Dlaczego zwlekamy z leczeniem otyłości?

Przybywa w Polsce osób otyłych, ponieważ tyjemy więcej i szybciej, ale też dlatego, że wciąż większość chorujących na otyłość po prostu się nie leczy. Często z braku świadomości, że otyłość to poważna, przewlekła choroba lub obaw związanych z procesem leczenia. Czy naprawdę jest się czego bać i jakie są konsekwencje odkładania terapii na później?

Wyjaśnienia wymaga sama definicja leczenia otyłości, która często jest mylona po prostu z odchudzaniem różnymi modnymi dietami. Otóż leczenie otyłości nie ma nic wspólnego ze stosowaniem restrykcyjnych i eliminacyjnych diet na własną rękę. Leczenie otyłości polega na opiece zespołu interdyscyplinarnego, lekarza pierwszego kontaktu, dietetyka, psychologa i w przypadku wskazania do operacji bariatrycznej, także chirurga. Brzmi dość poważnie, bo otyłość to poważna przewlekła choroba, która powoduje prędzej czy później groźne powikłania zdrowotne. Prawda jest taka, że nie podjęcie leczenia jest jednoznaczne z narażeniem się na poważne konsekwencje zdrowotne, a nawet przedwczesną śmierć. Dlaczego zatem pacjenci zwlekają? W tym miejscu pojawiają się różne odpowiedzi, które mają jeden wspólny mianownik – strach i obawy.

Boję się, że nie będę mógł jeść rzeczy, które mi smakują.

Blokada numer jeden to obawa przed zmianą nawyków żywieniowych, które niestety kojarzą się z niesmaczną dietą oraz absolutnym zakazem spożywania tego co wcześniej lubiliśmy. Takie właśnie doświadczenia mają osoby otyłe. W tym przypadku z pomocą przychodzi dietetyk, który ułoży jadłospis uwzględniając preferencje smakowe oraz psycholog, ponieważ leczenie otyłości warto „zacząć od głowy”.

„Praca z tzw. ulubionymi potrawami wygląda tak, że sprawdzamy na ile są to potrawy, które nam realnie smakują, którymi się delektujemy i czerpiemy satysfakcję i przyjemność z ich jedzenia, a na ile wybieramy produkty, które powodują, że czujemy się lepiej, czujemy ulgę – tłumaczy Agnieszka Węgiel, pierwszy w Polsce psycholog odchudzania certyfikowany przez American Association of Bariatric Counselors. – Pacjenci najczęściej wskazują na produkty wysoko przetworzone, wysoko kaloryczne, tłuste, słone i słodkie, bo te smaki powodują, że w ośrodku nagrody w mózgu zwiększa się produkcja dopaminy, endorfin, a to z kolei powoduje, że takie jedzenie staje się lekarstwem na jakiś ból i my w procesie leczenia otyłości i budowania dobrych nawyków szukamy źródła tego bólu” – wyjaśnia Agnieszka Węgiel.

Diagnoza przyczyn nagradzania się jedzeniem, jest właściwie punktem wyjścia, od którego powinno się rozpocząć proces leczenia otyłości. Ważne jest także szukanie innych przyjemności niż tylko związanych z jedzeniem, zwłaszcza, że w trakcie tracenia nadmiernych kilogramów otwierają się nam nowe możliwości spędzania czasu.

Boję się, że nie będę mógł nic jeść po operacji bariatrycznej.

Jedną z metod leczenia otyłości jest operacja bariatryczna. Dla wielu pacjentów jest to właściwie ostatnia szansa na powrót do zdrowia. I tu pojawia się silny lęk – jak będzie po chirurgicznym leczeniu otyłości? Czy to już koniec z jedzeniem smakołyków?

„Po operacji bariatrycznej można jeść wszystko, ale z dużym rozsądkiem, w małej ilości i niezbyt często” – zapewnia prof. Piotr Myśliwiec, chirurg, ekspert BARIAlink – Międzynarodowego Forum Ekspertów Chirurgii Bariatrycznej, członek IFSO – Światowej Federacji Chirurgii Otyłości. Oczywiście bezpośrednio po operacji pacjenci najpierw są na diecie płynnej, a potem papkowej, by następnie zacząć jeść produkty o stałej konsystencji.

„Obawiamy się zmiany nawyków żywieniowych, ale jest to coś co trzeba przejść, bo operacja nie leczy z otyłości. Jeżeli pacjent nie zrozumie tego i nie zechce zmienić sposobu żywienia, to powinien się poważnie zastanowić czy operacja ma sens” – przestrzegł ekspert.

„Można jeść wszystko. To co było moimi ulubionymi potrawami, nadal nimi jest, aczkolwiek niektóre smaki mi się zmieniły, znalazłam wiele nowych produktów, po które wcześniej bym nie sięgnęła” – potwierdziła także Dorota Zygmunt, ambasadorka kampanii „W Nowym Kształcie”, która 5 lat temu przeszła zabieg bariatryczny.

