Irlandia, przynajmniej na papierze, jest państwem członkowskim Unii Europejskiej, które wie, kiedy lepiej po prostu… nic nie robić. Minister finansów Paschal Donohoe zapowiedział, że jego plan budżetowy o wartości 9,4 miliarda euro nie zostanie „przepisany” tylko dlatego, że prezydent USA Donald Trump postanowił znów postraszyć świat swoją ulubioną bronią – taryfami celnymi.
Trump kolejny raz grozi nawet 250% cłem na irlandzkie leki, a ten sektor jest wart około 50 miliardów euro rocznie. Dla porównania sama zapowiedź utrzymania obecnego 15% cła oznaczałaby koszt ok. 6 miliardów euro rocznie. Źródła rządowe w Dublinie nie kryją, że ich strategia to… nie uczestniczyć w „cyrku Trumpa”. Jeden z ministrów podsumował to bez ceregieli: – Spójrzcie, co stało się z Kanadą – 35% cła. Z Indiami – 50% cła. W porównaniu z tym umowa UE jest całkiem przyjemna. Zdołujemy się, jeśli będziemy reagować na każdą zbędną uwagę.
Nie wszyscy w rządzie są tak spokojni. Szef Banku Centralnego Gabriel Makhlouf i część ministrów naciska, aby „przepisać” budżet – tak, by zabezpieczyć gospodarkę przed potencjalnym ciosem z Waszyngtonu. Donohoe pozostaje jednak niewzruszony. Według jego logiki, jeśli dane podatkowe są rekordowo dobre, to nie ma sensu robić nerwowych ruchów.
Plan wydatków na 2026 rok, który ma być przedstawiony 7 października – zakłada 1,5 mld euro na ulgi podatkowe, ale ani centa rezerwy specjalnej przygotowanej pod cła. W Letnim Oświadczeniu Gospodarczym w ogóle nie ma o nich mowy.
Trump, jak to Trump, idzie w górę ze skalą gróźb – najpierw 125%, potem 250%. Sektor farmaceutyczny reaguje chłodno, ale z rosnącym niepokojem. Wysoki rangą przedstawiciel branży nazwał to „przerażającym scenariuszem” i zauważył, że w praktyce takie cła będą koszmarem prawnym i logistycznym: – Jeśli lek jest produkowany w ośmiu miejscach, czy 250% będzie obowiązywać w każdym z nich? To otwiera furtkę do kombinowania, żeby wykańczać produkt poza Irlandią, zanim trafi do USA.
Problem w tym, że takie „kombinowanie” oznaczałoby odpływ inwestycji i miejsc pracy w Irlandii. Nie od razu, ale w perspektywie dekady. A to dla tutejszych przedsiębiorstw, może być gorsze niż każde chwilowe cło.
*
Rząd jednak wydaje się przekonany, że najlepszą strategią jest czekać i udawać, że Trump mówi do pustej sali. Może liczą, że w międzyczasie coś się zmieni – w Białym Domu albo na rynkach. A może po prostu wierzą, że jeśli nie zareagują, prezydent USA straci zainteresowanie. W końcu w cyrku jest tak, że klaun szuka publiczności. Bez niej – zostaje tylko facet w kolorowej marynarce, gadający do siebie.
Bogdan Feręc
Źr. Business Plus
Photo by Jakub Żerdzicki on Unsplash