Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Gdzie jest ten „Deszczowy Dzień”? Rząd tworzy nowy fundusz ratunkowy. Czy stary zniknął bez śladu?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Irlandzki rząd znów staje w obliczu groźby recesji. Tym razem przyczyną nie jest pandemia, kryzys bankowy ani wewnętrzne turbulencje w sektorze budowlanym, ale wojna handlowa, która narasta między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Administracja prezydenta Donalda Trumpa zamierza wprowadzić minimalne cła w wysokości od 15  do 20 proc. na wszystkie towary z UE, co może uderzyć w eksport i miejsca pracy w Irlandii. Gdyby stawka wzrosła do pierwotnie groźnych 30 proc., skutki dla zielonej wyspy byłyby „niszczycielskie”.

Rząd – wiedząc, jak silnie uzależniona jest irlandzka gospodarka od eksportu i inwestycji zagranicznych – zdecydował się działać z wyprzedzeniem, aby uniknąć dramatycznego spowolnienia. Jak ujawnił Sunday Independent, wkrótce zostanie utworzony specjalny fundusz dla przedsiębiorstw najbardziej dotkniętych amerykańskimi taryfami. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale źródła rządowe zapewniają, że „zostanie zrobione wszystko, co w mocy tego państwa”, aby utrzymać miejsca pracy i płynność firm w kluczowych branżach eksportowych.

Koalicja rządząca obawia się, że jeśli pomoc nie zostanie uruchomiona wystarczająco szybko, kondycja sektora prywatnego w drugiej połowie roku zacznie gwałtownie się pogarszać, co przełoży się na finanse publiczne i poziom zatrudnienia w całej gospodarce. Nowy fundusz ma być podobnym do tego, który nazwano „Deszczowy Dzień”, czyli będzie to rezerwa finansowa, która miała chronić kraj przed skutkami globalnych kryzysów.

Minister finansów Paschal Donohoe zapowiedział, że zasili fundusz kwotą 1,5 miliarda euro z aktywów Irlandzkiego Funduszu Inwestycji Strategicznych. Następnie przez kolejne pięć lat będą coroczne transfery w wysokości 500 milionów euro. Po tym początkowym pięcioletnim okresie rząd może dokonać przeglądu i podjąć decyzję o dalszym postępowaniu. Minister przewidział również możliwość wpłacania do Funduszu potencjalnych wpływów z tytułu podatku od nieoczekiwanych zysków lub dochodów, jeśli Dáil wyrazi na to zgodę. Decyzja będzie rozpatrywana indywidualnie.

I tu pojawia się fundamentalne pytanie:

Skoro fundusz „Deszczowego Dnia” miał zabezpieczać Irlandię na wypadek takich kryzysów – gdzie podziały się pieniądze, że trzeba tworzyć nowy fundusz ratunkowy? Tworzenie nowego funduszu oznacza więc nowe obciążenia dla podatników, a nie wykorzystanie wcześniejszych oszczędności, które miały przecież pełnić dokładnie tę samą funkcję.

Czy to nie jest więc kolejna próba naciągnięcia irlandzkich podatników na sfinansowanie kryzysów, których państwo miało unikać dzięki istniejącym już rezerwom?

Patrząc na dotychczasową praktykę budżetową – odpowiedź brzmi: tak, może to być klasyczna próba przerzucenia kosztów na obywateli, pod hasłem troski o miejsca pracy i bezpieczeństwo gospodarcze. Owszem, trzeba chronić firmy przed skutkami wojen celnych. Jednak fakt, że zabezpieczenia, które miały być na „czarną godzinę”, znikają w czeluściach państwowej kasy i nikt o te nie pyta, powinien wzbudzać niepokój. W końcu pytanie o to, gdzie podziały się nasze pieniądze, jest ważniejsze niż pytanie, skąd tak naprawdę rząd weźmie kolejne?

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Marek Studzinski on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version