Boję się bólu po operacji bariatrycznej i długiej rekonwalescencji.

Pacjenci zakwalifikowani do chirurgicznego leczenia otyłości obawiają się bólu i długiej rekonwalescencji po zabiegu. Ból po operacji oczywiście występuje, ale odczuwanie bólu jest kwestią indywidualną.

„Przy nowoczesnej strategii chirurgicznej, ja znieczulam rany środkiem znieczulającym działającym do 5 godzin, dzięki czemu pacjent już po 2 godzinach jest w stanie chodzić bez większych dolegliwości. Współczesna bariatria to są operacje >>przez dziurkę od klucza<<, czyli cięcia mają 1-2 cm” – wyjaśnia chirurg prof. Piotr Myśliwiec.

Rekonwalescencja po zabiegu nie jest długa. Standardowo trwa ok. 2 tygodnie do miesiąca. „Po tym czasie można wrócić do pełnej aktywności” – powiedział chirurg.

„Bardzo szybko wróciłam do działania, szybko wróciłam do normalnego funkcjonowania, a po dwóch tygodniach wróciłam do aktywności zawodowej – czyli pracy biurowej”– potwierdziła pacjentka Dorota Zygmunt.

Obawiam się powikłań

Każda operacja chirurgiczna może wiązać się z wystąpieniem powikłań. Tego pacjenci boją się dość często. Operacje bariatryczne mają wysoki profil bezpieczeństwa, więc powikłania zdarzają się rzadko. Ważna jest znajomość objawów najczęstszych powikłań, o których informuje chirurg. W przypadku pojawienia się takich objawów należy zgłosić się do chirurga, który wykonał operację, by zapewnił szybkie i właściwie leczenie. Objawy alarmowe to: przyspieszenie czynności serca, podwyższenie temperatury, ból brzucha lub lewego barku, niemożność wypicia 1,5 litra płynów dziennie, wymioty, mała ilość oddawanego moczu, zwłaszcza jeśli występują jednocześnie. Świadomość ewentualnych powikłań i ich objawów, dobra opieka pooperacyjna i kontakt do chirurga, daje pacjentowi poczucie pewności, bezpieczeństwa i komfortu.

Boję się efektu jo-jo

Redukcja masy ciała w trakcie leczenia otyłości, zależy od metody leczenia oraz stopnia motywacji i zaangażowania samego pacjenta. Najlepsze efekty daje chirurgia bariatryczna, ale oczywiście przy odpowiednim zaangażowaniu pacjenta. Po ok. 12-24 miesiącach od zabiegu pacjent osiąga swoją optymalną wagę. Tu pojawia się lęk, czy schudnę wystarczająco dużo, czy waga nie wróci i nie będzie efektu jo-jo. Ta obawa jest słuszna, bo ok 20-30% pacjentów po paru latach od operacji wraca do punktu wyjścia. Dzieje się tak często z błędów po stronie samego chorego, który wrócił do złych nawyków żywieniowych i zbagatelizował konieczność zwiększenia aktywności fizycznej. Dlatego kluczowe jest przygotowanie dietetyczne i mentalne do operacji.

„Bardzo ważne jest budowanie motywacji, ale także na innych wskaźnikach niż tylko waga, która mówi nam jedynie o utracie kilogramów” – powiedziała Agnieszka Węgiel.

„Uczymy się doceniać siebie i wybory, których dokonujemy, np. Jestem z siebie dumna, bo na imprezie leżały wszędzie ciastka, a ja zjadłam sensowny posiłek, piję dużo wody, dlatego dobrze się czuję i lepiej śpię, bawię się z dziećmi, bo mam na to siłę i zwracanie uwagi na takie aspekty będzie wzmacniało motywację, ważne by znajdować sens dbania o dobre nawyki inny niż tylko waga” – tłumaczy ekspertka.

Ludzie mają tendencję do obwiniania się i samokrytyki, kiedy popełnią jakikolwiek błąd. Trzeba zmienić sposób myślenia, na taki który będzie nas samych wspierał i motywował.

Zdarza się, że zniecierpliwieni pacjenci pragną jak najszybciej poddać się operacji, przez co odpowiednie przygotowanie do niej staje się mało prawdopodobne. Właśnie takich pacjentów najczęściej spotyka efekt jo-jo. „Nikomu nie życzę pójścia z marszu na operację, bo to przyniesie efekt gorszy niż oczekiwany” – spuentował prof. Piotr Myśliwiec.

Boję się nadmiaru skóry jak schudnę

Obawa dość uzasadniona, szczególnie u kobiet. Pewne jest natomiast, że im dłużej otyli zwlekają z leczeniem otyłości, tym ryzyko nadmiaru skóry rośnie. To jak będzie wyglądać skóra zależy od kliku czynników: wyjściowej masy ciała, ilości utraconych kilogramów, wieku czy też po prostu uwarunkowań osobniczych.

