Na godzinę przed… Kto oszalał w walce z bestią?
Irlandia walczy z zarazą różnymi niekonwencjonalnymi metodami, a teraz wykończy wirusa, zegarkiem i elektroniką.
Żeby utrudnić życie wirusowi, wymyślono, aby SARS-a ogłupić i zwieść na tyle, by się ten całkowicie pogubił, że wejściówki do klubów nocnych, trzeba kupować na godzinę przed pojawieniem się w klubie. To, bo chyba taki jest zamiar, otumanić i odmóżdżyć ma żyjątko, by się pogubiło w naszych planach.
Wirus, jako podstępna bestia, przygotowuje się przecież razem z nami do wyjścia do klubu, aby tam siać spustoszenie w wirujących na parkietach ciałach. Jednak kiedy, „bileta” wstępu na dyskotekę kupimy wcześniej, a na dodatek przez internety, bo informatyki „Wuhanowski” nie brał, to się ów nawet nie domyśli, że możemy tam iść i spokojnie zostanie w domu, bo pomyśli, że idziemy w miejsce, gdzie zarazić nie ma możliwości nikogo, a i odkażalnikiem odkażać będziemy się.
Dobrze, podworowałem sobie trochę z przepisu, ale do sedna, bo właściciele klubów mówią, że „ten niewytłumaczalny i dość idiotyczny środek”, nie wiadomo, czemu ma służyć. Dodają, że nigdzie na świecie, nikt nie wpadł na taki pomysł, bo raczej, nie ma on podstaw medycznych, a i nie wpłynie w żaden sposób, na podniesienie bezpieczeństwa zdrowotnego uczestników zabaw w klubach. Samo kupowanie wejściówek do klubów, na godzinę przed wejściem, jest pomysłem szalonym, bo clubbing, lubi rządzić się własnymi prawami, więc decyzja o wejściu do jakiegoś nocnego lokalu, może zapaść w jednej chwili i to tuż przed jego wejściem.
Opinia właścicieli i managerów klubów, nie idzie w parze z decyzją rządu, bo ten jest zdania, że bilet elektroniczny, „zapobiega zarażeniu chorobą zakaźną”. To żeby dobić rządzących, przejadę się po jeszcze jednej wytycznej, więc gość klubu, „ma tańczyć przez cały czas, aby uniknąć zakażenia” – nawet jeżeli jest w pełni zaszczepiony.
No to skoro już w tekście wyraziłem kilka swoich opinii, to nic nie stoi na przeszkodzie, bym stwierdził, że rząd, tymi właśnie rozporządzeniami, a przynajmniej jednym, o nakazie nieustannego tańczenia, wykończyć chce gości klubów, by osłabieni skocznym podrygiwaniem, nie mieli siły na nic, co mogłoby ich zakazić. W przypadku koronawirusa, oddychanie. Muszę też skontaktować się z moimi znajomymi lekarzami, by ci, jako wybitna siła medyczna, wytłumaczyli mi, bom niedouczony septycznie, w jaki sposób, elektroniczny bilet wstępu do klubu, „zapobiega zarażeniu chorobą zakaźną”? Na marginesie dodam, że się cieszę, że nikt nie wymyślił, iż elektronika, zapobiega chorobom przenoszonym drogą płciową, bo wtedy dopiero byłoby śmiesznie. Może warto też sprawdzić, a o to trzeba poprosić naukowców, badaczy i analityków, w jaki sposób koronawirus, wpływa na zdrowie psychiczne i pomysły niektórych osób?
Dla pomysłodawców piosenka:
Bogdan Feręc