Irlandzki rynek pracy skrzypi, a najnowszy raport Irish Labour Market Monitor opublikowany przez Employment & Recruitment Federation (ERF) pokazuje, że kraj coraz mocniej opiera się na pracownikach tymczasowych i kontraktowych, aby zasypać rosnące luki kompetencyjne. W 2024 roku sam sektor rekrutacyjny wygenerował 3,96 mld euro – kwotę, która mówi jasno, że bez agencji zatrudnienia wiele branż dawno by utknęło w martwym punkcie.
Mimo niedoborów personelu w inżynierii, opiece zdrowotnej i wyspecjalizowanych dziedzinach IT, zatrudnienie w ostatnim kwartale 2024 roku wzrosło do 2 776 400 osób, czyli o 2,6 procent rok do roku. Wakatów jest mało – zaledwie 1,1 procent wszystkich stanowisk, około 25 400 w skali kraju – co nie oznacza jednak, że gospodarka oddycha spokojnie. Przeciwnie: pokazuje to, że każda luka kadrowa jest dziś dla firm dotkliwa.
Pracodawcy odczuwają tę presję, ale nie tracą wiary. Prawie połowa z nich spodziewa się poprawy warunków gospodarczych w najbliższych dwunastu miesiącach. Jednocześnie odwraca się stara zasada stabilnego zatrudnienia: w 2024 roku tylko jedna czwarta rekrutacji dotyczyła etatów stałych, natomiast ponad dwie trzecie to kontrakty i praca tymczasowa. Najbardziej aktywnie rekrutowały sektory księgowości i finansów, opieki zdrowotnej oraz inżynierii, a tuż za nimi znaleźli się specjaliści wsparcia biznesu, budownictwa i IT.
Dyrektor generalna ERF Geraldine King mówi otwarcie: „Pracodawcy opierają się na pracownikach tymczasowych i kontraktowych, aby utrzymać harmonogram prac, bo liczba stałych pracowników nie rośnie”. Jak przyznaje, agencje stały się dziś kluczowymi aktorami gospodarki, wypełniając braki tam, gdzie napięcia są największe, czyli w opiece zdrowotnej i inżynierii. King wskazuje również dwa rozwiązania, które mogłyby natychmiast ułatwić sytuację: szybsze i przewidywalne rozpatrywanie wniosków wizowych dla stanowisk priorytetowych oraz ukierunkowane podnoszenie kwalifikacji, dopasowane do realnych wakatów.
Podobnego zdania jest prezes ERF Siobhán Kinsella, która podkreśla utrzymujące się niedobory specjalistów w inżynierii mechanicznej i elektrycznej, a także w pielęgniarstwie i opiece społecznej. Sytuacja w IT stabilizuje się, lecz równocześnie zatacza nowe koło: rośnie zapotrzebowanie na kompetencje związane z analizą danych i sztuczną inteligencją – od zgodności z przepisami, po projektowanie procesów.
W tle pulsuje prognoza na 2025 rok: zatrudnienie ma wzrosnąć w drugim kwartale do około 2,81 mln osób, czyli o 2,3 procent rok do roku, a średnie tygodniowe zarobki po raz pierwszy przekroczyły 1000 euro. Rynek wygląda więc na zdrowy, ale tylko na pierwszy rzut oka. Rekruterzy alarmują, że podaż kandydatów pozostaje nierówna – brakuje pracowników w inżynierii, budownictwie i opiece zdrowotnej, podczas gdy w niektórych działach IT i w sektorze opieki nad dziećmi kandydatów jest nadmiar.
Rynek pracy w 2025 roku będzie rozwijał się dalej, ale tylko wtedy, gdy system wizowy przyspieszy, szkolenia będą celniejsze, a firmy zaczną planować kadry tak precyzyjnie.
*
Zwróćmy jednak uwagę, że wszystkie wymienione zawody, nie są produkcyjnymi, więc wnoszą do gospodarki wiedzę, a nie realną, mierzoną wytwórczością wartość.
Bogdan Feręc
Źr. Business Plus
Photo by Resume Genius on Unsplash


