Kierowcy będą napiętnowani
Walka o oczyszczenie środowiska wchodzi na kolejny poziom, a teraz zaczęła przypominać walkę z kierowcami, co nawiasem mówiąc, sygnalizowane było już wcześniej.
Zbliżający się wielkimi krokami plan działań klimatycznych rządu, co też już wielokrotnie mówiłem, nie będzie niczym innym, jak drenowaniem naszych portfeli, a potwierdzenie właśnie się pojawiło. Chodzi o założenia planu oczyszczania atmosfery, bo w tych irlandzkich, znalazło się kilka punktów, które zaniepokoją kierowców, gdyż „namawiani” będą do ekologizowania swoich pojazdów, ale na siłę.
Zacząć należy od tego, że planie rządu, zawarte zostały wyższe podatki dla kierowców pojazdów spalinowych, podniesione mają być również opłaty za przejazdy irlandzkimi drogami, wprowadzi się ograniczenia parkowania, a także opłaty za wjazd do centrów miast. To zmniejszyć ma przynajmniej o połowę emisję dwutlenku węgla do atmosfery, bo zniechęci jakoby do używania aut spalinowych i zmiany ich na te potencjalnie mniej trujące, albo zmuszać ma do korzystania z nieefektywnego transportu publicznego.
Działania rządu prowadzić mają do osiągnięcia celów klimatycznych do 2030 roku, więc zmniejszenia ilości samochodów benzynowych i napędzanych silnikami wysokoprężnymi o przynajmniej 25%. Źródła w gabinecie mówią też, że nie ma „bezbolesnego sposobu” na wprowadzenie tych zmian, więc w taki sposób usankcjonowano decyzję o podniesieniu podatków i opłat „samochodowych”.
*
Kolejny już raz powiem, walka z zanieczyszczeniem powietrza, zaczyna być niebezpieczna, przede wszystkim dla nas, bo kosztowna i wcale nie ma pewności, czy przyniesie rezultaty. Jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy zmniejszania emisji CO2, czyli stały brak alternatyw dla znanych nam obecnie „brudnych”, źródeł zasilania, więc minister Ryan, próbuje oczyścić Irlandię, ale za pomocą równie brudnego kawałka szmaty. Kiedy słyszę wypowiedzi specjalistów, którzy mówią mi, i robią to publicznie, a podchwycili te słowa politycy, że samochody elektryczne są czyste, mniej zatruwają atmosferę, to krew mnie zalewa, bo w jaki do cholery sposób, obecnie w ponad 60 proc., wytwarza się prąd w Irlandii? W elektrowniach wykorzystujących paliwa kopalne – więc do atmosfery, wciąż przedostaje się ogromna ilość gazów cieplarnianych. O ile zrezygnuję z samochodu spalinowego, przejdę na model elektryczny, to i tak będę musiał ładować go brudnym prądem, bo nie z wiatru i wody, a z węgla, oleju opałowego, czy co tam jeszcze trafia do pieców ogrzewających wodę, by wytworzyła się para i napędzała generatory. Tak gwoli ścisłości, już kilka lat temu powiedziałem o bezdennej głupocie, jaka ma miejsce w Irlandii, a chodzi właśnie o elektrownie, bo te, produkt uboczny swojej działalności, czyli gorącą wodę, odprowadzają prosto do zbiorników odstojowych, jezior i rzek, a nie do sieci, która mogłaby ogrzać domy i doprowadzić wrzątek do kranów. O tym jednak żaden mistrz ekologii w Irlandii, do tej pory nie pomyślał, a jeden z przykładów, bo podjęto taką próbę, umarł chyba śmiercią naturalną, gdyż nie wspomina się o nim od przynajmniej dwóch lat.
Bogdan Feręc
Źr: Independent