Coveney nie rozciąga łatwowierności – on ją unicestwia „ZapponeGate” toczy się dalej
Według rzecznika socjaldemokratów do spraw zagranicznych Gary’ego Gannona, ostatnie zawiłe wyjaśnienia Simona Coveneya dotyczące jego postępowania w sprawie nieudanego powołania Katherine Zappone nie tylko naciąga łatwowierność – ale ją unicestwia.
Gary Gannon:
– Pan Coveney miał wiele okazji, aby wyjaśnić sprawę w związku z nieudanym powołaniem Katherine Zappone na specjalnego wysłannika ONZ, ale mu się to nie udało. Przedstawiona przez niego na Komisji Spraw Zagranicznych wersja wydarzeń nie tylko naciąga łatwowierność – ona ją unicestwia. Pan Coveney prosi nas, aby sądzić, że nie tylko pani Zappone jest źle rozumiana, że oferta pracy została wykonana przez 4 marca, ale również, że błędnie rozumie się datę rozpoczęcia. Wiadomość tekstowa pani Zappone do pana Coveneya 4 maja jest jasna: „Ty [pan Coveney] wspomniałeś czerwiec, jako czas startu.” Pan Coveney mówi nam, że to jednoznaczne oświadczenie pani Zappone jest nieporozumieniem, a jej wcześniejszy entuzjazm, dotyczący „niesamowitej okazji”, jaką jej zaoferowano, był zbyt pochopny. W istocie pan Coveney prosi nas, abyśmy uwierzyli, że pani Zappone jest kubkiem [określenie odnoszące się do słowa frajer]. Że nie tylko wymyśliła ofertę pracy, ale także wymyśliła datę rozpoczęcia tej nieistniejącej pracy. Prosi nas, abyśmy doszli do tego wniosku, mimo że twierdzi, że jest pod takim wrażeniem jej umiejętności zawodowych, że czuła, iż jest jedyną kandydatką, która powinna ubiegać się o stanowisko specjalnego wysłannika ONZ. Definicja lobbingu pana Coveneya również rodzi bardzo poważne pytania. Minister nie wierzy, że pani Zappone zaangażowała się w lobbing, ponieważ nie czuł z jej strony żadnej presji. Fakt, że osoba o wysokich koneksjach próbowała wpłynąć na ministrów wyższego szczebla i personel dyplomatyczny w związku z przyznaniem prestiżowej pracy w państwie, nie jest, zdaniem Coveneya, równoznaczna z lobbingiem. Nie jest to ani wiarygodne, ani do utrzymania. Idiosynkratyczna i samolubna definicja lobbingu pana Coveneya jest tak wąska, że aż nie istnieje. Rodzi to pytania o to, czy jest on w stanie rozpoznać i zgłosić lobbing, gdy się pojawi. Jest to oczywiście ogromnie niepokojące, biorąc pod uwagę pozycję pana Coveneya, jako ministra spraw zagranicznych i obrony. Odpowiadając na tę kontrowersję, pan Coveney mógł podnieść ręce do góry, przyznać, że działał niewłaściwie i zdeterminować, aby każde przyszłe spotkanie było otwarte i przejrzyste. Zamiast tego stara się zaciemniać, bulwersować, wprowadzać w błąd i jest dwuznaczny. Minister ponadto przyznał się do usunięcia istotnych wiadomości tekstowych w tej sprawie, które są oficjalnymi zapisami działalności rządu. Co dziwne, twierdzi, że powodem, dla którego usunął wiadomości, była błędna próba utrzymania bezpiecznej komunikacji – mimo że, nie udało mu się przechowywać wiadomości, co oznacza, że zostały one skutecznie zniszczone. Pytanie, które teraz nasuwa się do Taoiseacha, jest proste – czy jest on liderem rządu, czy liderem po prostu Fianna Fáil? Z pewnością trudno sobie wyobrazić, by Simon Coveney pozostał ministrem spraw zagranicznych, gdyby Martin miał jakąkolwiek realną władzę, jako premier.
Opr: Bogdan Feręc
Źr: SocDem