W bezprecedensowym geście ingerencji w życie gospodarcze Irlandii Ambasada Stanów Zjednoczonych w Dublinie rozpoczęła rozsyłanie listów ostrzegawczych do amerykańskich firm działających na Zielonej Wyspie. Ich treść odnosi się do kontrowersyjnego kierunku politycznego administracji Donalda Trumpa, który – zgodnie z doniesieniami – forsuje likwidację lub ograniczenie programów DEI (Diversity, Equity and Inclusion) w sektorze publicznym i prywatnym.
Jak potwierdzają źródła, ostrzeżenia te trafiły nie tylko do firm zatrudniających obywateli USA lub posiadających amerykańskich właścicieli, ale również do tych podmiotów w Irlandii, które w przeszłości otrzymały granty, dotacje lub innego rodzaju wsparcie ze strony amerykańskiej ambasady.
Według treści listów, które – choć nie zostały jeszcze oficjalnie upublicznione – mają charakter ostrzegawczy i jednoznacznie warunkują dalsze relacje biznesowe od przestrzegania nowej linii politycznej anty-DEI. Tym samym ambasada USA zdaje się wprowadzać w życie elementy doktryny politycznej administracji Trumpa poza granicami Stanów Zjednoczonych.
To kolejna oznaka rosnącego napięcia wokół programów DEI, które – choć w Irlandii nie są tak rozbudowane jak w USA – zyskały w ostatnich latach na znaczeniu w środowiskach korporacyjnych, edukacyjnych i organizacjach publicznych. DEI to zestaw zasad promujących różnorodność etniczną, równość szans i inkluzywność w miejscu pracy. W Stanach Zjednoczonych są one obecnie celem silnego ataku ze strony konserwatywnych polityków i think tanków wspierających Donalda Trumpa, którzy oskarżają te programy o „ideologiczną indoktrynację” i „dyskryminację odwrotną”.
W kontekście Irlandii wiele amerykańskich firm – od globalnych gigantów technologicznych po sektory finansowe i farmaceutyczne – część z nich wdrożyła własne wewnętrzne zasady DEI, zwłaszcza w odpowiedzi na globalne ruchy społeczne, takie jak Black Lives Matter, #MeToo czy rosnące postulaty równości w dostępie do zatrudnienia.
W praktyce działania ambasady USA w Dublinie mogą wywołać konflikt lojalności i presji między polityką korporacyjną a zagraniczną ingerencją administracji Trumpa. Jak twierdzą komentatorzy, groźba utraty relacji z ambasadą lub grantów może stanowić realny bodziec do wycofywania się z programów DEI, zwłaszcza w mniejszych firmach lub organizacjach zależnych od finansowania zewnętrznego.
Na razie nie pojawiły się oficjalne komentarze ze strony irlandzkiego rządu, choć eksperci z dziedziny prawa międzynarodowego i stosunków dyplomatycznych już teraz ostrzegają przed precedensem, który może otworzyć drzwi do szerszego eksportu wewnętrznych, partyjnych polityk USA na terytoria sojusznicze. Niektórzy obserwatorzy zauważają również, że Irlandia – jako kraj o silnym przyciąganiu dla inwestycji zagranicznych – może zostać postawiona w trudnej sytuacji, jeśli inne ambasady (np. chińska czy rosyjska) zaczną stosować podobne środki nacisku wobec lokalnych podmiotów.
W obliczu rosnącej polaryzacji politycznej na świecie, działanie ambasady USA w Dublinie może okazać się symbolicznym początkiem nowej epoki: takiej, w której ambasady nie tylko reprezentują interesy państw, ale też aktywnie egzekwują ideologiczne oczekiwania swoich rządów – nawet poza własnym terytorium.
Czy irlandzki rząd zareaguje, czy pozostanie biernym obserwatorem geopolitycznego eksportu amerykańskich wojen kulturowych? Odpowiedź na to pytanie może zaważyć nie tylko na przyszłości polityki różnorodności w Irlandii, ale i na charakterze relacji z największym sojusznikiem zza oceanu.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Fot. CC0 1.0 DubhEire