Czy kryzys klimatyczny istnieje? Jeśli nie, to dlaczego Unia Europejska usiłuje zrujnować gospodarkę całego kontynentu?
Część polityków i naukowców kwestionuje istnienie globalnego ocieplenia, znaczenie wpływu człowieka na klimat bądź realność zagrożenia wskutek zmian klimatu oraz ustalenia dotyczące zmian klimatu.
Adam Gniewecki
Politycznie poprawne i ekologiczne media twierdzą, iż „mimo że niektórzy naukowcy wyrazili sprzeciw wobec pewnych ustaleń IPCC – powołanego przez ONZ Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (ang. Intergovernmental Panel on Climate Change), większość uczonych badających zmiany klimatyczne zgadza się z podstawowymi wnioskami Zespołu”.
Jeśli mamy do czynienia z zespołem powołanym przez ONZ oraz niejasnym zagadnieniem mającym duży wpływ na globalną politykę i gospodarkę, a jednocześnie używa się wyrażenia „większość uczonych” (kto ich policzył co do ilości i wagi oraz ilu doktorów waży jeden profesor?), należy przyjrzeć się sprawie bliżej, szczególnie, że zasadza się głównie na dwutlenku węgla, niewidocznym i niewyczuwalnym, a tak ważnym dla przyszłości świata.
Dr hab. nauk fizycznych Krzysztof Markowicz z Zakładu Fizyki Atmosfery Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” z imponującą pewnością siebie twierdzi: „klimat jest z pewnością bardzo złożony i nie wiemy wszystkiego o jego funkcjonowaniu, ale są pewne rzeczy, co do których nie mamy dzisiaj wątpliwości”. Następnie zaś sam sobie zaprzecza mówiąc, że najlepiej byłoby mieć dwie Ziemie. Na jednej byłaby nasza cywilizacja, a na drugiej by jej nie było i moglibyśmy pokazać: „tutaj, gdzie ludzie spalają paliwa kopalne, jest cieplej. A i tak znalazłyby się osoby podważające wyniki takich badań.” Czyli nie wszyscy nie mamy wątpliwości – i to jest motor rozwoju naukowego.
Następnie dr Markowicz słusznie zauważa, iż „większość osób przyznaje, że klimat się ociepla, bo z tym nie da się już dyskutować, skoro niemal z roku na rok mamy wyższą średnią temperaturę na Ziemi” i dodaje, że „pojawiły się kolejne argumenty typu – być może jednak to nie człowiek jest winny”. Zdaniem doktora, „wynika to chyba z niezrozumienia, jak działają gazy cieplarniane w atmosferze, a drugą przyczyną jest to, że niektórzy powątpiewają, że rosnąca koncentracja gazów cieplarnianych to jest efekt działalności człowieka”. Ci wysuwają teorię, że „to wulkany czy oceany emitują do atmosfery więcej dwutlenku węgla i dlatego jego poziom się podnosi, a fakty są zupełnie inne, bo wpływ wulkanów w ostatnich dekadach na globalny poziom CO2 jest niewielki, natomiast oceany nie emitują, a pochłaniają coraz więcej CO2 z atmosfery, a widzimy to po tym, jak woda staje się coraz bardziej zakwaszona”. (…)
Właściwie chodzi o to, czy przyczyna globalnego ocieplenia jest naturalna, czy też jest to zjawisko antropogeniczne, czyli spowodowane działalnością człowieka. W swoich trwających 4,5 miliarda lat dziejach ziemia przechodziła przez okresy cieplejsze i chłodniejsze, a według licznych specjalistów, proces ten powodowały zmiany jej orbity wokół Słońca, czyli zmiany odległości od „grzejnika”. Ciekawe, skąd bierze się pewność co do przyczyn zdarzeń sprzed miliardów lat?
