Irlandia odchodzi od Wielkiej Brytanii. Szansa dla innych państw

Brexit zmienił wiele w irlandzko-brytyjskich stosunkach, głównie na polu gospodarczym, a i dzieje się tak, jak przewidywano wcześniej.

O ile w pierwszym pobrexitowym okresie stosunki gospodarcze na linii Wielka Brytania – Irlandia niewiele się zmieniły, to po wprowadzaniu kolejnych ograniczeń handlowych i nowych przepisów celnych, coś zaczęło się pękać i irlandzki biznes łaskawym okiem zaczął przyglądać się kontynentowi europejskiemu.

Obecnie można już powiedzieć, że brytyjskie przedsiębiorstwa, nie leżą w głównym nurcie zainteresowania firm z Irlandii, a świadczy to o tym, iż postawiono kolejny krok na drodze do całkowitego uniezależnienia się od byłego okupanta.

Handel na Morzu Irlandzkim zamiera, ale widać rozkwit na wyspie, bo znacznie wzrosły obroty handlowe pomiędzy Republiką a Irlandią Północną i jest to wzrost o ponad 100% w porównaniu do lat poprzednich. Istotne jest też w tym przypadku to, że zyskuje zarówno biznes z Północy, jak i z Południa, gdyż wymiana towarowa toczy się w obu kierunkach. Kiedy zapytać Irlandczyków z Północy, czy chcą iść drogą, jaką wytyczyć chce im Londyn i Demokratyczna Partia Unionistów, słyszy się głosy, iż przeciwni są takiemu rozwiązaniu i chcą zachować swoją możliwość wolnego handlu z Republiką, czyli Unią Europejską.

Tak mówi większość respondentów, a co ważne, nawet zwolennicy pozostania częścią Korony.

Stało się na wyspie też to, co przewidywał i od czego namawiał ówczesny premier Republiki Irlandii Enda Kenny, czyli tutejszy biznes znalazł sobie dostawców i odbiorców w Europie, a duży wkład w szybkie zmiany na kierunkach handlowych miał też premier Leo Varadkar, bo i jemu tej roli umniejszyć nie można.

Są też kwestie, które napełniają mnie smutkiem od wielu lat, czyli gospodarcze, ale nie tylko to, bo nasza ojczyzna nie umiała wykorzystać szansy, jaką stworzył Brexit i wycofała się właściwie handlowo z Republiki, co ma miejsce do dziś. Powodów tej sytuacji jest kilka, bo to po pierwsze decyzje polityczne, a po drugie, brak znajomości rynku i nietrafione propozycje ofertowe, jakie składane były Irlandczykom. To wszystko dało nam obecną sytuację, czyli spadek obrotów handlowych na linii Polska – Irlandia.

Wracając jednak do stosunków brytyjsko-irlandzkich przyznać trzeba, że obie wyspy bardzo oddaliły się już od siebie, a nawet prezentować zaczynają odmienne modle gospodarcze, co chyba na dobre zaczyna wychodzić Irlandii, która zyskuje w świecie na popularności.

W okresie, gdy w świat przygotował dla korporacji wyższe opodatkowanie, więc potencjalne zmniejszenie atrakcyjności Irlandii, bo i ona zgodziła się na podatek od osób prawnych w wysokości 15%, może jednak zyskać, albowiem stanie się krajem, który przejmie niektóre ze wcześniejszych ról Wielkiej Brytanii. Tym samym utrzyma inwestycje zagraniczne na dotychczasowym poziomie, a stanie się tak wyłącznie przez pozyskanie nowych rynków i znalezienie dodatkowych partnerów gospodarczych.

Niestety w Irlandii zaczęły pojawiać się również zagrożenia, bo zmieniając nieco kurs polityczny, Republika znalazła sobie nowego protektora, czyli wchodzi lub chce wejść do głównego nurtu politycznego Unii Europejskiej, czyli mieć i więcej do powiedzenia, jak i znacznie więcej otrzymać. Nie ma jednak nic za darmo, więc będzie musiała też dostosować się do dyktatu Brukseli, a ostatnie wydarzenia wskazują, że jest otwarta na całościowe wejście pod ciężkie polityczne unijne buciory.

Może to trochę natura Irlandczyków, bo żyć bez wroga trudno, a może lata ucisku dokonały takich zmian w myśleniu, że nie można być państwem całkowicie wolnym od narzucania woli innych, czyli zamienił stryjek… Londyn na Brukselę.

Bogdan Feręc

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Lew przemówił
Zniknięci