Mięso na wagę złota? Wkrótce to powiedzenie może nabrać bardzo dosłownego znaczenia. Konsumentów czeka poważne zderzenie z rzeczywistością – ceny mięsa i wędlin w sklepach mają w najbliższym czasie gwałtownie wzrosnąć. Powód? Dramatyczny, niemal 50-procentowy wzrost cen bydła i rosnące koszty produkcji mięsa wieprzowego.
Według najnowszych danych Centralnego Urzędu Statystycznego (CSO), rolnicy w Irlandii otrzymują dziś za bydło niemal o połowę więcej niż rok temu. Wzrost ten dotyczy okresu od kwietnia 2024 do kwietnia 2025 – i choć z punktu widzenia producentów może to oznaczać chwilową ulgę, dla konsumentów to prosta droga do kolejnej fali inflacji żywnościowej.
– Ceny, jakie obserwujemy dziś w skupie, są najwyższe od lat – mówi jeden z przedstawicieli branży mięsnej. Dla sklepów oznacza to jedno: konieczność podniesienia cen detalicznych, żeby utrzymać rentowność, a to już prosta droga do większego rachunku przy kasie. W praktyce będzie tak, że klasyczny irlandzki stek, kotlet schabowy czy niedzielna pieczeń mogą wkrótce kosztować znacznie więcej. Ale podwyżki nie zatrzymają się tylko na świeżym mięsie. Na celowniku inflacji są również wszelkie przetwory – od parówek, przez szynki i boczek, po popularne kiełbasy. Wysokie ceny surowca uderzą bowiem rykoszetem w sektor przetwórstwa.
To szczególnie niepokojące w obliczu już rosnących kosztów utrzymania. Wzrost cen mięsa może być bowiem kolejnym uderzeniem dla rodzin, które już teraz z niepokojem obserwują zawartość swoich zakupowych koszyków. Coraz więcej osób rezygnuje z droższych produktów, wybierając tańsze zamienniki – często gorszej jakości.
Eksperci ostrzegają, że ten wzrost nie jest raczej chwilowym wybrykiem rynku. Wzrost cen płaconych rolnikom sygnalizuje trend długofalowy, natomiast inflacja żywności nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Mięso, jako produkt wymagający ogromnych nakładów paszy, energii i pracy, znajduje się na szczycie listy wrażliwych produktów.
Na razie nie widać, by sytuacja miała się odwrócić. Wręcz przeciwnie – presja cenowa rośnie, a popyt nie maleje. Ostatecznie, wszystkie te zmienne spotkają się na sklepowych półkach, gdzie konsumenci zapłacą za nie więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Mięso, które jeszcze niedawno było podstawą diety, również w Irlandii, staje się powoli dobrem luksusowym. Gospodarstwa domowe będą musiały jeszcze uważniej planować zakupy, a producenci – tłumaczyć, dlaczego za te same kiełbasy trzeba zapłacić o kilka euro więcej. Jeśli obecny trend zostanie utrzymany, to nie tylko śniadanie stanie się droższe, ale i dyskusja o dostępności żywności znów zawędruje na polityczne salony.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Eiliv Aceron on Unsplash