Na opozycję nie można liczyć, czyli show must go on
Tym razem dostanie się irlandzkiej opozycji, leniwej i starającej się ładnie wyglądać, a prawdę mówiąc, zasiedziałej i bez wizji na siebie.
Zacznijmy od uchodźców wojennych z Ukrainy, bo o tych ludzi, pokrzywdzonych przez los i Federację Rosyjską walczą ugrupowania znajdujące się poza rządem, a i wzywają gabinet, by dostarczał im mieszkania oraz zmienił prawo, żeby wynajmować i budować dla nich mieszkania. Chwalebne to i potrzebne, ale zanim rozpoczął się exodus Ukraińców, nasza własna irlandzka opozycja, nie była aż tak stanowcza, by walczyć o prawa mieszkańców Irlandii i nie rzucała pomysłami na prawo i lewo, żeby zarówno Irlandczykom, jak i migrantom, a i ci dokładają się do tutejszej gospodarki oraz wzrostu ekonomicznego kraju, pomóc wyraźnie w kwestii mieszkaniowej.
Owszem, mówiło się to i owo, że mieszkań brakuje, że trzeba coś z tym zrobić, że winny jest nieudolny rząd, ale na tym się kończyło i nie było specjalnie dużej ilości konferencji prasowych, a także wystąpień pojedynczych posłanek oraz posłów, którzy walczyliby do upadłego o tanie lub jakiekolwiek mieszkania dla przebywających już na wyspie.
Opozycja aktywnie zaczynała działać, gdy pojawiały się dane o ilości bezdomnych, rzucała się z pazurami do gardeł ministrów, chciała gryźć i szarpać nadwątlone złym zarządzaniem Ministerstwo Mieszkalnictwa, ale po opróżnieniu niewielkiego arsenału środków i śmiesznych niekiedy propozycji, cichła i ponownie siadała w swoich opozycyjnych ławach, by przyglądać się biernie wydarzeniom. Nie było pomysłów takich, jak pojawiają się obecnie, że trzeba wprowadzić nakaz najmu, że przejmować bezceremonialnie pustostany, a i włączyć do tego nawet instytucje oraz firmy, by zagwarantować dach nad głową.
Dlaczego?
Bo opozycja dokładnie wie, że nic z tego nie wyjdzie, więc domów potrzebnych dla mieszkańców Irlandii, nie da się wybudować krzykiem i łajaniem gabinetu. Po co więc to całe przedstawienie? Bo show must go on!
Jest też kolejna sprawa, bo i ona dotyczy opozycji, która chce pozbawić władzy Fine Gael i Fianna Fáil, ale nie uda się jej to raczej nigdy, gdyż siedzi ukryta po kątach i milczy. Milczy, gdy są parlamentarne wakacje, milczy, gdy jest przerwa świąteczna, milczy, gdy uczniowie mają wolne w szkołach, milczy, gdy są święta państwowe i milczy, gdy milczeć nie powinna. Tak dzieje się od lat, jak i od tych samych dziesięcioleci próbuje zaistnieć na arenie krajowej, ale co istotne, nic jej nie wychodzi. Wiele razy opozycja podnosi argument, że gabinet i partie rządzące oderwane są od rzeczywistości, ale czy taki związek ma sama opozycja? Raczej nie, a to za sprawą ich niezrealizowanego od lat programu, który co cztery lata jest przypominany, lekko modyfikowany, jednak nie proponuje się nic nowego w podstawach, jakie obserwowane były nawet kilkanaście lat temu.
Czasy się zmieniły, punkt widzenia wielu osób też, ale opozycja jest wieczną opozycją, bez przekonania i bez wiedzy w tym zakresie, chociaż stale próbuje obalić rząd, a i chce się kreować na obrończynię mieszkańców wyspy, a także na jedynych sprawiedliwych.
Udaje się to? Nie i nie uda się jeszcze przez wiele lat, bo trzeba zaproponować coś więcej niż tylko wyświechtane hasełka, żeby mieć nadzieję na przejęcie sterów państwa.
Inną drogą poszła największa partia opozycyjna w kraju, ma też szanse na przejęcie sterów państwa, ale posługuje się metodami, które może i przynoszą poklask, ale z góry skazane są na zagładę. Populizm to nic więcej, jak pomysły nie do zrealizowania, a że król jest nagi, okaże się, o ile Sinn Féin dojdzie do władzy.
Ogólnie postępowanie irlandzkiej opozycji z ostatnich lat i miesięcy oceniam niezwykle krytycznie, albowiem ta, nie przystosowała się do nowej rzeczywistości, więc mówiąc o oderwaniu od tej przez rząd, mówi trochę o sobie i stara się oczyścić z zarzutów, że działa pod publiczkę.
Bogdan Feręc