Rząd zdecydował się na ruch, który jeszcze kilka lat temu wydawał się nie do pomyślenia. Minister mieszkalnictwa James Browne przedstawił projekt ustawy, który od marca przyszłego roku mógłby przekształcić całą Irlandię w jedną ogólnokrajową Strefę Presji Czynszowej. To koniec lokalnych wyjątków, koniec udawania, że problem dotyczy tylko miast. Według nowego prawa każdy najem, od Cork po Sligo, będzie podlegał tym samym ograniczeniom i nadzorowi.
Po raz pierwszy w historii powstanie publicznie dostępny rejestr czynszów, co oznacza, że zarówno najemcy, jak i właściciele stracą komfort nieprzejrzystości. Rejestr ma stać się narzędziem kontroli i argumentem w sporach, ale też pretekstem do wyeliminowania tych, którzy dotąd windują ceny w ciszy i bez świadków. Nowe przepisy przewidują możliwość zmiany wysokości czynszu jedynie w przypadku nowych kontraktów zawieranych od 1 marca 2026 roku lub przy rozwiązaniu obecnych umów przez którąkolwiek ze stron z powodów formalnych i przewidzianych prawem. Właściciele posiadający do trzech najemców zostaną oficjalnie sklasyfikowani jako mali landlordowie, co ma złagodzić napięcia polityczne, ale nie zmienia faktu, że kontrola obejmie wszystkich bez wyjątku.
Rząd jednocześnie dokręca śrubę socjalną. Każdy, kto będzie ubiegał się o mieszkanie socjalne, będzie zobowiązany do udokumentowania prawa do długoterminowego pobytu w Irlandii. Nowe regulacje mają wspierać politykę, według której mieszkalnictwo socjalne to rozwiązanie trwałe, a nie wsparcie sezonowe. Osiedlenie na stałe staje się oficjalnym kryterium dostępu do państwowego dachu nad głową.
Browne zapowiedział także koniec dla zawyżania cen najmu. Nowe przepisy przewidują możliwość publicznych przesłuchań przed Residential Tenancies Board, co oznacza nie tylko kontrolę urzędniczą, ale też potencjalne rozgrywanie spraw najmu na otwartym forum. To jasny sygnał: politycy chcą zdjąć presję z ulic i protestów, przenosząc konflikt w stronę regulacji i nadzoru.
Ironią losu jest to, że te wszystkie rozwiązania wprowadzane są w momencie, gdy budownictwo mieszkaniowe wyraźnie zwalnia. Browne sam przyznał, że jego departament przyjrzy się najnowszemu badaniu AIB, które wykazuje gwałtowny spadek aktywności w sektorze budowlanym. Twierdzi, że dane są „sprzeczne” i mówi o optymizmie, a podobno 40 tysięcy mieszkań ma już pozwolenia na budowę, natomiast uzyskiwanie finansowania trwa zaledwie od trzech do czterech miesięcy. Tyle że w kraju pełnym planów i pustych działek słyszano to już wiele razy.
Irlandia stoi więc na progu paradoksu: państwo wprowadza najostrzejsze ograniczenia czynszowe w swojej historii dokładnie wtedy, gdy rynek budowlany zaczyna się kurczyć. Zamiast zwiększenia podaży, mamy regulację popytu. Zamiast nowych mieszkań, mamy nowe rejestry. Zamiast inwestycji – obietnice. Już wkrótce cały kraj zostanie objęty restrykcjami, które pierwotnie miały dotyczyć tylko najbardziej przegrzanych rynków. RPZ staje się w takim przypadku nie narzędziem, lecz definicją państwa.
Jeśli politycy uznali, że da się gasić kryzys mieszkaniowy ustawą i tabelą stawek, to właśnie rozpoczęli największy eksperyment regulacyjny ostatnich dekad. Irlandia będzie pierwszym krajem w Europie, który ogłosi, że każdy adres – od apartamentowca w Dublinie po mieszkanie nad pubem w Mayo – podlega presji czynszowej. Nazwa została, wyjątkowość zniknęła i to nie jest początek reformy, tylko dowód, że kryzys stał się normą.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Photo by Gregory DALLEAU on Unsplash