Czy wprowadzenie instrumentów demokracji bezpośredniej w Polsce to utopia, czy szansa na lepszą przyszłość Polaków?

Do stracenia mamy niewiele, a do zyskania – ustrój demokratyczny, w którym obywatel przestaje być pionkiem na szachownicy, na której swój mecz rozgrywają nieudolni, sfrustrowani i skłóceni gracze.

Mirosław Matyja

Nie jest tajemnicą, że sprawowanie władzy i jej utrzymanie w Polsce kłóci się z zasadami etycznymi, ponieważ politycy określają poniekąd sami własne normy i wymogi etyczne oraz własny kodeks postępowania. Dlaczego tak robią? Ponieważ mają monopol władzy. Czy jednak krętactwo, matactwa finansowe, nagminnie występujące kłamstwo i korupcję możemy określać mianem etyki albo moralności? (…)

Etyka i odpowiedzialność

Trywialnie mówiąc, polityka i etyka są wzajemnie sprzeczne. Politycy postępują albo udają, że postępują racjonalnie, ale działają przede wszystkim partyjnie, natomiast moraliści stawiają na pierwszym miejscu wrodzone człowiekowi zasady etyczne. Postępowanie partyjne polityków definiowane jest jako subiektywny wybór najlepszej spośród możliwych opcji, ale takiej, która odpowiada interesom ich partii, a nie społeczeństwu jako całości. Politycy koncentrują się przy tym na wyborcy, a nie na obywatelu, a to jest subtelna różnica. Etyka natomiast to postępowanie moralne oparte na własnych, indywidualnie określonych, wyniesionych z domu lub ogólnie przyjętych preferencjach. W konsekwencji politycy kierujący się partyjnym interesem, są ograniczeni (przez ich wodza partyjnego) w swojej subiektywnej wolności optymalnego dla nich wyboru. Kierują się tzw. interesem partyjnym i maksymalizacja różnie pojmowanego przez nich zysku (dążenie do zdobycia władzy albo utrzymania się przy władzy).

Ludzie, również politycy, zawsze działają dla jakiegoś zysku, nie tylko na rynku; nawet jeśli zysk jest niewymierny i nieprzeliczalny na pieniądze. Etyka odgrywa przy tym ogromną rolę, wskazuje nam bowiem obiektywną drogę działania, dzięki czemu unikamy działań niemoralnych i nieuczciwych.

Naturalnie hierarchie wartości ludzi są różne i zysk dla jednych zyskiem są np. dobra materialne, a dla innych władza, dominacja. Etyka występuje jednak w każdym z tych przypadków, niezależnie od motywów działania. Ważne jest, aby ogólnie przyjęte aspekty moralno-etyczne były respektowane przez działające podmioty, które dążą do osiągnięcia zysku. Jeśli zasady te nie są respektowane, dochodzi do naruszenia równowagi w relacji społeczeństwo-państwo-ekonomia, co w konsekwencji wcześniej czy później prowadzi do kryzysu ekonomicznego, społecznego i moralnego. W Polsce obecnie mamy do czynienia z polityczno-społeczno-moralnym kryzysem i wszyscy o tym wiemy.

Powszechnie wiadomo, że etyki nie można interpretować inaczej, jak tylko w powiązaniu z pojęciem odpowiedzialności. W tradycyjnym rozumieniu etyki każdy ponosi odpowiedzialność za skutki własnego działania. Z prawnego i moralnego punktu widzenia oznacza to konieczność świadomego sterowania własnym postępowaniem i wynagrodzenia poniesionych strat (spowodowanych świadomie lub nieświadomie).

I tu mamy problem z politykami, którzy nie chcą, nie potrafią albo nie muszą ponosić odpowiedzialności za popełnione błędy. Dlaczego tak się dzieje? Bowiem posiadają monopol na bezkarne działanie – bez kontroli społeczeństwa.

