Ile Dyzmy w nas…
„Czy ktoś się przyzna, że jest w nim Dyzma”, brzmią słowa piosenki Elektrycznych Gitar, ale nie jest to tylko piosenka, a prawda życia i prawda ekranu.
Dużo w ostatnich miesiącach wylewa się wiader pomyj na dziennikarzy, którym czasami się należy, ale tylko czasami. Problem z mojej perspektywy jest inny, a może głębszy, bo wiąże się po pierwsze z szerokim dostępem do mediów, a po wtóre, rozczłonkowaniem mediów na pro i anty. Rzadko spotyka się na świecie gazety, stacje radiowe i telewizyjne, ale też portale internetowe, któ®e bezstronnie przekazują wiadomości.
Niestety takie zjawisko wywołane zostało wyścigiem szczurów, dążeniem do zarabiania kasy, przejmowaniem czytelników, słuchaczy i widzów oraz statystykami słuchalności i oglądalności.
Na tym świat mediów teraz bazuje, bo im wyższy próg ogladaczo-słuchaczy, tym większa ilość reklam i wyższe wpływy. To właśnie stało się chlebem powszednim mediów, które niekiedy zapominają o swojej misji informacyjnej, a na dodatek, wiadomość należy przedstawić w taki sposób, by już pierwsze słowa podkreślały dramatyzm i druzgocący wpływ na społeczeństwo przewrócenia się spróchniałego drzewa w leśnej głuszy.
To podoba się odbiorcom, bo czują się uczestnikami zdarzenia, a jednocześnie, po przetrawieniu, ale jeszcze częściej nie, informacji, biorą się do komentowania, chociaż tak prawdę mówiąc, nie wiedzą o zagadnieniu praktycznie nic. Jest z odbiorcami jeszcze jeden problem, bo są ograniczeni w dużo ważniejszej dziedzinie, czyli politycznie, więc ukierunkowują swój odbiór świata na jedną tylko perspektywę, a to skłania ich do słuchania jednej stacji radiowej, oglądania jednej telewizji i czytania jednej gazety, która w ich mniemaniu, przekazuje prawdę prawdziwą.
Tak nie jest, bo jest to wynikiem kilku czynników, więc wspomnianym już profilem medium, ale i co też jest ważne, poglądami tzw. bezstronnego dziennikarza. W takich przypadkach przywołuję zawsze słowa nieżyjącej już dziennikarki radiowej Anny Laszuk, która powiedziała kiedyś, że bezstronność dziennikarska, nie istnieje, a przekaz jest wynikiem doświadczeń i poglądów osoby, która realizuje materiał.
Sami odbiorcy, czyli czytelnicy, słuchacze i widzowie, też mając swoje doświadczenia, bezwiednie przystosowują wiadomość do swojego widzenia miasta, kraju i świata, chociaż to zazwyczaj nie jest zgodne prawdą, jaka miała miejsce. Jest to zjawisko całkiem normalne, co może potwierdzić każdy psycholog, bo tak działa nasz mózg.
Jeszcze gorzej będzie, jeżeli, i to też powtarzam od lat, nie nauczymy się słuchać, bo słyszeć, a słuchać, to dwie różne kwestie. W tym pomaga bardzo, zapomniana już teraz sztuka, której w zamierzchłych czasach, nauczano w szkołach podstawowych, czyli analizy tekstu, nazywanej potocznie stwierdzeniem, „co autor miał na myśli”? Tego można się oczywiście nauczyć, o ile zaistnieje taka wola, bo powiedzenie, że ktoś pie**oli, jak potłuczony, nie jest raczej wypowiedzią noszącą znamiona merytorycznej, ale sugeruje też, że poziom intelektualny, nie jest najwyższy. W tym właśnie, jako fachowców, ustawiam naszych rodaków, bo narzekać, lżyć i mieszać z błotem, uwielbiają ponad wszystko, byle tylko dopiec, nawiasem mówiąc, komukolwiek. Jest też jeszcze parę innych zachowań naszych rodaków, a spotyka się je na każdym kroku, co też ani Polsce, ani nam, chwały nie przynosi.
Uwiązani do swoich telefonów, mediów społecznościowych, tam właśnie znajdują autorytety w postaci Grażynek i Januszków, którzy są ich wyznacznikami drogi życia, a dzieje się tak, bo potrafią zbesztać każdego, z użyciem najwymyślniejszych wulgaryzmów.
Kiedyś to wszystko upadnie, ten świat się załamie, a stanie się to tylko dlatego, że już teraz mamy, bezmyślne pokolenia, które nie umieją podjąć żadnej decyzji, bez wsparcia się słowami zasłyszanymi w przestrzeni. Przykładów na tę opinię jest wiele i wystarczy przeczytać komentarze pod dowolnymi wpisami, by przekonać się, że słowa albo zaczerpnięte są z wypowiedzi innych osób, albo dla ułatwienia i uproszczenia odbioru, stworzony został mem, by osoby nieumiejące samodzielnie myśleć, także mogły zaznaczyć swój ziemski byt.
Bogdan Feręc