Emirates – linie, które kojarzą się z szampanem na pokładzie, złotymi kranikami i biletami w cenie używanego auta – wreszcie postanowiły zejść na ziemię. Z lotniska w Dublinie rusza nowa oferta, czyli klasa ekonomiczna premium dostępna na dwóch codziennych lotach do Dubaju. Choć cena na start wynosi ponad 700 euro, linia próbuje sprzedać to jako „tańszy luksus”.
Do 2022 roku świat w Emirates wyglądał prosto:
– nie stać cię na pierwszą klasę?
– to siadasz w ekonomicznej albo w biznesie i nie zadajesz pytań.
Dopiero teraz, z wyraźnym poślizgiem, pojawia się trzeci wybór, coś pomiędzy tymi dwoma światami. Premium economy ma być odpowiedzią na pasażerów, którzy chcą więcej miejsca i komfortu, ale nie mają potrzeby płacić jak za prywatny odrzutowiec.
Czy jednak warto? Oto sedno sprawy:
✔ Ponad 700 euro za bilet w górnej cenie ekonomicznej to nadal spory wydatek.
✔ Dla wielu pasażerów sama klasa biznes okazała się luksusem, który nie broni swojej ceny.
✔ Osoby, które testowały i ekonomiczną, i biznes, przyznają: „oba były w porządku, ale dopłata do biznesu nie ma dla mnie sensu”.
Wprowadzenie klasy premium może być sprytnym zagraniem Emirates – marketing „luksusu w zasięgu ręki” zawsze działa. Pytanie tylko, czy ten „zasięg ręki” nie sięga przypadkiem do kieszeni zbyt głęboko.
Czy to naprawdę „tanie bilety”, czy tylko eleganckie opakowanie dla wyższej ceny?
Emirates z pewnością liczy, że pasażerowie dadzą się skusić obietnicą lepszego fotela, lepszego jedzenia i odrobiny prestiżu. Ale jeśli ktoś dotąd nie widział sensu dopłacać do biznesu, to czy 700+ euro za „ekonomiczną premium” zmieni jego opinię?
Jedno jest pewne – irlandzki rynek lotniczy właśnie przechodzi lekkie trzęsienie ziemi, a konkurencja będzie musiała zareagować. Jeśli Emirates faktycznie zacznie schodzić z ceną, to sezon na Dubaj może się zacząć wcześniej, niż ktokolwiek planował.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Fabian Joy on Unsplash