Fantastyczny bełkot

Tak od kilku miesięcy patrzę, słucham, czytam, oglądam i przestaję rozumieć, bo o ile słyszę, to jednak nie rozumiem treści, a właściwie nie mogę się jej doszukać.

Tej treści jest coraz mniej, a może nawet już jej nie ma, przede wszystkim w wypowiedziach przedstawicieli władz, instytucji, które działają w ich imieniu, ale treść przestała pojawiać się również w zdaniach, jakie padają z ust przedstawicieli tzw. organizacji pozarządowych. Drzewiej bywało, że polityk lub jakiś tam przedstawiciel mówił coś, bywało, że z sensem albo też w odłączeniu od tego, ale można było doszukać się przekazu, jaki miała nieść wiadomość.

Obecnie mówi się dużo, potok nieprzerwanych słów leje się z gazet, radia i telewizji, a również obecny jest w przekazie internetowym, ale ze świecą szukać takich, które są prawdziwym przekazem informacyjnym, choćby zawoalowanym. Trudno się temu dziwić, bo skoro media przekazują opinie polityków i oficjeli, to zrobić coś z niczego jest ogromną sztuką.

W związku z tym bełkot, jakim się nas wszystkich teraz karmi, a nie tylko w Irlandii oraz na mojej ojczystej ziemi jest na takim poziomie, że zrozumieć to wszystko trudno, nawet jeżeli jest się w obiegu informacyjnym i od lat śledzi wydarzenia na polu politycznym oraz gospodarczym. Ważne jest, że te wydalane słowa nie mówią nic, poza tym, by wprowadzić jeszcze większy chaos i to na poziomie z okresu powstawania wszechświata.

Jakby na to wszystko nie patrzeć, jakby się temu nie przyglądać, to ni cholery zrozumieć nie można, w jaki sposób można prezentować sprzeczne opinie i to z tych samych ust. Czymże jest więc stwierdzenie, że jest źle, będzie jeszcze gorzej, ale nie będzie aż tak źle i się będzie poprawiać, chociaż wskaźniki będą spadać. To nie jest żart, taką ciekawostkę można znaleźć w wypowiedziach irlandzkich polityków, a tylko przez grzeczność nie wymienię nazwiska osoby, która to powiedziała. Idąc dalej mamy kolejny kwiatek do tego słownego kożucha, a chodzi o mieszkalnictwo, które w Irlandii zapadło się w mrok budowlanej niemocy.

Usłyszałem niedawno opinię, że problem istnieje, ale będzie się budować więcej i przyszłym roku cel budowlany zostanie zwiększony, więc pojawi się znacznie więcej izb mieszkalnych. OK., przyjąłem do wiadomości, ale w jaki sposób, skoro budownictwo już w tym roku nie da rady dotrzeć do celu, sektor wpada w zapaść, wygasza produkcję budowlaną, więc firmy wstrzymują budowy. Co więc się stanie, że nagle, jak po wybuchu w Hiroszimie mieszkań będzie w kraju ponad 30 000, a w tym roku o circa 8000 mniej, niż wynosi cel?

Chciałbym powiedzieć piep**enie, ale uznam to za polityczny bełkot, by podnieść morale mieszkańców Zielonej Wyspy, a ci popadli już w taki marazm, że nie widzą, co dzieje się w ich kraju. Prawdę mówiąc, to nie mają najmniejszych szans tego zobaczyć, bo niby w jaki sposób, skoro informacje są sprzeczne, nie niosą ładunku treści, więc i tak, niczego z nich nie można się dowiedzieć.

Co ciekawe, a może nawet zastanawiające, ten język przejęty został przez niektóre instytucje, a i one wyraźnie mówią, że gospodarka i przemysł będzie się zwijać, ale to nie będzie miało istotnego wpływu na ogólną ekonomię kraju i miejsca zatrudnienia. Wygląda to tak trochę, jak tłumaczenie prezesa Polskiego Banku Centralnego, który był łaskaw stwierdzić, że inflacja wprawdzie będzie rosnąć, ale nie będzie miało to wpływu na portfele mieszkańców Polski. Bełkot i nic poza tym.

Spójrzmy teraz na powrót na wyleniałego Celtyckiego Tygrysa, który jawić się ma wciąż, jako cud gospodarczy Europy, ma najwyższe wskaźniki wzrostów i chwali się tym oraz jest chwalony, więc teoretycznie Republika Irlandii, powinna zostać zalana mlekiem i miodem, w którym powinniśmy się topić, a nie w nich brodzić. Tu jednak widać pewien rozdźwięk, gdyż rząd, łasy na pochwały, przyjmuje dane i gratulacyjne słowa z szerokim uśmiechem, to ów za chwilę znika i smętne paszcze mówią, że nie mogą bardziej wesprzeć ludzi na wyspie, bo im kasy nie staje. To gdzie się podziała ta z wysokich wskaźników i dramatycznie wysokiego rozwoju, eksportu i zarobionych na podatkach pieniędzy? Czym jest więc sam wskaźnik, który mówi o dobrej kondycji wyspy? Bełkotem!

Na koniec jeszcze jedna kwestia, a tej przyglądam się z rosnącą uwagą i wcale nie jest daleko, by dowiedzieć się, że ludzie mają już tego wszystkiego dosyć, choć w Irlandii takich nastrojów nie prezentuje się powszechnie. Spójrzmy więc z większym zainteresowaniem na naszego wyspiarskiego wschodniego sąsiada, gdzie strajk rozwija się za strajkiem, kolejne grupy żądają podwyżek płac, obniżenia podatków i wyprowadzenia państwa z kryzysu, a jak tak dalej pójdzie, to jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, obecne akcje strajkowe, mogą przerodzić się w niemałą, bo ogólnokrajową rewolucję i ludzie, jak jeden staną w szeregu – przeciwko rządowi na Downing Street i Westminsterowi. A w Irlandii? A w Irlandii nie, bo każdy zajmuje się swoimi sprawami, ściubi każdy cent, żeby zapłacić za prąd i kupić coś do jedzenia, a nawet cieszy się, jak o 3 centy w obowiązującej walucie na stacji benzynowej stanieje paliwo. Ludzie, to, że staniała benzyna, jest działaniem czysto psychologicznym, bo zdrożał prąd, a ten z nawiązką zrekompensował wpływy budżetowe i w podatkach wszystko się zgadza. Jeszcze jedna kwestia, czy w ostatnim okresie staniał jakiś towar konsumpcyjny w sklepach? Oznacza to, że paliwo tanieje, ale nic innego nie tanieje, a będzie drożeć, wraz ze wzrostem cen paliw, chociaż teraz nie staniało. Proste?

Generalnie karmieni jesteśmy ogólnokrajowym bełkotem, by przykryć to, co nastąpi w początkach przyszłego roku, a może być ciekawie, o ile dobrze odczytuję sygnały i zapewniam, obym się mylił.

Bogdan Feręc

Photo by Tonik on Unsplash

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Rząd nadal planuje
Następna zima będz