„Mam pacjentki, które miały BMI około 40, a nie ponad 50 czy 60, czyli nie były skrajnie otyłe, które były stosunkowo młode i po operacji bariatrycznej wyglądają świetnie. Zwykle występuje nadmiar skóry, ale najczęściej nie tak uciążliwy, by wymagał plastyki brzucha czy innych części ciała” – wyjaśnia prof. Myśliwiec.

Na pewno pomaga zmiana podejścia do swojego ciała, przestawienie się z „jak ciało wygląda” na „co ciało może”, docenienie tego że po redukcji masy ciała znikają ograniczenia, które wcześniej były codziennością. Warto też zasięgnąć profesjonalnej porady psychologa, jak wyjaśnia Agnieszka Węgiel:

„To się wiąże z urealnieniem oczekiwań i z przekierowaniem priorytetu, który określa nam powód podjęcia leczenia z tego jak wyglądam, na to jak ja będę i chcę funkcjonować, jak ja chcę spędzić resztę życia, czym ja się chcę zająć, gdy kilogramy zaczną spadać, czego nie mogę robić dzisiaj, a za czym tęsknię” – dodała.

Ważne by zawsze priorytetem było zdrowie a nie wygląd. Lęk przed nadmiarem skóry nie był problemem dla Doroty Zygmunt. Kilka lat po operacji bariatrycznej, ustabilizowaniu wagi podjęła próbę kwalifikacji do „plastyki” powłok brzusznych.

„Po pięciu latach od operacji bariatrycznej zostałam zakwalifikowana do abdominoplastyki, w związku z tym rozejście mięśni prostych brzucha, wynikająca z tego faktu przepuklina oraz nadmiar skóry zostały usunięte. Efekt jest rewelacyjny, co więcej operacja została wykonana na NFZ”.

Boję się, że ludzie powiedzą, że poszłam na łatwiznę

Ten lęk dotyczy pacjentów, którzy kwalifikują się do chirurgicznego leczenia otyłości. Niestety często spotyka ich krytyka, a nawet hejt że operacja to pójście na skróty. Czasem też ludzie krytycznie wypowiadają się o osobach, które przyjmują leki wspomagające leczenie otyłości. Jest to bardzo niesprawiedliwe. Nikt przecież nie odmawia leków czy operacji pacjentom z innymi chorobami. W przypadku leczenia otyłości często jest odwrotnie. Są ustalone konkretne wytyczne dotyczące leczenia otyłości, ścieżka postępowania, metody leczenia, dedykowane leki, czy też zabiegi operacyjne. Podważanie i krytyczne ocenianie tych metod, jest podważaniem światowych i europejskich wytycznych. Każdy pacjent ma prawo uzyskać odpowiednie leczenie.

Jak zatem sobie pomóc by zrozumieć i ujarzmić tę obawy? Wsparciem będzie wizyta u psychologa z kimś bliskim, np. z kimś kto nie jest zwolennikiem operacji.

„Ludzie będą gadać niezależnie czy zrobimy operację, czy jej nie zrobimy, ludzie będą zawsze gadać, ważne by umieć siebie ochronić, stawiać granice, uczyć się asertywności i wzmacniać pewność siebie” – tłumaczy Agnieszka Węgiel.

„To był mój silny lęk, długo się zastanawiałam czy powiedzieć rodzinie, przyjaciołom, chciałam na początku ukryć, że przeszłam operację bariatryczną” – zwierzyła się Dorota, która finalnie nie tylko nie zataiła operacji, ale także jako ambasadorka kampanii „W Nowym Kształcie” dzieli się z innymi otyłymi osobami swoimi doświadczeniami oraz ich wspiera.

„Nie ma szans żeby ktoś zabierał głos w mojej sprawie, ktoś kto nie wie ile to wymaga codziennej pracy nad sobą, nad posiłkami, nad głową, nad aktywnością, nad budowaniem nowych nawyków, to jest nowe życie, krok po kroku starannie wypracowane. Nic się tu samo nie wydarzyło, nikt nie będzie mi opowiadał, że to jest pójście na łatwiznę” – słusznie zaznacza Dorota Zygmunt.

Zawsze warto kierować się swoimi decyzjami i swoimi potrzebami, a nie rodziny, bliskich, a tym bardziej osób obcych. Rób to co jest potrzebne Tobie, nie patrz na to co powiedzą inni.

Zapis rozmowy:

https://www.facebook.com/wNowymKsztalcie/videos/851540662527218

#WNowymKształcie

www.wnowymksztalcie.pl

www.facebook.com/wNowymKsztalcie

www.instagram.com/wnowymksztalcie

Źródło informacji: f2f evolution

Photo by Towfiqu barbhuiya on Unsplash

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Sezon świąteczny w
W tym tygodniu licz