Konflikt musi zatrzymać się na Ukrainie
Wojna nie jest dobra dla nikogo, nawet dla sektora zbrojeniowego, bo to tylko jego chwilowe ożywienie, które notabene przynosi śmierć.
Wojna na Ukrainie obnażyła i to w zaledwie kilka dni po jej wybuchu słabości, które widoczne są w wielu dziedzinach naszego europejskiego życia, bo i uwypukliła słabość decyzyjną Unii Europejskiej i tutejszych polityków. Godziny debat, które nazywane są sukcesami, nie są niczym innym, jak wskazaniem, że w UE, mówiącej o konsolidacji i zjednoczeniu, ta przeżarta jest przez biurokrację, brak jest obopólnej zgody, o spójnej linii działań już nie wspominając.
Czymże jest brak zgody niektórych państw unijnych, na wprowadzenie ostrych sankcji wobec agresora, czym też jest czwarta transza nałożonych na Federację Rosyjską ograniczeń, jak tylko tuszowaniem braku możliwości dalszego nacisku gospodarczego. To wszystko, więc słabość i nieudolność Unii Europejskiej, pokazuje wojna na Ukrainie, chociaż unijni politycy, zdają się zachwyceni swoim postępowaniem, więc na prawo i lewo rozpowiadają, że sukces i panowanie na kontynencie.
W jaki sposób, pytam. Czy Rosja przestraszyła się sankcji, czy wycofała z Ukrainy, a przynajmniej wstrzymała bandycki ostrzał ukraińskich miast i siadła do poważnych negocjacji pokojowych? Nie! Czym więc są też nawoływania kierowane do swoich obywateli przez rządy państw europejskich do tego, by przygotować się na ciężkie czasy, ostrzenia, że będzie drogo i nie wiadomo, jak głęboki będzie kryzys? Niczym innym jak brakiem możliwości jakiegokolwiek już teraz nacisku na agresora, podniesieniem rąk w goście poddania i przyznaniem się do swoich słabości.
Istotne jest też i to dla całej Europy, żeby wojnę utrzymać poza Unią Europejską, bo wejście konfliktu zbrojnego na jej teren, będzie kolejną klęską, co nawiasem mówiąc, pokazuje kreująca się do niedawna na potęgę wojskową Rosja. Kogo Unia puści do walki z wrogiem, zniewieściałych facecików w rurkach, tych wszystkich wymuskanych i odzianych w przykuse garniturki pajaców, którzy myślą, że zdobyli świat, bo pracują w korporacji? Oni nie umieją poprawie trzymać młotka w ręku, nie mówiąc już o naprawieniu zlewozmywaka w kuchni, więc w jaki sposób mają obronić europejską demokrację i być gwarantem pokoju? Boże uchowaj nas od wojny w Unii Europejskiej i mówię to od wielu lat, bo wróg rozjedzie ją, jak gówno na asfalcie.
W takim przypadku powstaje kolejne pytanie, czyli co z tym zrobić i jak chronić ten rozgadany unijny twór przed katastrofą? No cóż, jedno wyjście jest jeszcze teraz realne, więc skoro sankcje gospodarcze niespecjalnie wpływają na Federację, przynajmniej obecnie, trzeba uciekać się do namów. W mojej ocenie w kwestii rosyjskiej ważne są Chiny i właśnie z władzami Państwa Środka powinna porozumieć się i Unia Europejska i Stany Zjednoczone Ameryki, ale też Sojusz Północnoatlantycki, jako organizacja wojskowa. O ile do porozumienia na tej linii nie dojdzie, Rosja wciąż będzie miała swoje źródła przepływu gotówki, więc będzie mogła finansować armię, czyli wprowadzi do gry element sztuki wojny na stopniowe wyniszczenie. Wycofanie się z poparcia dla Federacji Rosyjskiej Chin, zmienia cały układ sił i Rosja, odcięta jest całkowicie od światowego rynku, czyli musi zająć się ratowaniem swojej gospodarki, bo ta załamie się w najdalej dwa tygodnie. To jest akurat proste i powie o tym każdy ledwie znający się na geopolityce, nawet student ekonomii pierwszego roku.
Przy takim rozwiązaniu, może i nie uda się uniknąć kolejnych ofiar na Ukrainie, bo to proces raczej kilkutygodniowy, ale z potencjalną gwarancją sukcesu. Można też prowadzić negocjacje z ludźmi w Rosji, którym ta wojna nie jest w smak, bo nawet w tamtejszej armii panuje przekonanie, że nie powinno się atakować Ukrainy. Niektórzy z wysokich dostojników Kremla doskonale wiedzą, że Federacja poniosła już klęskę, a i zdają sobie sprawę, że konsekwencje na arenie międzynarodowej, będą wieloletnie.
Wielu w Rosji jest też przeciwników ostatnich decyzji dyktatora, bo ściągnięcie do walk najemników syryjskich, jest niczym innym, jak wprowadzeniem do gry walki typowo miejskiej, a w tym akurat mordercy wywodzący się m.in. z ISIS są zaprawieni. To może być prawdziwa rzeź, chociaż obserwując Ukraińców, nie mogę powiedzieć, że szala zwycięstwa nie zostanie przechylona na ich stronę. Pamiętajmy jednak, że najemnicy z Syrii i innych państw, w których próbowano stworzyć Państwo Islamskie, rządzą się innymi nakazami, więc liczy się dla nich wojna w imię ich stwórcy i pieniądze. Oni wiedzą też, że idą na śmierć, ale i to nie jest przeszkodą, bo na plan pierwszy wysuwają tu kwestie islamskiego raju i tabun dziewic, które już tam na poległych w boju czekać mają z otwartymi ramionami.
Europa powinna też z tego wyciągnąć lekcję na przyszłość, więc oprócz proponowanego obecnie zwiększenia wydatków na obronność i pokątnych rozmów o utworzeniu europejskiej armii, postawić na przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej, by młodzieńcy spod znaku mamusinych kiecek, przedstawiali jakąkolwiek wartość bojową.
Bogdan Feręc