W czasach, gdy każde euro ma znaczenie, irlandzkie gospodarstwa domowe zmieniają swoje codzienne nawyki zakupowe. Zamiast klikać „dodaj do koszyka” w sklepie online, coraz więcej osób rusza do dyskontów i wybiera produkty pod marką własną. Powód? Niekończące się wzrosty cen — i potrzeba sprytnego oszczędzania.
Według najnowszego raportu EY Future Consumer Index ponad połowa irlandzkich konsumentów przyznaje, że cena stała się kluczowym czynnikiem podczas zakupów spożywczych. W praktyce oznacza to odwrót od znanych marek i większe zaufanie do budżetowych odpowiedników. I nic dziwnego — oficjalne dane CSO pokazują, że ceny żywności wzrosły o 3,1% w ciągu roku, a od 2021 roku przeciętna rodzina wydaje nawet o 2000 euro więcej na podstawowe zakupy. W tym świetle decyzje konsumenckie są nie tylko rozsądne, ale wręcz konieczne.
Aż 80% respondentów badania EY stwierdziło, że sięgnęło po produkty marek własnych, uznając je za równie dobre jak droższe alternatywy. Prawie połowa zadeklarowała regularne zakupy w dyskontach, by móc więcej zaoszczędzić — i dłużej cieszyć się tym, co mają.
Co ciekawe, siedem na dziesięć osób woli robić zakupy stacjonarnie, podkreślając znaczenie fizycznych sklepów w codziennym zarządzaniu budżetem. Natomiast prawie trzy czwarte mieszkańców wyspy chciałoby, aby produkty zdrowsze i bardziej zrównoważone były dostępne w przystępnych cenach.
Choć aż 96% badanych przyznaje, że obawia się rosnących kosztów utrzymania, nie brakuje też ostrożnego optymizmu: ponad połowa uważa, że ich sytuacja finansowa poprawi się w ciągu roku.
– Dzisiejsze zmiany nie są chwilowe – podkreśla Colette Devey z EY Ireland. – W przeciwieństwie do poprzednich kryzysów, obecna transformacja zakupowych zwyczajów może mieć charakter trwały.
*
Czy to koniec ery luksusowych marek i zakupów na autopilocie? Niekoniecznie. Ale jedno jest pewne, wyspiarze uczą się kupować mądrzej. Bo oszczędzanie to dziś nie tylko konieczność, ale i nowy styl życia.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Maria Lin Kim on Unsplash