Łukasz Tygerski: Tyle Dyzmy w świecie…
Zainspirowany tekstem Bogdana “Ile Dyzmy w nas…” chciałbym dodać słów kilka.
Jest już nam powszechnie znany kolokwializm ‘bezstronna komisja’. To jest mniej więcej coś jak bezbolesna wizyta u dentysty. Może być, z dobrym znieczuleniem. Ale to i tak nie zmienia wewnętrznego dyskomfortu.
Wtedy właśnie, gdzieś tam w czasach, kiedy MTV przestało puszczać muzykę i zastąpiło ją durnymi programami, gdzie płacili ludziom za robienie z siebie d***la, media stały się tym, o czym pisze Bogdan: lustrzanym odbiciem tego, co chcą usłyszeć odbiorcy z danej strony medalu. Awers chce to, a rewers tamto, więc będziemy im serwować informacje w sosie, który lubią.
Oraz przy okazji akceptować reakcje ‘skończ pie*dolić’ oraz ‘won z g*wnem’ jak będą im serwować coś w innym sosie.
Kiedyś ludzie byli wychowywani, że trzeba zjeść i mięsko i ziemniaczki i surówkę. Nawet jeśli się nie lubiło groszku, czy gotowanej marchewki, ‘nie odejdziesz od stołu dopóki wszystko nie zniknie z talerza’. Potem przyszło bezstresowe wychowanie i ‘nie będę tego jeść’.
Oraz znienawidzone przeze mnie ‘naćklient, naćpann’, czyli ‘płacę i żądam’. I wtedy zaczęły się cyrki. Już nie tylko o tę surówkę. Potem zamiast ziemniaczków musiały być fyteczki. A potem jeszcze sprawdzanie, czy aby na pewno były w świeżym oleju.
Tu już nie chodzi o to, że zaczęło się wydziwianie. Że dostarczana papka medialna musiała być dokładnie tak złożona, jak dany koneser rzeczywistości sobie życzył, ale przestało w niej mieć znaczenie balansowanie posiłku. Chodziło tylko i wyłącznie o zapchanie się.
Frytki z gotowaną kiełbasą wyborczą na śniadanie, frytki ze smażoną kiełbasą wyborczą na obiad i frytki z kiełbasą wyborczą na zimno na kolację. I spasiona tak świnia jest tak oderwana od rzeczywistości, że na samą myśl o sałacie ma odruch, jakby ktoś jej chciał zabrać frytki z kiełbą.
I tu już nie chodzi o paradoksy, jak z filmów Dyzmy. Bo to miało na celu być zabawne. To co obecnie obserwujemy na masową skalę zabawne nie jest.
To jest świat w którym ‘nie zgadzam się z Tobą’ zostało zastąpione zwrotem ‘zamknij r*j’.
Albo lepiej, hasztagiem pięć gwiazdek trzy gwiazdki. Niczym się to nie różni od ‘chwdp’, czy jawnego skandowania ‘walić kiełbę’.
I wtedy na scenę wchodzi MTV i pyta: czy za pięć tysięcy złotych zjesz wyrzyganą przez kogoś kiełbasę?
Łukasz Tygerski