Rodziny rezygnują z mięsa, klienci polują na promocje, a politycy wzruszają ramionami. Czas taniej żywności właśnie się skończył. Czy kupowanie jedzenia w Irlandii staje się luksusem? Takie pytanie zadaje sobie coraz więcej rodzin, które z tygodnia na tydzień patrzą na paragon z osłupieniem. Tymczasowe dane Głównego Urzędu Statystycznego (CSO) za lipiec pokazują brutalną prawdę: ceny żywności rosną niemal trzy razy szybciej niż ogólny poziom inflacji. Podczas gdy całościowa inflacja w lipcu wyniosła 1,6%, to żywność podrożała aż o 4,6% w skali roku.
To nie jest już tylko „drożej niż było”, bo to inflacyjny galop, który wypycha mięso z rodzinnych stołów, a świeże warzywa zamienia w „niedzielny luksus”. Coraz większa ilość mieszkańców Irlandii ogranicza wydatki na jedzenie. Jak wynika z badań firmy Kantar, konsumenci kupują mniej produktów i wybierają tańsze zamienniki. Mięso? Tak, ale tylko z przeceny lub w postaci tańszych kawałków. Świeże owoce? Może, ale tylko te w promocji. Konsumenci osiągnęli – jak mówi Emer Healy z Kantar – „punkt krytyczny”.
„Mimo że gospodarstwa domowe dostosowują swoje wydatki już od jakiegoś czasu, to teraz jesteśmy świadkami wyraźnego punktu, w którym ludzie naprawdę odczuwają skutki inflacji – i zaczynają zmieniać swoje zachowania” – dodaje. Zmiany te obejmują m.in. kupowanie mniejszych ilości, rezygnację z niektórych produktów, zakupy w tańszych sklepach i… coraz częstsze przeszukiwanie gazetek promocyjnych.
Z badania KPMG Next Gen Retail Survey wynika, że niemal 60% konsumentów przy wyborze miejsca zakupów kieruje się wyłącznie ceną. Dla wielu gospodarstw domowych promocje to już nie zachęta, lecz warunek przetrwania tygodnia. Aż 54% respondentów przyznało, że po prostu kupuje mniej, by zaoszczędzić. Tyle że przy tempie wzrostu cen rzędu 4,6% rocznie – to za mało. Z kolei prawie jedna trzecia konsumentów czuje się dziś mniej bezpiecznie finansowo niż jeszcze na początku roku. Prawdziwe problemy zaczynają się jednak wtedy, gdy trzeba wybierać: jedzenie czy prąd, paliwo czy szkolna wyprawka, rent czy rachunek za gaz.
Minister rolnictwa Martin Heydon próbował ostatnio tonować nastroje, ale… nie miał dobrych wiadomości. Jego zdaniem ceny żywności „raczej nie spadną”, ponieważ odzwierciedlają koszty ponoszone przez producentów. Innymi słowy – drogie nawozy, paliwo, energia i przepisy klimatyczne oznaczają drogie jedzenie. Irlandzkie Stowarzyszenie Dostawców Mleka do Śmietanki (ICMSA) poszło jeszcze dalej, oskarżając polityków o „głęboką ignorancję” i wskazując na decyzje, które znacząco zwiększyły koszty produkcji rolnej.
„Czasy taniej żywności się skończyły” – ostrzega ICSMA i wszystko wskazuje na to, że nie żartują.
Ekonomista z University College Cork Oliver Browne podliczył wzrost cen żywności od 2021 roku. Wynik? 36% w cztery lata. Dla porównania: w tym samym czasie wzrost płac realnych w Irlandii wyniósł poniżej 10%. Innymi słowy: jedzenie staje się coraz większym luksusem, a pensje nie nadążają. Tymczasem rząd – poza okazjonalnymi dopłatami do energii czy świadczeniami socjalnymi – nie wprowadził żadnych systemowych rozwiązań, które mogłyby zatrzymać lawinowy wzrost cen w sklepach.
Dane CSO wskazują, że tzw. zharmonizowany wskaźnik HICP (bez energii i żywności nieprzetworzonej) wzrósł o 1,7% rok do roku. Jednak dla przeciętnej rodziny najważniejsze jest nie to, co pokazują suche wykresy, tylko co zostaje w portfelu po zakupach. A zostaje coraz mniej. Tym bardziej że równolegle rosną także koszty transportu (o 1,2% w ciągu miesiąca) oraz opłaty za energię (1,5% w górę w lipcu). A przecież do zimy jeszcze daleko.
*
Wszystko wskazuje na to, że ceny żywności nie tylko nie spadną, ale nadal będą rosnąć. Problem w tym, że system – od regulacji klimatycznych po monopolizację dystrybucji żywności – sprzyja wzrostowi kosztów, a nie oszczędnościom. Rolnicy duszeni przepisami, detaliści przerzucają koszty na konsumentów, a ci ostatni – uginają się finansowo. Jeśli rząd nie zacznie działać systemowo i uczciwie, Irlandia może wkrótce znaleźć się w sytuacji, w której coraz więcej rodzin żyje z kalkulatorem w ręku – i pustą lodówką w kuchni.
Bo tania żywność to nie luksus. To fundament godnego życia, a ten fundament właśnie się sypie.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Jacopo Maiarelli on Unsplash