Irlandia kieruje się jego zasadami?
Dublińczyk Edmund Burke uważany jest za irlandzkiego filozofa, twórcę nowoczesnego konserwatyzmu, krytyka rewolucji francuskiej, wolnomularza, ale był też politykiem i to ważnym, jak wynika z historii.
Przeglądając jego zapiski, trafić można na wiele zdań, które odnoszą się do spraw społecznych, ale w dużej części też do politycznych, a co istotne, jego opinie wydają się tymi wprowadzonymi w czyn na wyspie. Edmund Burke urodził się 12 stycznia 1729 w Dublinie, a zmarł 9 lipca 1797, wcześniej, bo w 1766 roku wybrany został do parlamentu i stał się jednym z czołowych polityków partii wigów. Ważne jest również, iż jego wpływy były duże, a to pozwoliło na wprowadzenie zmian w pracach rządu, głównie wyższego poziomu dyscypliny.
To właśnie Burke stał się też człowiekiem, który stworzył na potrzeby Irlandii tezy, a te oparte były na amerykańskich żądaniach, iż każdy naród powinien mieć swoją reprezentację w parlamencie, a także mieć możliwość przeciwstawienia się władzy absolutnej. To oczywiście odnosiło się do Wielkiej Brytanii, której przedstawiciel torysów Samuel Johnson przeciwstawiał się twierdzeniom Burke’a, więc uznał, że „nie można uprawiać częściowego nieposłuszeństwa”. Johnson dowodził, iż każda władza, z zasady jest absolutną i można się z nią zgadzać albo być jej przeciwnikiem. Nie można natomiast być trochę za a trochę przeciw i wybiórczo stanowić o jej poparciu.
Co może dawać pole do szerszych interpretacji, Burke był zwolennikiem ewolucji gospodarczej i politycznej, ale z pozostawieniem pewnych nienaruszalnych wartości bez zmian, więc uznania szacunku dla twórczości oraz dziedzictwa. Co zastanawiające, w czasach współczesnych, mamy właśnie do czynienia z jedną z doktryn Burke’a, więc irlandzki rząd, bo tego m.in. dotyczy ów tekst, kieruje się zarówno w stronę ewolucji kraju, ale i podkreśla dziedzictwo narodowe, a robi to na wysokim poziomie.
Kolejną z teorii, jaka pozostała do naszych czasów jest ta, która wyraźnie wskazuje, w jaką stronę powinien podążać świat polityki, czyli błędem jest niszczenie i budowanie od podstaw, co z kolei oznacza stałą modernizację prawa.
Tu właśnie przyznam, że Burke i jego prace zaczęły zmieniać nieco mój pogląd na pewne kwestie, przede wszystkim polityczne, więc odszedłem od swojej tezy, że politycy są niepotrzebni, a mogą tworzyć prawo wyłącznie, kiedy stanie się to niezbędne, czyli przyjmowałem spotkania parlamentarne raz na cztery lata. O ile iść tokiem rozumowania Burke’a, przyznam mu też rację, iż świat zmienia się zbyt szybko, by pozostawić kilkuletnią pustkę polityczną, a w konsekwencji opóźnienia ewolucji byłyby zbyt duże, aby okresowo można było je naprawiać.
Dublińczyk miał też ciekawy pogląd na ludzi, a może chodziło mu o samych polityków, jednak określił to w sposób bardzo ogólny, czyli mówił o człowieku, jako osobie rozumnej, ale odmawiał temu bezgranicznego zaufania. Jak twierdził, człowiekiem targają różne namiętności, więc mogą one wywoływać sprzeczne zachowania i stawać w opozycji do spraw dziejących się lub potrzebnych w danej chwili. To z kolei może powodować napięcia, a wszystko przez naszą naturę.
Taki pogląd legł prawdopodobnie u podstaw opinii, że rewolucje, niezależnie jakiego są poziomu, są jednak niedopuszczalne, gdyż zrywają historyczną ciągłość, a problemy, bo to wynika z tej tezy, należy rozwiązywać na drodze dochodzenia do kompromisu. Burke twierdził, że naród jest wypadkową wielu wcześniejszych pokoleń, ale też obecnych oraz tych nadchodzących.
Edmund Burke był też przekonany, że żadna władza świecka, nie może być absolutną, więc król, a w naszych czasach prezydent, powinien mieć przeciwwagę parlamentu. Już wtedy powstała kolejna z tez irlandzkiego myśliciela, iż król powinien być wyłącznie symbolem państwa, co dzieje się aktualnie ze stanowiskiem prezydenta. Burke uznawał, z czym do czynienia mamy również obecnie, że symbol państwowości, czyli król vel prezydent, ma być strażnikiem ciągłości państwowej i gwarantem umowy między rządzącymi a ludem. Władzę króla uzależniał Burke od jego lojalności wobec państwa, ale nie uważał, iż rząd powinien słuchać bezkrytycznie jego opinii oraz działać, jak nakaże władca.