(…) Oczywiście to państwo powinno określać i egzekwować reguły harmonizacji życia społeczno-politycznego z ekonomią, co stworzy możliwość znalezienia skutecznych rozwiązań. Ale jakie państwo? Oczywiście bezpośrednio-demokratyczne, kierowane nie odgórnie, lecz oddolnie i subsydiarnie, włączając całe społeczeństwo w procesy decyzyjne.

Jakość życia obywateli należy oceniać na podstawie szeroko pojętego społecznego zysku, który byłby opłacalny dla wszystkich uczestniczących podmiotów. Każdy obywatel powinien mieć świadomość współodpowiedzialności za prawidłowe i etyczne funkcjonowanie trójkąta społeczeństwo-państwo-gospodarka. (…)

Otóż wskutek zastosowania oddolno-demokratycznych instrumentów dojdzie do oczekiwanego osłabienia wszechmocnego i partyjnie wybieranego Sejmu, który będzie musiał się liczyć z siłą i potencjałem naturalnej opozycji, jaką stanie się społeczeństwo/elektorat. To właśnie społeczeństwo przejmie po części funkcję decyzyjną, ale wbrew pozorom nie ona jest najważniejsza. Dużo ważniejsza stanie się funkcja kontrolna obywateli, którzy będą wrażliwie reagować na wszelkie posunięcia i decyzje parlamentu. Sejm i Senat nie będą mogły w tych warunkach odgrywać nadal roli „niekoronowanych królów”. Będą miały świadomość tego, że każda uchwalona przez nie ustawa może spotkać się z protestem elektoratu w postaci weta obywatelskiego. Również rząd stanie się ostrożniejszy w swoich posunięciach. Społeczeństwo, które „nie śpi i czuwa”, będzie kontrolować poczynania najwyższych organów państwa.

Przeciwnicy demokracji bezpośredniej zarzucają często temu systemowi politycznemu osłabienie roli parlamentu.

Paradoksem w polskich uwarunkowaniach politycznych jest to, że właśnie o to chodzi – o osłabienie wszechmocnej roli partyjnego parlamentu. Posłowie i senatorowie byliby zmuszeni reprezentować interesy swoich wyborców i konsultować się z nimi – w przeciwnym razie „lud sięgnie po swoją broń”: weto lub inicjatywę.

Parlament stałby się, bo musiałby się stać, bardziej obywatelski i demokratyczny. Poza tym niezadowolenie społeczne nie musiałoby się przejawiać w demonstracjach ulicznych, marszach i publicznych protestach. Inicjatywa obywatelska i weto obywatelskie to najskuteczniejsze metody protestu – usankcjonowanego prawnie, pokojowego i wchodzącego w skład systemu politycznego. Społeczeństwo, świadome posiadania tych instrumentów w swoim ręku, staje się bardziej odpowiedzialne za sprawy państwa i narodu, bardziej obywatelskie.

Osłabienie partii politycznych

W demokracji komplementarnej dochodzi również do osłabienia partii politycznych – obywatele nie muszą „stawiać” na którąś z nich (aby się ponownie rozczarować), bo sami współdecydują. Przynależność partyjna przestaje być atrakcyjna, gdyż pojawiają się inne możliwości wpływu na decyzje instytucji państwowych.

Dzięki praktyce weta obywatelskiego, inicjatywy obywatelskiej i referendum następuje zdezawuowanie roli wiodących partii masowych typu wodzowskiego. Krótko mówiąc, przywódcze partie tracą monopol pełni władzy, czyli dominacji nad narodem, która de facto przechodzi w ręce społeczeństwa obywatelskiego, a więc rzeczywistego suwerena. Partie polityczne muszą walczyć o głosy wyborców, proponując im konkretne rozwiązania problemów, a nie „jałmużnę”.

Prof. Mirosław Matyja jest dyrektorem Zakładu Kultury Politycznej i Badań nad Demokracją w Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie (PUNO) w Londynie.

Cały artykuł Mirosława Matyi pt. „Etyka w polskiej polityce i ekonomii” znajduje się na s. 13 październikowego „Kuriera WNET” nr 88/2021.

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Praktycznie o ropnia
Dlaczego klient nie