W erze, gdy bezpieczeństwo publiczne w dużych miastach coraz częściej wspierane jest przez nowoczesną technologię, Dublin pozostaje w tyle. Stolica Irlandii ma zaledwie nieco ponad 200 kamer monitoringu obsługiwanych przez An Gharda Síochána, co czyni ją jedną z najsłabiej nadzorowanych stolic w całej Europie.
Poseł Fine Gael James Geoghan z okręgu Dublin Bay South w rozmowie z News Talk przyznał, że dane zebrane od lokalnych przedsiębiorców sugerują wyraźny związek między obecnością kamer a spadkiem przestępczości. Szczególnie widoczne było to podczas dużych wydarzeń miejskich, takich jak niedawny finał Ligi Europy.
– W tych dniach w kluczowych lokalizacjach, na przykład w Temple Bar, pojawiły się dodatkowe kamery. Przedsiębiorcy twierdzą, że wtedy liczba kradzieży i przypadków zachowań antyspołecznych znacząco spadła – mówił Geoghan. – Szczerze mówiąc, nawet ja byłem zaskoczony, jak niskie były te liczby.
Poseł zaznacza, że choć większa obecność policji również mogła odegrać rolę w zmniejszeniu przestępczości, technologia powinna być stałym wsparciem, a nie jedynie tymczasowym rozwiązaniem. Kontrast z innymi miastami europejskimi jest uderzający. – W dzielnicy Hammersmith i Fulham w Londynie jedna kamera przypada na 73 osoby. W Dublinie – jedna na około 6000, zauważa Geoghan. Dla porównania, w centrum Londynu w dzielnicy Westminster, jest to już jedna kamera na 1000 mieszkańców.
Co więcej, dostęp policji do nagrań z kamer prywatnych, choć technicznie możliwy, bywa w praktyce ograniczony. Brak współpracy ze strony właścicieli może skutkować zatrzymaniem dochodzeń, które mogłyby zostać rozwiązane przy szybszym dostępie do nagrań.
Czy więc Dublin powinien inwestować w więcej kamer? Coraz więcej głosów, zarówno ze strony biznesu jak i polityków, wskazuje, że tak. Monitoring to nie tylko narzędzie do identyfikowania sprawców, ale również skuteczny środek prewencji.
Bogdan Feręc
Źr. NewsTalk
Photo by Pawel Czerwinski on Unsplash