W 1998 r. uczeni z Uniwersytetów w Massachusetts i w Arizonie opublikowali wyniki badań przedstawiające hipotetyczną średnioroczną globalną temperaturę w ciągu ostatniego tysiąca lat. Wyniki uzyskano dzięki analizie tzw. paleowskaźników i zapisów naturalnych, czyli analiz np. rdzeni lodowych, słojów drzew i koralowców. Wyniki prac wskazały na niewielkie wahania na przestrzeni setek lat, aż do gwałtownego wzrostu temperatury w XX w. Z kolei, czasopismo „Science” przedstawiło badanie z 2013 r., sięgające 11 tys. lat wstecz i wniosek był analogiczny – w ostatnim stuleciu Ziemia ociepliła się szybciej niż kiedykolwiek od końca ostatniej epoki lodowcowej, a w ciągu ostatnich 2 tys. lat „znajdowała się w naturalnej fazie schładzania związanej z jej pozycją względem słońca, ale ochładzanie jest niezauważalne z powodu ocieplenia spowodowanego przez człowieka produkującego gazy cieplarniane”. Śmiałe konkluzje, oparte na niepewnych przesłankach, ale na solidnym poparciu wielu potężnych i wpływowych kręgów popytu na jednoznaczne i zdecydowane rozstrzygnięcia o nieustającej winie gatunku ludzkiego. (…)
Długoterminowe pomiary potwierdziły, że od 1997 r. globalna temperatura nie uległa istotnym trwałym zmianom. Ponadto analiza temperatury powierzchni Ziemi w przeszłości wykazała, że temperatura podczas średniowiecznej anomalii klimatycznej w latach 950–1250 były niemal identyczne z tymi, jakie zmierzyliśmy do końca XX w. Na przykład w 2013 r. zarówno Antarktyda, jak i Arktyka miały grubszą pokrywę lodową. Rok wcześniej na biegunie północnym lodu było rekordowo mało, ale w tym samym czasie na Antarktydzie pojawiło się go więcej. Uczeni nie ukrywają, że nie potrafią tego wyjaśnić. Zarzuca się modelom komputerowym, że w prognozach nie biorą pod uwagę naturalnej zmienności klimatu, a nauce – skupianie się na przesadzonych i uznanych za pewne twierdzeniach dotyczących wpływu emisji przemysłowych na temperaturę na Ziemi.
Portal ZMIANY na ZIEMI.pl, opublikował informację, że w końcu 2019 r. grupa 500 naukowców napisała list otwarty do ONZ, oświadczając, że kryzys klimatyczny nie istnieje i konieczna jest otwarta dyskusja na ten temat, a nie ideologizowanie i wykorzystywanie takich teorii politycznie.
List zawiera 6 następujących tez:
- ocieplenie klimatu wywołują czynniki naturalne oraz antropogeniczne;
- zaobserwowano, że postępuje ono znacznie wolniej niż przewidywano;
- polityka klimatyczna opiera się na niewłaściwych modelach naukowych;
- chorobliwa węglofobia, objawiająca się zwłaszcza nawoływaniem do zmniejszenia emisji CO2, jest błędem;
- dwutlenek węgla stanowi pożywienie dla roślin i jest podstawą życia na Ziemi;
- to nie globalne ocieplenie spowodowało ostatnie naturalne katastrofy, polityka łagodzenia skutków zmian klimatu zaś musi uwzględniać naukowe i ekonomiczne realia i nie może być prowadzona za wszelką cenę.
„Apelujemy o prowadzenie polityki klimatycznej w oparciu o realistyczną naukę, ekonomię i prawdziwą troskę o tych, którzy zostali poszkodowani przez kosztowne i niepotrzebne próby łagodzenia zmian klimatu” – napisało 500 naukowców.
List apeluje także o przywrócenie wolności prowadzenia badań na temat klimatu i swobody wypowiedzi naukowców na ten temat, a nie tylko w duchu zgodnym z ideologią klimatyczną. Tym samym potwierdzono istnienie ostracyzmu naukowego wobec tych, którzy ośmielają się twierdzić co innego niż nauka zgodna z oczekiwaniami ONZ-owskiego IPCC. Eksperci zwrócili również uwagę, że Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) przewidywał w swoich publikacjach czterokrotnie wyższy wzrost średniej temperatury niż ten, który został w rzeczywistości zaobserwowany, i stwierdzili, że ze względu na bardzo dużą ilość zmiennych i ogólną chaotyczność systemu nie jest możliwe precyzyjne przewidywanie zmian klimatu. Ostrzegli ONZ, że aktualna polityka prowadzi do podkopania obecnego systemu ekonomicznego i naraża ludzi w wielu krajach na brak dostępu do elektryczności z pewnych i tanich źródeł.
Podpisani pod listem wyrazili nadzieję na debatę w sprawie klimatycznego „alarmizmu”, którego symbolem stała się Greta Thunberg, ponieważ promowanie takich działań prowadzi do „krzywdzenia ludzi na poziomie emocjonalnym i ekonomicznym”.
Cały artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Chłodne spojrzenie na globalne ocieplenie” znajduje się na s. 1, 10 i 11 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 87/2021.