Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

COP, czyli operetka w tropikach. Premier Irlandii śpiewa o prawdzie, której nikt już nie chce słuchać

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Belém, brama do Amazonii. Parno, światła, flesze i przywódcy, którzy wyglądają, jakby przyjechali na szczyt G20, ale szybko odkryli, że to jednak sequel filmu, którego nikt już nie ogląda. Premier Irlandii Micheál Martin stanął tam jak liryk na scenie parlamentu natury i ogłosił z niepokojem, że „coraz mniej liderów mówi, jaka jest rzeczywistość”. Problem w tym, że świat już nie wie, która rzeczywistość ma mikrofon i czy Bill Gates „odwołujący” zagrożenie klimatyczne ma rację, czy premier Martin, który je stale podsyca.

Martin nie zauważając problemów, jakie stwarza klimatyczna ideologia dla gospodarek w tonie proroka zatroskanego utratą zasięgów, wskazał, że entuzjazm po COP26 wyparował, a globalna uwaga przejęta została przez inne dramaty i kryzysy. W jego słowach kryje się nuta irytacji starszego ogrodnika, który posiał, podlewał, nawoził, a tłum poszedł oglądać inny ogródek. Frekwencja mniejsza, pasja osłabła, ale problem w tym, że nie tylko przywódcy stracili zapał. Zapał straciły też społeczeństwa, które zamiast słów chcą widzieć konkrety, a dostają wykresy, w które nie wierzą.

Premier podkreślał, że irlandzkie emisje spadają trzeci rok z rzędu, są najniższe od 1990 r., a populacja w tym czasie urosła o 50 procent. Brzmi jak sukces, tyle że to jak chwalenie się mniejszą liczbą plam na koszuli, kiedy cały świat tonie w pralni bez wody. Owszem, Irlandia inwestuje w rozwiązania hydrologiczne, systemy ostrzegania, ochronę wybrzeża, gospodarkę, ale po pierwsze i tak musiała top zrobić, a pod drugie… takie słowa padają już tak długo, że zaczynają brzmieć jak rytualne zaklęcie ekspertów od pogody, ale duchowej.

A teraz, żeby dodać pikanterii, zobaczmy, co mówi równoległa narracja, która żyje w cieniu oficjalnych przemówień. W tym samym czasie, gdy politycy recytują mantrę „klimat, klimat, klimat”, część świata zaczyna wierzyć, że to już nie apel, a przedstawienie. Z badań opinii publicznej wynika, że rośnie zmęczenie katastroficznymi komunikatami, a w internetowych echo-komorach rozkwita przekonanie, że elity bardziej walczą o mikrofony niż o temperaturę planety. Nie pomaga temu chaos informacyjny, bo jeden ekspert wieszczy apokalipsę, drugi mówi, że adaptacja i ziemia sobie poradzi, trzeci, że technologia wszystko załatwi jak hydraulik z uszczelką GPS.

W oko wpada jeszcze jedna ciekawa zmiana tonu globalnej elity. Bill Gates, ten sam, którego nazwisko nie znika z żadnej debaty o klimacie, od miesięcy przesuwa akcent z „zatrzymajmy katastrofę” na „inwestujmy w adaptację i innowacje”. Nie dlatego, że „odwołał” domniemany problem, tylko dlatego, że finansowy pragmatyk zabrał głos głośniej niż aktywista. To sygnał, że narracja przechodzi z poziomu alarmu na poziom instrukcji obsługi, czyli mniej paniki, więcej inżynierii. Szkoda tylko, że komunikacja tego skrętu została przewrócona na bok i przykryta plotkami.

Premier Martin przypominał też w swojej wypowiedzi o nierównościach, że najbiedniejsi cierpią najbardziej, choć zawinili najmniej, ale nie jest pewne, czy mówił o ludziach z problemami finansowymi w Irlandii. W tym kontekście można jednak zadać pytanie, czy sukces konferencji klimatycznej mierzy się dziś empatią, czy realną polityką, a ta wygląda jak przeciąganie liny między kontynentami, przy akompaniamencie fleszy.

*

Im dłużej słucha się przemówień z COP, tym częściej ma się wrażenie, że klimat to już nie tylko zjawisko atmosferyczne, ale atmosfera polityczna: ciężka, burzowa, i pełna elektrycznych wyładowań, które nie zawsze celują tam, gdzie powinny. Irlandzki premier chciał pobudzić sumienia, rozgrzać serca, przypomnieć, o jaką teoretyczną stawkę idzie, a wyszło jak zawsze: pięknie, górnolotnie, trochę smutno, trochę prawdziwie, trochę jak chóralny lament w epoce, która chce beatów, a nie recytacji.

Świat, gdyby taoiseach nie zauważył, nie odwrócił się od klimatu, świat odwrócił się od narracji.
A klimat, jak to klimat – i tak zrobi swoje.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Photo by Ma Ti on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version