Irlandzki system rozpatrywania wniosków o azyl znalazł się w punkcie krytycznym. Urzędnicy państwowi alarmują, że zeszłoroczne zaległości są tak duże, iż stają się powoli „nie do opanowania”. Tymczasem tysiące osób mieszka w kraju bez ostatecznej decyzji o swoim statusie, korzystając z pełnego wachlarza świadczeń na koszt podatnika – od zakwaterowania po opiekę zdrowotną i edukację.
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że system ochrony międzynarodowej w Irlandii – mimo niedoskonałości – działa w sposób przewidywalny. Jednak w latach 2022–2023 liczba składanych wniosków wzrosła aż o 385%, a zaległości skoncentrowały się w roku ubiegłym. Dokumenty opublikowane przez RTE jasno wskazują: liczba roszczeń w 2024 r. „przekraczała możliwości przetwarzania”, co w praktyce oznacza tysiące osób, których sprawy nie są rozpatrywane w terminie.
To, co miało być procedurą kilku miesięcy, zmienia się w kilkuletni biurokratyczny maraton. W tym czasie niemal wszyscy wnioskujący korzystają z „warunków recepcyjnych”: mają prawo systemu pomocowo-socjalnego. Co jednak warte podkreślenia, skala wydatków rośnie lawinowo.
Każdy miesiąc zwłoki to dodatkowe miliony euro wydawane na utrzymanie osób, które być może nigdy nie uzyskają zgody na pozostanie w kraju. Z drugiej strony, ci, którzy rzeczywiście uciekli przed wojną czy prześladowaniem, latami czekają na decyzję, która umożliwi im normalne życie, pracę i integrację. Państwo płaci podwójnie: finansuje kosztowne zakwaterowanie i wsparcie, a jednocześnie ponosi konsekwencje społeczne, bo przedłużająca się niepewność rodzi frustrację zarówno wśród migrantów, jak i mieszkańców.
Ministerialne dokumenty ujawniają jednocześnie, że jednym z największych problemów są… pokoje przesłuchań. Jeszcze niedawno było ich 15, potem 23, a dziś – 39. Mimo to system wciąż nie nadąża. Rozważane są wywiady zdalne, aby przyspieszyć procedury, ale realny efekt tych zmian widoczny będzie za jakiś czas.
Wskazuje się także na konieczność odrzucania wniosków uznanych za „niedopuszczalne” – np. od osób pochodzących z krajów oficjalnie uznanych za bezpieczne. Jednak nawet takie przypadki często ciągną się miesiącami, zwłaszcza gdy w grę wchodzą odwołania i procedury sądowe. Należy jednak przyznać, że część wniosków opracowana była i są obecnie na zasadzie nowych procedur oceny migrantów, więc cały proces znacznie się w tych przypadkach skrócił, więc decyzje pojawiają się w okresie kilku tygodni, a nawet dni.
Władze podkreślają jednak, że „przymusowe powroty są niezbędnym elementem systemu”. W praktyce jednak ich realizacja napotyka na ogromne przeszkody – od braku zasobów po batalię prawną w niemal każdej indywidualnej sprawie. Dzieje się to jednak w warunkach nowych przepisów prawnych, które wprowadziły szybką ścieżkę deportacyjną, a ta, co też warto przypomnieć, aby pozostać w zgodzie z faktami, przyspieszyła realizację decyzji o nakazie opuszczenia wyspy.
Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia – osoby, które uzyskują azyl, bo wówczas mogą ubiegać się o sprowadzenie rodziny. Statystyki wskazują, że około 35–40% uchodźców korzysta z tej możliwości, a średnia liczba sprowadzanych bliskich wynosi 2,5 osoby. Oznacza to, że każdy przyznany azyl automatycznie generuje kolejne wnioski, obciążając system jeszcze mocniej.
Rząd przeznaczył dodatkowe 25 mln euro na przyspieszenie procedur i zwiększył zatrudnienie, ale dokumenty, z których usunięto faktyczne liczby nowych pracowników, nie pozostawiają wątpliwości: to walka o utrzymanie płynności, a nie realne rozwiązanie problemu. Tu rodzi się więc pytanie, czy Irlandia ma plan na długofalowe uporządkowanie procesu, czy też nadal będzie dryfować, gasząc pożary doraźnymi decyzjami i pieniędzmi z budżetu.
Zaległości w rozpatrywaniu wniosków azylowych to nie tylko problem biurokratyczny. To kwestia społeczna, finansowa i polityczna.
- Dla migrantów oznacza to życie w zawieszeniu, bez prawa do pracy i stabilizacji.
- Dla podatników – rosnące wydatki na zakwaterowanie migrantów, świadczenia i pomoc socjalną.
- Dla państwa – utratę wiarygodności i wrażenie, że system jest dziurawy i niewydolny.
Czy Irlandia poradzi sobie z lawiną wniosków i będzie w stanie sprawiedliwie, szybko i skutecznie decydować, kto rzeczywiście potrzebuje ochrony, i kto powinien zostać kraju? Na razie odpowiedź brzmi raczej negatywnie. A im dłużej trwa ta niepewność, tym wyższy jest rachunek finansowy i społeczny, który wkrótce stać się może nie do udźwignięcia.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Photo by Sunil Chandra Sharma on Unsplash