Irlandia od lat chwali się otwartością, dynamicznym rozwojem gospodarczym i gotowością do przyjmowania ludzi z całego świata. Można śmiało powiedzieć, że państwo, które jeszcze ćwierć wieku temu wysyłało własnych obywateli na emigrację, stało się symbolem sukcesu i „magnesem” dla setek tysięcy przybyszów. Jednak ta historia sukcesu zaczyna wchodzić w niebezpieczną fazę. Coraz więcej głosów – także tych z głównego nurtu debaty publicznej – ostrzega, że dalszy niekontrolowany wzrost migracji może doprowadzić do napięć społecznych, jakich Irlandia nigdy nie doświadczyła.
Taki właśnie alarm podniosła jedna z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarek radia News Talk Ciara Kelly. Jej ostrzeżenie ma szczególną wagę: nie pochodzi od środowisk radykalnych, nie jest powtórką internetowych komentarzy z forów internetowych. Przeciwnie – Kelly podkreśla, że nienawidzi rasizmu i boi się tylko jednego: momentu, w którym obciążona do granic wytrzymałości infrastruktura zacznie wywoływać gniew i frustrację zwykłych ludzi – kierowaną, niestety, nie w stronę polityków, ale w stronę imigrantów.
Według najnowszych danych UE, populacja Irlandii wzrosła w zeszłym roku o niemal 90 tysięcy osób. Przy łącznej populacji 5,44 mln oznacza to wzrost aż siedmiokrotnie szybszy niż unijna średnia. Już dziś prawie 20% mieszkańców kraju ma pochodzenie imigranckie – to gigantyczna zmiana społeczna w zaledwie dwóch dekadach. Przez lata można było powtarzać, że to „sygnał zaufania” wobec irlandzkiej gospodarki. Tak twierdzi współprowadzący program Shane Coleman, który przekonuje, że większość tych 90 tysięcy osób to obywatele UE, wracający do domu lub ludzie, których gospodarka „potrzebuje” wsparcia. Jednak sam fakt, że dwóch dziennikarzy prowadzących śniadaniowy program radiowy toczy otwartą debatę o limicie migracji, jest sygnałem zmiany nastrojów.
Kelly nie pozostawia złudzeń. Problemy z dostępnością mieszkań są już powszechnie znane – czynsze eksplodowały, a kryzys bezdomności osiąga rekordowy poziom. Ale to nie koniec. „Nasza sieć energetyczna, nasze systemy wodne – wszystko jest przeciążone” – mówiła prowadząca. I trudno z tym polemizować: infrastruktura tworzona dla czterech milionów ludzi ma dziś obsługiwać ponad pięć i pół miliona. W tej sytuacji dalszy wzrost populacji – nawet jeśli częściowo wynika z powrotów Irlandczyków – zaczyna przypominać eksperyment społeczny, w którym zakłada się, że państwo zawsze „jakoś” sobie poradzi. A jeśli nie – emocje zrobią swoje.
To właśnie te emocje są głównym powodem niepokoju Kelly. „Obawiam się, że… nie radzimy sobie z tym tak dobrze, jak powinniśmy. Myślę, że trzeba się tym zająć, inaczej będziemy świadkami wzrostu rasizmu” – ostrzegła. Można uznać te słowa za brutalnie szczere – bo trudno o bardziej trafną diagnozę: im mniej państwo robi dziś, tym bardziej jutro zapłacą ludzie najbardziej bezbronni – zarówno Irlandczycy, jak i imigranci.
Nie chodzi o zatrzaśnięcie drzwi. Chodzi o to, co Kelly określiła jako „dobre zarządzanie”. Państwo, które nie potrafi zbudować wystarczającej liczby mieszkań, nie rozbudowało systemu transportu publicznego ani sieci energetycznej, nie powinno udawać światowego lidera humanitaryzmu. Altruizm bez zdolności administracyjnej zamienia się w katalog niekontrolowanych napięć społecznych. Prędzej czy później ludzie zaczną pytać nie o to, czy ktoś „zasłużył” na pobyt w Irlandii, ale dlaczego rząd nie potrafi zapewnić możliwości życia wszystkim, którzy już tu mieszkają. A z tego już tylko krok do narracji, w której „winny jest ten, kto przyszedł ostatni”.
Jeśli Irlandia naprawdę chce pozostać krajem otwartym i gościnnym – musi ograniczyć tempo, w jakim przyjmuje nowych mieszkańców. Nie po to, by kogokolwiek wykluczyć, ale po to, by powstrzymać nieuchronną falę gniewu społecznego, która – jak przewiduje Kelly – może przyjąć formę rasizmu i przemocy. To nie jest kwestia wartości, ideologii czy „klimatu politycznego”. To kwestia bezpieczeństwa społecznego i odpowiedzialności za państwo. Przyznać, że granice wytrzymałości istnieją – to pierwszy krok do poważnej i dojrzałej debaty o przyszłości.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by Manoj Poosam on Unsplash