Po wojnie do Polski mogą trafić tysiące weteranów z Ukrainy, a służby są „w fatalnym stanie”. Jacek Wilk w Radiu Wnet ostrzega, że bez radykalnej reformy bezpieczeństwo obywateli będzie fikcją.
W rozmowie z Radiem Wnet polityk Konfederacji Jacek Wilk diagnozuje bieżącą sytuację polityczną i ustrojową państwa. Mówi o „efekcie Żurka” w sondażach, ostrzega przed kryzysem bezpieczeństwa po wojnie na Ukrainie, krytykuje wyrok TSUE ws. małżeństw jednopłciowych i wskazuje prawdziwe – jego zdaniem – przyczyny katastrofy demograficznej.
„Efekt Żurka” w sondażach
Wilk uważa, że obecne wyniki badań opinii publicznej to w dużej mierze zasługa widocznej aktywności ministra sprawiedliwości.
Chwilowo na pewno mamy do czynienia z tym, co ja nazywam efektem Żurka
– mówi.
Wyborcy obecnej koalicji doczekali się w końcu tak zwanych rozliczeń. Jest wrażenie, że ktoś zaczął się zajmować poprzednikami i to widać w sondażach
– dodaje.
Jednocześnie polityk Konfederacji przewiduje, że ten efekt może być krótkotrwały, bo realne problemy dopiero się nawarstwiają.
Drogi prąd, rekordowy dług i zapaść zdrowia
Wilk przypomina, że od przyszłego roku Polaków czekają kolejne, poważne podwyżki cen energii.
Zadłużenie państwa jest rekordowe. Być może trzeba będzie ostro ciąć wydatki. Sytuacja służby zdrowia jest wręcz tragiczna i nie widać żadnego sensownego pomysłu, co z tym zrobić
– ostrzega.
Jego zdaniem negatywne zjawiska gospodarcze i społeczne będą się kumulować, a przyszły rok może być „decydujący” dla notowań koalicji.
Wilk dopuszcza jednak scenariusz, w którym obóz rządzący spróbuje utrzymać władzę poprzez stworzenie „szerokiej listy” wyborczej:
Koalicja może wziąć na listy PSL, który jest pod progiem, a także część posłów Polski 2050, trochę już politycznie osieroconej. Jeśli taka lista powstanie, mimo potknięć może powalczyć o większość
– ocenia.
Po wojnie: weterani z Ukrainy i słabe służby
W warstwie bezpieczeństwa Wilk nie ma złudzeń: koniec wojny na Ukrainie nie musi oznaczać końca problemów Polski.
Jest bardzo prawdopodobne, że po tej wojnie wielu ukraińskich żołnierzy przyjedzie do Polski. To będą ludzie doświadczeni w posługiwaniu się bronią, często straumatyzowani. Staną się łatwym łupem dla grup przestępczych
– mówi.
Na tym tle krytycznie ocenia stan polskich służb.
Wydaje się, że są w fatalnym stanie. Przede wszystkim jest ich za dużo. Mamy kilkanaście służb z uprawnieniami specjalnymi. Nie wiadomo, kto za co odpowiada, trochę ze sobą konkurują
– wylicza.
Likwidację CBA rozumie „częściowo”, bo formacja – jego zdaniem – nie wykazała się szczególną skutecznością, ale zastrzega:
Potrzebujemy realnej, sprawnej służby antykorupcyjnej. Jedyną uczciwą opcją może być „opcja zerowa”: przeciąć to, co jest, i zbudować służby od nowa. Służby mają służyć państwu, a nie odwrotnie.
Konstytucja do generalnego remontu
Wilk wskazuje, że źródłem wielu politycznych konfliktów jest sama konstrukcja ustrojowa państwa.
Obecny ustrój jest źle zaprojektowany. Mamy dwugłową egzekutywę: część władzy wykonawczej u prezydenta, część u Rady Ministrów. Największą realną władzę ma premier, ale nie pochodzi z bezpośredniego wyboru
– zauważa.
To – jego zdaniem – generuje „wieczne przepychanki między dużym i małym pałacem”.
Sam opowiada się za prostszym modelem:
Jestem zwolennikiem ustroju prezydenckiego, wzmocnionego elementami modelu szwajcarskiego, czyli daleko posuniętą samorządnością gmin i regionów.
I dodaje, że zmiany konstytucyjne powinny być dokonane ponad bieżącymi podziałami politycznymi, bo „państwo po prostu nie działa”.
Wyrok TSUE „absurdem na wielu poziomach”
Komentując wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie uznawania małżeństw jednopłciowych zawartych za granicą, Wilk mówi, że z perspektywy prawnika to „absurd na wielu poziomach”.
Unia nie ma własnej definicji małżeństwa. TSUE de facto stwierdził, że Polska w określonych sytuacjach musi stosować obce prawo, którego sama nie przyjęła, tylko dlatego, że dwójka polskich obywateli zawarła za granicą jakiś związek
– tłumaczy.
Jego zdaniem to otwiera drogę do prawnego chaosu i jest sprzeczne z polską konstytucją.
Jeżeli raz przyjmiemy zasadę, że obce ustawodawstwo wkracza do naszego systemu tylko dlatego, że ktoś coś załatwił za granicą, to idziemy w kierunku kompletnej dowolności. Dziś związki jednopłciowe, jutro wielożeństwo, pojutrze inne konfiguracje
– ostrzega.
Przypomina też, że przy wejściu do UE obowiązywało „niepisane porozumienie”, że sprawy światopoglądowe pozostają w gestii państw narodowych – i że ten fundament jest dziś krok po kroku rozbijany.
Demografia: „kobiety są zmuszane do pracy”
Na koniec Wilk odnosi się do kryzysu demograficznego. Uważa, że przyczyny są dobrze znane, ale niewygodne politycznie.
Kluczowa jest przyczyna ekonomiczna. System emerytalny oderwał związek między liczbą dzieci a sytuacją na starość. Państwo obiecało emeryturę niezależnie od tego, czy ktoś ma dzieci i czy one płacą w Polsce składki
– mówi.
Rodzice są – jak podkreśla – mocno obciążeni podatkami, a kobiety de facto zmuszone do pracy zawodowej:
Kobieta, która pracuje na etacie i ma kilkoro dzieci, jest na dwóch pełnych etatach. Nie ma się co dziwić, że wiele z nich nie decyduje się na większą rodzinę.
Dodaje też wątek „upaństwowienia dzieci”: rosnącej roli państwa w wychowaniu kosztem rodziców.
Recepta Wilka jest prosta, choć politycznie kosztowna:
Trzeba przywrócić kobietom realny wybór – praca albo dom i trójka dzieci. I sprawić, by obie drogi były ekonomicznie możliwe. Inaczej dzietność się nie podniesie, niezależnie od liczby żłobków i programów PR-owych.
/ad
Radio Wnet
Photo by Piotr Cierkosz on Unsplash


