Kryzys klimatyczny – musimy zakończyć kapitalizm
Nadszedł kryzys klimatyczny. Byliśmy świadkami poważnych powodzi w Niemczech i pożarów lasów w USA. W Oregonie otworzyli gigantyczne „hale chłodnicze”, aby chronić osoby starsze. W Irlandii panuje niezwykle długa fala upałów.
Sama skala kryzysu wywołała więcej rozmów ze strony uznanych polityków, a amerykański wysłannik ds. klimatu, John Kerry, podróżuje po zachodnich stolicach, aby rzekomo przygotować drogę do porozumienia na konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu (COP 26) w Glasgow w listopadzie. Natomiast Angela Merkel chce, aby Niemcy „przyspieszyły tempo” walki ze zmianami klimatycznymi.
Ale im więcej rozmawiają, tym pojawia się większa przepaść z prawdziwym działaniem.
W niedawnym raporcie Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdziła, że emisje dwutlenku węgla wzrosną do rekordowych poziomów w 2023 r. i zaledwie 2% wydatków na odbudowę po pandemii, przeznacza się na środki na czystą energię.
Zapotrzebowanie na energię elektryczną na węgiel energetyczny wzrosło, co czyni go najbardziej wydajnym aktywem na świecie. Cena energii elektrycznej z węgla wzrośnie w tym roku o prawie 5 proc., przekraczając poziom sprzed pandemii. Wzrośnie o kolejne 3 proc. w 2022 r., kiedy może osiągnąć rekordowy poziom.
Istnieją dwa główne powody tej luki między rozmowami na temat klimatu a działaniami na rzecz klimatu.
Po pierwsze, większość naszej gospodarki znajduje się w rękach prywatnych. Nawet jeśli przywódcy polityczni szczerze mówili o kryzysie klimatycznym, nie kontrolują głównych trucicieli.
Tylko 100 korporacji odpowiada za 70 procent historycznych emisji. Podczas gdy przemysł paliw kopalnych jest wiodącym graczem, a przecież istnieją też inne branże wysokoemisyjne. Należą do nich przemysł spożywczy i agrobiznes (odpowiedzialny za jedną trzecią światowych emisji) oraz lotnictwo (pierwsza dziesiątka światowych emitentów).
Za tymi prywatnymi korporacjami stoi sieć interesów finansowych. Na przykład BlackRock jest największym na świecie zarządzającym aktywami i zobowiązał się do osiągnięcia „zerowej emisji netto” do 2050 r. Jednak pomimo zobowiązania w 2020 r. do sprzedaży większości swoich udziałów w paliwach kopalnych „w najbliższej przyszłości”, nadal posiada 85 USD miliarda aktywów węglowych.
Jeśli te korporacje nie zostaną przejęte na własność publiczną, ludzkość nigdy nie będzie miała narzędzi do walki ze zmianami klimatycznymi.
Drugim powodem jest to, że kapitalizm jest uzależniony od zysku i musi stale rosnąć. Jeśli nie rośnie w tempie 3% rocznie, jest to postrzegane jako problem. Tak więc Europejski Bank Centralny lub Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych wpompowują miliardy w gospodarkę, aby stymulować wzrost.
Ciągły wzrost napędzany przez kapitał nastawiony na zysk i musi wejść w konflikt z planetą. Pomimo protestów, politycy, którzy mówią o zmianach klimatycznych, prowadzą system, który ten konflikt powoduje.
Ta dynamika jest najbardziej widoczna w Partii Zielonych w Irlandii.
Jej przywódca, Eamon Ryan, wykorzystał pilność kryzysu klimatycznego, by argumentować, że Zieloni muszą wejść do rządu z Fianna Fail i Fine Gael. Stwierdził, że polityka UE zmierza w kierunku zielonej agendy i że Zieloni muszą „być przy stole”, aby wprowadzić zmiany.
Jednak w rządzie Zieloni przewodniczą rozbudowie centrów danych. Do końca dekady będą one zużywać blisko 30% całej energii elektrycznej w kraju. Jest tu już 70 centrów danych, a Dublin jest obecnie największym hubem dla centrów danych w Europie. Centrum Amazona w Mulhuddart będzie potrzebowało takiej samej ilości energii elektrycznej jak małe miasto.
Centra danych zużywają również średnio od 500 000 litrów do 5 milionów litrów wody dziennie.
Irlandzka Akademia Inżynierii oszacowała, że szybki rozwój centrów danych zwiększy do końca dekady dodatkowe 1,5 miliona ton emisji dwutlenku węgla.
Dlaczego Zieloni mieliby na to pozwolić za ich rządu?
To dlatego, że zarządzają irlandzkim wariantem kapitalizmu z rajów podatkowych. Firmy społecznościowe, takie jak Facebook, Amazon czy Twitter, przyjechały do Irlandii ze względu na wyjątkowo niskie stawki podatkowe. Są tak duże, że potrafią szantażować rząd irlandzki, aby uzyskać coraz większe ustępstwa.
Jednym z ich niezaspokojonego popytu są centra danych.
Następnym razem, gdy usłyszysz, jak politycy rozmawiają o tym, co możesz zrobić, aby ocalić planetę, zauważ, że centra danych wyeliminują korzyści wynikające ze zmian w indywidualnym zachowaniu.
Potrzebujemy zmiany systemu, a nie strategii zarządzania kapitalizmem.
Opr: Bogdan Feręc
Źr: People Before Profit