Polska strefa wykluczenia

Nie wydaje się, żeby nastąpiły kolosalne zmiany w demografii Polaków w Irlandii, ale na konkrety musimy jeszcze chwilę poczekać, chociaż już teraz mogę uznać, że raczej nie stracimy statusu najliczniejszej zagranicznej diaspory w Irlandii.

To jednak nie zmienia faktu, że tutejsza rodzima prasa traktuje nas po macoszemu i próżno szukać niekiedy ważnych informacji z Polski lub o Polakach w Irlandii. Dla irlandzkich dziennikarzy istotny jest natomiast fakt, że w niemieckiej rzece Ren, poziom wody jest bardzo niski i wkrótce żegluga może tam zatrzymać się całkowicie.

Niewiele informacji, a właściwie wzmianek prasowych mówi natomiast o katastrofie ekologicznej na Odrze, czyli znowu wychodzi na moje, więc Polska nie chce leżeć w kręgu zainteresowania irlandzkiej wyspy.

Za ten stan rzeczy odpowiedzialny jest bezpośrednio polski MSZ, który ma przecież możliwości informowania irlandzkich departamentów, w tym Spraw Zagranicznych o ważnych wydarzeniach dla Polski, głównie przez naszą placówkę dyplomatyczną w Dublinie.

Nie ma się też czemu dziwić, że informacji z Polski w Irlandii jest mało, bo i chwalić się nie ma specjalnie czym, a wystarczy spojrzeć na media społecznościowe w kraju nad Wisłą, ale i przekaz telewizyjny, a wtedy zobaczymy, że wojna polityczna trwa, zaczęła przybierać na sile i zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Platforma Obywatelska, niezależnie od tego, pod jakimi nazwami się kryją, uruchamiają swoje piąte kolumny w postaci społeczeństwa. To natomiast jest już w takim stopniu zindoktrynowane przez popierane siły polityczne, że nie jest w stanie otworzyć oczu szerzej, niż na optykę przedstawianą przez jedną lub drugą stronę, a i zacietrzewienie w ocenie przeciwnika zaczyna przypominać walkę na śmierć i życie.

To też odmienne zachowanie od irlandzkiego, bo o ile sama polityka i politycy budzą tu emocje, to są one raczej na wyważonym poziomie i z rzadka widzi się taki poziom, jak prezentowanej w Polsce nienawiści wobec konkurencyjnej opcji politycznej.

W Polsce może być to wynikiem naszej natury, bardziej radykalnych poglądów, ale i samego świata polityki, podsycającego nastroje, bo nie umie w inny sposób przyciągnąć do siebie elektoratu, a wbijanie szpilek konkurencji, przeszło obecnie na wyższy poziom i do rąk wzięto sztylety.

Nigdy nie byłem konserwatywny, nie byłem też stricte lewicowy, a zazwyczaj określałem się, jako opcja centrolewicowa, chociaż z naciskiem na centrum, ale i to nie uchroniło mnie przed oceną wystawianą ludzi, a ci nazywają mnie lewakiem. Tak prawdę mówiąc, ludzi, którzy nic o mnie nie wiedzą i znają zaledwie niewielki wycinek moich poglądów. Niech sobie jednak wygadują, co tam im ślina na język przyniesie, bo coraz mniej interesują mnie opinie na mój temat, a nawet zyskujemy w ten sposób, z moim przyjacielem, wiele tematów do rozmów, bo i on czyta i słyszy o sobie rzeczy, o których nie wiedział wcześniej i nawet nie przypuszczał, że jest takim właśnie człowiekiem.

W tym wszystkim istotne jest jednak, że rośnie w społeczeństwie ilość postaw radykalnych, ale co też interesujące, nie wynikają one z przekonań lub wiedzy, a są wyłącznie powieleniem słów polityków. Często spotykam się też z wyrwanymi z kontekstu słowami tuzów polskiej polityki, które na użytek własny stosują internetowi komentatorzy, a nie mają one sensu, o ile nie są użyte w chwili, gdy zostały wypowiedziane, jednak to już całkiem inny temat.

Bogdan Feręc

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Uwaga na burze!
The Sit Down Sunday