Rząd nie osiągnie porozumienia w sprawie przyszłorocznego budżetu wcześniej niż za kilka dni, potwierdził minister finansów Paschal Donohoe. Jego wypowiedź padła w cieniu dwóch poważnych ostrzeżeń ekonomicznych i najpierw był to Bank Centralny, a następnie Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych (ESRI), które przestrzegają przed ryzykiem przegrzania gospodarki, jeśli rząd podtrzyma plan zwiększenia wydatków o 9,4 mld euro.
Według informacji płynących z Departamentu Finansów minister Donohoe zaznaczył, że ostateczne decyzje nie zapadły i nie zapadną błyskawicznie. Porozumienie budżetowe pojawić się ma dopiero w nadchodzącym tygodniu, chociaż minister przyznał, że rozmowy wciąż będą się toczyć.
Powodem, dla którego nie ma jeszcze ostatecznej wersji budżetu, są opinie i ciągu zaledwie tygodnia dwa kluczowe ośrodki ostrzegły przed skutkami zbyt hojnego budżetu:
- Bank Centralny uznał, że planowane wydatki są „zbyt duże”;
- ESRI, że przy ekspansji rzędu 9,4 mld euro może dojść do przegrzania gospodarki.
To właśnie ta kumulacja opinii ekspertów zmusiła koalicję rządzącą do korekty tonu. Minister Donohoe wspólnie z ministrem wydatków publicznych Jackiem Chambersem podkreślili, że przyszły budżet „nie może wiązać się z nowymi zagrożeniami dla gospodarki”. – Jesteśmy świadomi różnych perspektyw i ostrzeżeń, które w ostatnich tygodniach przekazywały różne organy – powiedział Donohoe na antenie RTÉ.
Rząd zapowiada również zmianę podejścia do pomocy społecznej. W odpowiedzi na trwający kryzys kosztów życia ministrowie chcą postawić na bardziej ukierunkowane wsparcie, zamiast szeroko zakrojonych jednorazowych dopłat, stosowanych w poprzednich latach. – Mimo że inflacja spadła, koszty utrzymania nadal są wysokie – zaznaczył Donohoe. Jednym z kluczowych pytań pozostaje wciąż przyszłość ulgi podatkowej od czynszu, która wygasa z końcem tego roku. Minister przyznał, że nie podjęto decyzji, ale: – Doceniam znaczenie tego kredytu i rolę, jaką odgrywa on we wspieraniu najemców.
Socjaldemokratyczna posłanka Sinéad Gibney oceniła na antenie RTÉ, że budżet powinien bezpośrednio odpowiadać na rosnące ceny energii – i nie tylko poprzez dopłaty.
Według niej rząd powinien:
- pociągać firmy energetyczne do odpowiedzialności za stałe podwyżki cen;
- inwestować w infrastrukturę energetyczną w sposób zaplanowany i mierzalny;
- szukać mechanizmów regulacyjnych, które ograniczą rekordowe zyski koncernów.
– Nie możemy po prostu ciągle zwiększać kwot na paliwo czy opłat za energię, bo w ten sposób nie rozwiążemy naszych problemów energetycznych w przyszłości – podkreśliła.
Zmiana retoryki rządu sugeruje jednocześnie, że pierwotnie planowany rozmach budżetowy może zostać ograniczony. Zamiast szerokiego pakietu transferów socjalnych priorytetem mogą się stać:
- celowane wsparcie dla najbardziej dotkniętych grup,
- utrzymanie części istniejących ulg podatkowych,
- kontrola wzrostu wydatków, by uniknąć presji inflacyjnej.
Ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, ale wiemy jedno – ostrzeżenia ekonomistów sprawiły, że rząd po raz pierwszy od miesięcy wysyła sygnał gotowości do rewizji własnych planów.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Photo by Marek Studzinski on Unsplash