W burzliwej atmosferze Międzynarodowego Dnia Pracy Dáil Éireann stał się areną ostrej wymiany zdań na temat polityki rządu wobec pracowników. Partie opozycyjne, w tym Partia Pracy i People Before Profit, jednogłośnie oskarżyły rząd o realizowanie „antypracowniczej agendy” w związku z niepokojącymi opóźnieniami we wdrożeniu obiecanej podwyżki płacy minimalnej do poziomu 14,75 euro za godzinę – kwoty uznawanej za niezbędną do utrzymania godnego standardu życia.
Zamiast szybkiego wprowadzenia wyczekiwanej zmiany, rząd ogłosił, że proces podnoszenia płacy minimalnej będzie rozłożony aż do 2029 roku. To jednak nie koniec złych wieści dla pracowników. Odroczono również wydłużenie okresu płatnego zwolnienia lekarskiego do pięciu dni, a długo oczekiwane uruchomienie programu automatycznego zapisu do systemu emerytalnego zostało przesunięte z września na styczeń przyszłego roku.
Liderka Partii Pracy Ivana Bacik nie kryła swojego oburzenia. Podkreśliła, że niedawna podwyżka wynagrodzenia dla nowego szefa organizacji odpowiedzialnej za budownictwo mieszkaniowe wynosząca aż 430 000 euro wywołała powszechne wzburzenie właśnie dlatego, że zwykli pracownicy z trudem wiążą koniec z końcem. Zwracając się do tánaiste i lidera Fine Gael Simona Harrisa Bacik przypomniała, że jego partia w przeszłości chętnie wypowiadała się na temat praw pracowniczych, dlatego obecne opóźnienia uznała za „rozczarowujące”. Oskarżyła rząd o próbę przerzucenia problemów z konkurencyjnością na barki najmniej zarabiających, podczas gdy prawdziwymi winowajcami są niedobory mieszkań i infrastruktury oraz stale rosnące rachunki za energię. „Nie powinni ponosić ciężaru kryzysu kosztów utrzymania” – argumentowała.
Głos zabrał również Paul Murphy z People Before Profit, który poruszył kwestię dyskryminujących stawek minimalnego wynagrodzenia dla osób poniżej 20 roku życia. Obecnie młodszym pracownikom przysługują niższe stawki, sięgające nawet 30 procent mniej niż standardowa płaca minimalna wynosząca 13,50 euro za godzinę. Murphy poinformował, że zwrócił się do odpowiedniego departamentu rządowego z prośbą o aktualizację oceny ekonomicznej skutków zniesienia tych obniżonych stawek. Choć departament zapowiedział zakończenie prac w czerwcu, rząd „odłożył decyzję” w tej sprawie.
„Kiedy płacą za artykuły spożywcze, nie dostają 30-procentowej zniżki na rachunku” – ironizował Murphy, podkreślając absurdalność sytuacji. „Jeśli 19-latek wynajmuje mieszkanie, nie może odjąć 10 procent czynszu. Nie dostaje zniżki na benzynę dla młodych ludzi. To jawna dyskryminacja młodych pracowników wykonujących tę samą pracę co ich koledzy”. Decyzję rządu nazwał „zalegalizowaną supereksploatacją”, dotykającą około 15 000 młodych ludzi i zaapelował o zmianę „antypracowniczej agendy”.
Tánaiste Simon Harris stanowczo odrzucił oskarżenia o antypracownicze nastawienie rządu. Powiedział, że to właśnie dzięki wysiłkom jego i poprzednich rządów w kraju pracuje obecnie więcej osób. Bronił również decyzji o opóźnieniu wprowadzenia pełnej płacy minimalnej, twierdząc, że jego partia nadzorowała wprowadzenie nowego święta państwowego, uchwalenie ustawy o napiwkach, promowanie pracy zdalnej oraz znaczący, 33-procentowy wzrost płacy minimalnej w ciągu ostatnich pięciu lat. Zapowiedział kontynuację tego trendu, wskazując na obecny realny wzrost płac w Irlandii. Dodał, że poczyniono również postępy w zakresie urlopów rodzicielskich i ojcowskich oraz potwierdził, że automatyczny zapis do systemu emerytalnego zostanie wprowadzony od 1 stycznia 2026 roku, a pełna płaca minimalna do 2029 roku. Harris zaznaczył, że w przypadku młodych pracowników nie obowiązuje obniżona płaca minimalna, lecz „warstwowa” struktura płac.
Poprosił również posła Paula Murphy’ego o zapytanie przedsiębiorstw w jego okręgu wyborczym o ich problemy z kosztami, na co ten odpowiedział, że nie ma żadnego problemu z otwartym mówieniem w lokalnych firmach, że płacenie pracownikom poniżej płacy minimalnej jest niedopuszczalne. „Rząd z pewnością powinien mieć możliwość dokonać tego” – podsumował Murphy.
*
Dyskusja w Dáil doskonale ilustruje narastające napięcie między rządem a opozycją w kwestiach pracowniczych. Oskarżenia o „antypracowniczą agendę” z pewnością będą rezonować wśród pracowników, którzy z niecierpliwością oczekują poprawy swoich warunków życia w obliczu rosnących kosztów utrzymania. Czas pokaże, czy rząd ulegnie presji i przyspieszy wdrożenie obiecanych zmian, czy też utrzyma swoje obecne stanowisko, narażając się na dalszą krytykę i niezadowolenie społeczne.
Bogdan Feręc
Źr. Breaking News
Photo by Ibrahim Boran on Unsplash