W opracowaniach, do których dotarłem, pojawiają się również stwierdzenia, że Burke chciał całkowicie zmienić opinie ludzi o rządzących i partiach politycznych, bo oni mieli kierować się głównie interesem narodowym, podkreślać jego wagę, ale odrzucać zachcianki społeczeństw, które pojawiają się pod wpływem chwili. To natomiast można przystawić do naszych czasów, gdy żądamy od polityków, by wprowadzili taki lub inny przepis, znieśli jakąś ustawę, albo zmienili prawo, a jest to chwilowa wola narodu.
Burke ukuł też tezę, iż nie każdy człowiek powinien mieć prawo do współrządzenia, a wyborcami powinni być ludzie świadomi politycznie. Z tym akurat zgadzam się w całej rozciągłości, bo kiedy słyszę, że ktoś nie interesuje się polityką, a poszedł na wybory, to zapytać mogę, w jakim celu? Skoro nie interesuje się sprawami politycznymi, nie wie też, na kogo i jaki program oddać swój głos, czyli ma potencjał wyrządzania krzywdy tym, którzy wiedzą, dlaczego i na kogo głosują.
Irlandzki polityk odmawiał też prawa do wypowiedzenia posłuszeństwa władzy przez społeczeństwo, gdy działo się to pod wpływem chwilowej zmiany nastrojów. Co również może zastanawiać, Burke mówił dużo o nadrzędnym interesie całego społeczeństwa, więc dopuszczał ograniczenie prawa jednostki, ale pozostawiał prawo do odrębnego zachowania i samoobrony. Myśliciel mówił również, iż nie można mieć praw sprzecznych, więc praw wynikających z życia w społeczności i przywilejów jednostki.
Wtedy powstała również teza, że państwa powinny odzwierciedlać we współpracy z rządzącymi model umowy społecznej, gdzie obie strony, czyli rządzący i rządzeni, mają zarówno prawa, jak i obowiązki. Burke powiedział, iż władza ma prawo domagać się posłuszeństwa od narodu, a społeczeństwo być lojalne wobec władzy, ale ta zagwarantuje mu prawem swobody. W takli sposób można opanować złą naturę człowieka, co zawarł w słowach:
– Stan społeczeństwa obywatelskiego jest stanem natury – i to znacznie prawdziwiej niż dziki i bezładny sposób życia. Człowiek jest z natury rozumny i nigdy nie będzie w pełni zadowolony w swym naturalnym stanie, a tylko wtedy, gdy umieszczony zostanie tam, gdzie rozum może być najlepiej kultywowany i gdzie najbardziej on dominuje.
Jednak w tym wszystkim Burke podkreślał, że nie może być też samowoli rządzących.
Edmund Burke, jako zwolennik konserwatyzmu, odmawiał też prawa do zmian w umowie społecznej dla każdego pokolenia, gdyż odbiera to tożsamość narodową i odcina ludzi od ich historii oraz tradycji.
W kwestiach politycznych określił także pozycję męża stanu, bo uznał, że zdolność polityka do rozważania w różnych kontekstach politycznych propozycji, ale i zgodność do ulepszania, po połączeniu, dadzą polityka idealnego, nazywanego mężem stanu. Myśliciel podkreślał jednocześnie, iż prawdziwą siłę przewodzenia posiadają ci ludzie, instytucje oraz prawa, opierające się na zwyczajach. Wg Burke’a przepisy nie mogą być przede wszystkim martwe, bo muszą funkcjonować, by oddawać charakter państwa i ludzi je zamieszkujących. Zmiany nie mogą być wprowadzane nagle, muszą być dyskutowane i dostosowane do potrzeb, a idealnym rozwiązaniem stanie się takie ich wprowadzanie, gdy będą prawie niezauważalne.
Główną zasadą, jaką promował Dublińczyk była równowaga między władzami a społeczeństwem, ale też równowaga interesu prywatnego i publicznego.
Po przeczytaniu kilku książek o Edmundzie Burke stwierdziłem, że wiele z jego tez i propozycji pozostaje w mocy w dzisiejszej Irlandii, część nieco się zmieniła, ale trwają, a część została wypaczona, więc obecnie są w opozycji do słów filozofa. W ocenie ogólnej przyznaję jednak, że od XVIII wieku, Irlandia kieruje się słowami wypowiedzianymi przez Burke’a, więc jest kontynuatorką tradycji i konserwatyzmu, ale tego XXI-wiecznego.
Bogdan Feręc
Zdj: Posąg Edmunda Burke na Trinity College Dublin