych, a bardzo często pisze i mówi się o nich w złym kontekście.
Gniew szeregowych członków ugrupowania Fine Gael skierował się więc w stronę zarządu partii, którzy traktują ich, jak zło konieczne i właściwie tylko, jako kolejny numer statystyczny, by móc mówić, jak duże są struktury ugrupowania. Mówi się też, że sukcesy, jakimi karmi się w wypowiedziach czołowych polityków społeczeństwo, przyćmiewają ich zachowanie, a to uznano za protekcjonalne i czasami nawet kpinę z członków ugrupowania oraz mieszkańców Irlandii. Również samo ożywienie gospodarcze, którym chwalą się najwyżsi urzędnicy partii, jest niczym, w porównaniu do ich zachowania, tonu wypowiedzi oraz sposobu zarządzania ugrupowaniem.
Skrytykowano też pomysł, jaki przedstawił Leo Varadkar, a w tym prosi, by społeczeństwo, przesyłało propozycje, w jaki sposób działać ma Fine Gael i jakie inicjatywy powinno podejmować? W tym zakresie szeregowi członkowie uznali, że to brak zaangażowania w życie kraju, brak wiedzy na temat jego potrzeb, albowiem to partia, powinna proponować kolejne kroki, nie zaś składać tę odpowiedzialność na barki obywateli.
Sama nagroda w konkursie na najlepszą propozycję dla Fine Gael, czyli wirtualna rozmowa z Leo Varadkarem, także oceniona została źle, bo stwierdzono, że wygląda to tak, jakby król lub królowa, łaskawie wyrazili swoją zgodę na audiencję.
Członkowie Fine Gael mówią też i takie głosy słyszane są coraz częściej, a przebijają się już do mediów, iż Varadkar, nie ma pomysłów na samą partię, jak i na dalsze kroki w polityce krajowej, głównie po powrocie na stanowisko premiera. Dla Leo Varadkara fotel w gabinecie premiera, ma być też sztuką dla sztuki, by zaspokoić rozbuchane polityczne ego, mówi się na rubieżach Irlandii.
Uczestnicy przedsięwzięcia nazywanego Fine Gael wskazują również, że i społeczeństwo nie wie, co na ten temat myśleć, bo pytanie, w jakim kierunku powinna iść partia, zaskoczyło wiele osób.
Temat i czas, w którym opinie członków ugrupowania ujrzały światło dzienne, nie jest przypadkowy, bo pojawiły się tuż po opublikowaniu najnowszych wyników sondażu popularności ugrupowań politycznych w kraju, a te pokazały, że Fine Gael, jest obecnie w zaniku i traci do lidera, czyli Sinn Féin, aż 10 punktów procentowych, więc przy kolejnych wyborach, straci władzę.
Bogdan Feręc
Źr: Independent