Kto zarabia na kryzysie energetycznym?
W okresie ostatniego roku ceny na niektóre nośniki energii wzrosły już ponad 100%, a końca podwyżek nie widać.
W ostatnich dniach mówi się, że czas kolejnych podwyżek ponownie się zbliża, a będą one obserwowane zarówno latem, jak i jesienią. Specjaliści z zakresu rynku energetycznego twierdzą, iż jesiennych i zimowych podwyżek cen może być nawet kilka, a stanie się to za przyczyną przyjęcia przez Unię Europejską embarga na zakup węglowodorów w Rosji.
Tak dochodzimy do kosztów, które rosły, rosną i będą wzrastać, ale zastanówmy się, kto tak naprawdę cierpi na drożejącym prądzie, oleju opałowym, gazie i paliwach pędnych?
Czy cierpią sprzedawcy na stacjach paliwowych? Nie, bo podnoszą ceny i zarabiają tyle samo. Czy cierpią sprzedawcy hurtowi paliw pędnych? Nie, bo podnoszą ceny i zarabiają tyle samo. Czy cierpią sprzedawcy detaliczni artykułów spożywczych i przemysłowych? Nie, bo podnoszą ceny i zarabiają tyle samo. Czy cierpią transportowcy? Nie, bo podnoszą ceny i zarabiają tyle samo. Czy cierpią z tego powodu firmy dostarczające prąd, gaz i wszelkie paliwa? Nie, bo podnoszą ceny i zarabiają znacznie więcej.
Kto więc ucierpiał do tej pory najbardziej? O tym za chwilę…
Z dostawcami nośników energii mamy też ciekawą sytuacji, bo pomimo trudnej sytuacji na rynku energetycznym, nie znajdzie się ani w Irlandii, ani w Europie, ani nawet na świecie firmy, która mówi o stratach z powodu kryzysu energetycznego. Firmy te zwiększają natomiast dochody, rośnie ich zysk operacyjny, a co za tym idzie, dostawcy nośników energii są jak pączki w maśle, bo wmawiają nam, że muszą podnosić ceny, bo te drożeją w hurcie, ale te mogą być sztucznie zawyżane.
Otwarcie o takim zjawisku powiedział były minister rolnictwa Irlandii Barry Cowen, który poszedł nawet o krok dalej i złożył skargę do Komisji Europejskiej na ESB. Wsparcia w tym zakresie Cowenowi udzielił europoseł Fianna Fáil Billy Kelleher i zaznaczył, że jego kolega z Irlandii, może mieć rację.
To teraz odpowiedź na pytanie, kto cierpi? My i tylko my, czyli odbiorcy prądu, gazu, oleju opałowego i benzyn, bo to na nas przekłada się wszelkie koszty związane z wyższymi cenami na giełdach energetycznych. Nie dzieje się też tak, jak w przypadku dostawców, że poprzez kryzys energetyczny, rośnie nasz dochód rozporządzalny, bo rosną wyłącznie zyski dostawców nośników energii. Czy więc przyczyną drożyzny energetycznej jest faktyczny kryzys nośników energii, czy może manipulowanie cenami, by zmaksymalizować zyski kolejnej grupy interesów?
Bogdan Feręc
