Nadużycia w programie wizowym
Irlandia ma do tej pory całkiem przyjazny system przyciągania inwestorów, nawet tych indywidualnych, co w założeniu, miało pomagać w rozwoju wyspy.
System „Wiza za inwestycje” zaczął jednak być wykorzystywany, przynajmniej tak uważa Garda, która zaczęła przyglądać się złożonym wcześniej wnioskom i składanym obecnie. Żeby skorzystać z dobrodziejstwa tzw. wizy inwestycyjnej, więc otrzymać prawo pobytu w Irlandii, a dotyczy to osób spoza Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego, należało zadeklarować chęć zainwestowania przynajmniej 1 miliona euro, a posiadać na koncie przynajmniej 2 miliony euro.
Inwestycja mogła być rozłożona na 3 lata, natomiast dokumentacja trafiała do rąk urzędników imigracyjnych.
Okazało się jednak, iż istnieją przesłanki, że proces oceny mógł stać się polem do nadużyć i wdrożono procedurę śledztwa wewnętrznego. Mówi się, że w niektórych przypadkach, możliwe jest postawienie zarzutów, gdyż potencjalne oszustwa, zostały prawie udowodnione. To musi być jednak ocenione przez sąd, więc Garda informuje o tym w trybie przypuszczającym.
O całej sprawie poinformowany był Departament Sprawiedliwości, który zarządza programem za pośrednictwem Irlandzkiej Służby ds. Naturalizacji i Imigracji (INIS), natomiast śledztwo prowadzone jest przez detektywów z Narodowego Biura Imigracyjnego Gardy.
Śledczy sprawdzają też, czy zadeklarowane kwoty, jakie są wymagane w programie „Wiza za inwestycję”, trafiły do irlandzkiego systemu i czy w ogóle poczynione zostały jakieś inwestycje, bo i to jest kwestią sporną. Najczęściej o wizy inwestycyjne występowali w ostatnich latach biznesmeni z byłego Związku Radzieckiego oraz inwestorzy z państw położonych na Bliskim Wschodzie.
Bogdan Feręc
Źr: The Sunday Times