Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

EKF Ubezpieczenia 2025: czas na poważną dyskusję o obowiązkowych ubezpieczeniach klimatycznych

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nie tylko dużo zamożniejsze od Polski kraje, jak Szwajcaria czy Wielka Brytania, ale także bliższe nam ekonomicznie Hiszpania, Grecja i Rumunia wprowadziły (w różnych formach) obowiązkowe ubezpieczenia od klęsk żywiołowych. Ma to związek ze zmianami klimatycznymi, wywołującymi coraz częstsze i gwałtowniejsze kataklizmy naturalne. Jednak w naszym kraju, mimo bolesnych doświadczeń sprzed zaledwie roku, to nadal temat tabu, choć należy to szybko zmienić – konstatowali uczestnicy panelu eksperckiego podczas kongresu EKF Ubezpieczenia.

https://r.dcs.redcdn.pl/webcache/pap-embed/iframe/ln5mcpNE.html

W Polsce, w której tzw. luka ubezpieczeniowa sięga wciąż bardzo wysokiego poziomu 70 proc., historia debaty dotyczącej obowiązkowego zabezpieczania się przed skutkami klęsk żywiołowych ma długą tradycję. Najlepiej pamiętany jest rok 1997 i „powódź tysiąclecia” – ówczesna uwaga premiera dotycząca racjonalności ubezpieczania nieruchomości i płodów rolnych spotkała się z powszechnym oburzeniem, które znalazło odzwierciedlenie w wynikach wyborów parlamentarnych.

„Od tamtego czasu politycy absolutnie unikają podnoszenia tego tematu – a szkoda. Powodzie podobne do tej sprzed niemal trzech dekad, ze względu na gwałtowne zmiany klimatu, dotykają nasz kraj coraz częściej, czego doświadczyliśmy już m.in. w 2010 i 2024 roku. Problem w tym, że pamięć obywateli i ich zapał do ubezpieczania się bywają bardzo krótkie” – zauważyła Dominika Kozakiewicz, prezes zarządu Aon, podczas debaty poświęconej gotowości branży i całego państwa na stawienie czoła ekstremalnym zjawiskom pogodowym.

Znajduje to pokrycie w danych gromadzonych przez PZU SA – największego ubezpieczyciela w Polsce.

„Mowa nie tylko o powodziach, ale gradobiciach czy suszach rujnujących zbiory. Jeszcze kilka lat temu w obszarze >>niewielkich szkód majątkowych<< obserwowaliśmy dwa piki, związane z wiosennymi roztopami oraz początkiem sezonu grzewczego. Obecnie kryzysowych momentów doświadczamy niemal w każdym miesiącu, a liczba zgłoszeń uległa potrojeniu” – tłumaczył Tomasz Tarkowski, członek zarządu PZU SA.

Skala, częstotliwość i intensywność zdarzeń wywołanych zmianami klimatycznymi sprawiają, że ubezpieczyciele zwyczajnie odmawiają objęcia ochroną całych regionów, lub znacząco zwiększają wysokość składki na tzw. ryzykownych obszarach.

„Zeszłoroczna powódź uszkodziła 5 tys. nieruchomości, ponad tysiąc obiektów gospodarczych, 84 placówki edukacyjne. Kosztowało to budżet państwa ponad osiem miliardów złotych, ale nie oszukujmy się: to, co dotknęło Dolny Śląsk, niebawem może stać się doświadczeniem mieszkańców Pomorza czy Mazowsza” – przestrzegał Robert Leszczyński, pełnomocnik Wojewody Dolnośląskiego ds. Usuwania Skutków Powodzi.

W opinii uczestników panelu, na dłuższą metę niemożliwe będzie finansowanie przez państwo odbudowy zniszczeń wywołanych kolejnymi kataklizmami. Sama zeszłoroczna powódź pochłonęła 1 proc. PKB – to pieniądze, których zabrakło na szereg polityk publicznych, jak oświata czy służba zdrowia. A kwoty te z każdym rokiem mogą rosnąć wręcz skokowo. Państwo, jak zauważyła w tym kontekście Dominika Kozakiewicz z Aon, jest „największym ubezpieczycielem od katastrof – ale nie bierze za to żadnej składki”.

„Dlatego warto rozpocząć w Polsce poważną debatę na temat obowiązkowych ubezpieczeń klimatycznych. Warto dodać, że nie byłaby to na świecie żadna nowość: takowe już od 15 lat funkcjonują w Rumunii i obejmują około 8 mln domów i mieszkań. Składka wynosi 20 euro za 20 tys. euro sumy ubezpieczenia. Podobne rozwiązania funkcjonują w całej Europie: Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Szwajcarii Grecji” – powiedział Michał Gomowski, p.o. prezesa zarządu Link4 TU.

Uczestnicy debaty na EKF Ubezpieczenia zgodzili się, że nie może być mowy o nowym podatku: spotkałby się on z oporem całego społeczeństwa, a takiego postulatu nie zgłosiłoby prawdopodobnie żadne ugrupowanie polityczne. Ubezpieczenie klimatyczne można byłoby jednak doliczyć do np. podatku od nieruchomości – dodatkowe kilkadziesiąt złotych trafiałoby na specjalny fundusz, z którego następnie finansowano by usuwanie szkód wywołanych kataklizmami. Realizacja tego postulatu wymagałaby jednak podjęcia dialogu oraz współpracy pomiędzy instytucjami publicznymi, zakładami ubezpieczeniowymi i obywatelami.

„Być może optymalnym rozwiązaniem byłby model austriacki. Tam mniejsze straty pokrywane są z ubezpieczeń powszechnych, większe: z dedykowanego funduszu, a dopiero w ostateczności można sięgać po pieniądze wprost z budżetu państwa. Musimy jednak uwzględnić w tej debacie element edukacji i budowania świadomości ubezpieczeniowej – ponieważ przymus może odnieść odwrotny do zamierzonego skutek” – oceniła Ewa Siniarska-Parkot, Członek Zarządu MAK Ubezpieczenia, Prezes Zarządu MAK Re.

Na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych odbyła się trzecia edycja EKF Ubezpieczenia – prestiżowej konferencji, w której biorą udział przedstawiciele zakładów ubezpieczeń, instytucji regulacyjno-nadzorczych, firm doradczych i prawnych oraz środowiska naukowego. Eksperci dyskutowali o najważniejszych szansach oraz wyzwaniach stojących przed polskim sektorem w najbliższych latach, związanych m.in. z luką ubezpieczeniową, kryzysem demograficznym czy skomplikowanymi realiami geopolitycznymi.

Więcej na temat EKF Ubezpieczenia można znaleźć tutaj.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version